Undead - "Blood Enemy" 2015 / 7" EP
SELF-FINANCED
SPAIN/UK
Hiszpańsko-brytyjski kwartet uraczył mnie swoim pierwszym materiałem w dyskografii i jestem pełen uznania. Wytłoczenie swojego debiutu własnym sumptem na winylu, w znakomitym wydaniu nie zdarza się tak często - nawet dziś, gdy dostęp do wszystkiego niby lepszy, ale przy braku sponsora wszyscy jednak wolą CDR z drukowaną wkładką, że nie wspomnę już o leniwym wrzuceniu swojej twórczości tylko do sieci. Najlepsza forma wydania nie ma jednak znaczenia, gdy nie idzie za nią jakość muzyki. W przypadku Undead - idzie jak najbardziej. Co tam idzie - zapierdala dziko w obskurnym, death/thrashowym obłędzie, na poziomie, o który nigdy nie podejrzewałbym zespołu o zaledwie dwuletnim stażu. Walące na kilometr szwedzką szkołą death/thrash riffy - zadziorne i brudne, ale z tendencją do ujmującej melodyjności, cuchnące padliną zwolnienia, żywy łomot zlanych potem i krwią bębnów, ziejący ognistym jadem wokal i wżynające się w mózg pokrętne solówki. Cisną się na usta porównania do Merciless, Maze Of Torment, Unpure, Suicidal Winds itp. - a to wszystko z bardzo mocnym piętnem Autopsy. Old school w swojej najmocniejszej odsłonie i w dodatku, ciekawostka - z babką w składzie. Całe szczęście niewiasta nie rwie się do mikrofonu (co rzadko muzyce z tych rejonów wychodzi na dobre), ale wdzięcznie szarpie sześć strun, najpewniej serwując sobie tym samym ekstremalny manicure. “Blood Enemy” to tylko 7” i tylko dwa utwory, ale mam nadzieję, że ktoś kumaty zainteresuję się szybko tą ekipą i na pełnoczasowy materiał nie trzeba będzie zbyt długo czekać.
www.facebook.com/curseoftheundead
www.curseoftheundead.comOlo / 7,5 Szukaj więcej o Undead