Pleroms Gate - "Pass the Gate of Pleroma"
2009 / ep
Self-released
Polska
Oceniając całokształt "Pass the Gate of Pleroma" wypadałoby postawić zespołowi pałę. Pierwszy utwór orkiestralny, dwa kolejne bardziej gitarowe i ukierunkowane orientalnie, następnie cover Terrorizer, a na zakończenie kolejny symfoniczno – gitarowy akcent. Groch z kapustą to wyjątkowo delikatne określenie. Początek jest dokuczliwie niestrawny. Na pierwszym planie pseudo smyczki, flety, keyboardy i niewieście zawodzenie. Gdzieś pomiędzy przemknie kwadratowy riff i da świadectwo istnienia całkiem fajnie growlujący wokalista, swą manierą przywołujący skojarzenia z Peterem (Vader), tyle że krzyczącym zdecydowanie niżej. Dalej jest zdecydowanie lepiej, aktywnie i niegłupio gra gitarzysta, pojawiają się delikatne klawiszowe akcenty, a wszystko to ujawnia słabość Pleroms Gate do twórczości Melechesh. Pomimo, że poziom autorów kapitalnego "The Epigenesis" jest dla naszych rodaków nieosiągalny, wstydzić się także nie mają czego. Interpretacja jednego z klasyków z "World Downfall" także prezentuje się przyzwoicie, choć to kolejna niezrozumiała i chyba nie do końca przemyślana zmiana klimatu. Na deser powrót do brzmień natchnionych powagą i orkiestralnym patosem, których raczej nie wypada słuchać na trzeźwo. Tak kończy się wyjątkowo niespójna i nierówna płyta zespołu, który nie do końca wie co z sobą począć.
www.myspace.com/pleromsgateRobert Jurkiewicz / 4 Szukaj więcej o Pleroms Gate