Vacivus - "Rite of Ascension" 2015 / MCD
HELLTHRASHER PRODUCTIONS
UK
Nie ma to jak poleżeć sobie w grobie. Pewnie, że ciemno, zimno, wilgotno i niezbyt komfortowo, ale o to przecież w tym całym death metalu chodzi, czyż nie? W zasadzie ciężko mi sobie wyobrazić tą muzykę w lepszej odsłonie. Vacivus gra tak, by nikt, komu bliski jest Incantation, Dead Congregation, czy też Necros Christos nie odszedł z kwitkiem. A może inaczej. Vacivus gra tak jak ma ochotę, zaś każdy fan grobowego, nieco chaotycznego death metalu na pewno będzie kontent. Celowo użyłem zwrotu "nieco", bowiem utwory zebrane na "Rite of Ascension" mają mimo wszystko stosunkowo uporządkowany charakter. Owszem, gdy kapela przyspiesza, to nie ma zmiłuj. Wartki strumień głośnych, kąsających dźwięków pieni się i kotłuje, że głowa mała. Takie gwałtowne i z trudem kiełzane zrywy mają rzecz jasna swój pierwotny, jaskiniowy urok. Nie mniej atrakcyjnie dla ucha brzmią liczne grobowe, chwilami rytualnie zapętlone zwolnienia. Wrażenie uczestnictwa w obrządku o nie do końca jasnych przesłankach pogłębia jeszcze pogłos nałożony na wokal oraz obezwładniający puls doskonale wyeksponowanego basu. Kapela rozpręża się jedynie w "Ageless, Nameless", gdzie pobrzmiewają dość głośne echa melodyki opatentowanej przez Bolt Thrower. Wspomnieć muszę jeszcze o kapitalnym gitarowym solo wieńczącym "Rite of Ascension". Można odnieść wrażenie, że oto czarcią melodyką czaruje nas sam Robert Vigna. Nota biograficzna milczy na temat udziału muzyka Immolation w sesji "Rite of Ascension", więc należy domniemywać, że to jeden z gitarzystów Vacivus tak sugestywnie i niebezpiecznie zwodzicielsko miota się po gryfie. Płytę wieńczy hipnotyzujący mszalny zaśpiew rozbrzmiewający na tle miarowego riffu i sprzęgających gitar. Trudno o lepsze zakończenie dla tej ziejącej zatęchłą kryptą płyty.
www.facebook.com/vacivus
vacivus.bandcamp.com
www.hellthrasher.comRobert Jurkiewicz / 8 Szukaj więcej o Vacivus