Neolith

Wywiad przeprowadził - Andrzej Papież
Neolith... nie Neolithic patafiany! Ta bieszczadzka formacja łomocze siarczysty metal już od dłuższego czasu. Niedawno zespół nagrał efekty kilkumiesięcznego wypacania dźwięków w Sali Immortal"prób połączone z konsumpcją napojów wyskokowych. Dzieło zwie się "Immortal" i dostępne jest dzięki białoruskiej The flaming arts... Po więcej odsyłam do lektury poniżeszego wywiadu... Guten morgen Levi! Jak szanowne zdrówko? Nie przemarzła Ci dupa od tych mrozów?

"Zdrawstwujtie Jędriusza! Oj przemarzła, przemarzła!!! Ale kto to widział taaaakie mrozy? Tu, niedaleko w Stuposianach było nawet pod 40 stopni (zresztą jak co roku!), tak więc widzisz, że pogoda sprzyja tworzeniu leśno-mroźnego black metalu! Mnie generalnie zima męczy, nie lubię marznąć, no i łapać dziwne infekcje... Po za tym jest gicio!"

Pretekstem do rozmowy jest niedawno wydany wasz drugi długograj "Immortal". Powiedz, jak doszło do podpisania papierków z białoruską The flaming arts? Przyznasz chyba, że to dość precedensowa sytuacja - polski zespół we wschodniej wytwórni... Naprawdę w naszym kraju nie znalazł się nikt chętny by wydać Neolith?

"No, jakoś nie bardzo... Tzn, chętni to byli, ale żeby im ten materiał oddać za darmo! Niestety Neolith nie jest instytucją charytatywną i minimum zwrotu w postaci kosztów za studio musi być. Znamy swoją wartość i przede wszystkim nie jesteśmy gówniarzami, żeby dawać się traktować jak szmaty. Po wielomiesięcznych poszukiwaniach kogoś poważnego Vadim złożył nam bardzo dobrą ofertę, którą po krótkim namyśle przyjęliśmy. Widzisz, znamy się z nim od kilku lat, to on miał dystrybucję naszego poprzedniego krążka na tamte tereny, no a poza tym widząc jak The Flaming Arts pracuje i rozwija się liczyliśmy na solidne wsparcie. I taki układ jak na razie zdaje egzamin. Sprzedało się już sporo płyt, wytwórnia załatwiła nam kilka fajnych koncertów, aranżuje dla nas sporo wywiadów i robi całkiem niezłą promocję. No, a to, że siedziba firmy jest na Białorusi to chyba w dzisiejszych czasam nie ma zbytniego znaczenia, bo popatrz na innych – co z tego, że działają w samym środku Europy skoro ich zespoły nie posiadają nawet elementarnej promocji, siedzą na dupach w domu, zamiast jeździć i grać koncerty, szerząc spustoszenie wśród maniaków! Jeżeli chodzi o Neolith, póki co, The Flaming Arts jest właściwą firmą dla nas."

Vadim, szef Ther flaming arts robi wam niezłą promocję. Udało Wam się zagrać m.in. na Skandynawskiej ziemi czy też u naszych wschodnich sąsiadów... Jak wspominasz te imprezy? Wydarzyło się coś ciekawego?

"Tak jak już wspomniałem Vadim jest profesjonalistą, który wie jak się to robi i co ważne chce mu się ciągle rozwijać i podnosić rangę firmy. Świadczą o tym chociażby koncerty o których wspomniałeś, a także te przyszłe, nad którymi obecnie pracuje, bądź te, które są już zabukowane. Trasa w Finlandii to na pewno bardzo ciekawe doświadczenie dla nas. Spodziewaliśmy się bardzo małych klubowych imprez z chujowym sprzętem, a okazało się, że było o wiele lepiej. Sprzęt był profesjonalny, technicznie na bardzo wysokim poziomie, no i frekwencja w granicach 250 osób na koncert! Całkiem nieźle. W sumie to wiele kapel nawet w naszym rodzimym kraju może o czymś takim pomarzyć. Osobną kwestią jest festiwal Metal Head’s Mission na Krymie. Stary, to była dopiero masakra! Profesjonalnie zorganizowany, sporo ciekawych zespołów, około 1,5 tysiąca ludzi, którzy wiedzieli jak "machać banią dla Szatana"!!! Super! No, a do tego rewelacyjna lokalizacja nad brzegiem Morza Czarnego. Oczywiście jak to bywa na każdym koncercie było mnóstwo zabawnych momentów włącznie z budzeniem pijanego towarzystwa lekko starą, wędzoną rybą czy też sesje fotograficzne z lalką, która skończyła z rozciętym brzuchem, oderwanymi kończynami, itp... Wesoło było!"

Tak sobie słucham "Immortal", trochę przez pryzmat "INRI" i muszę przyznać, że Neolith postawił spory krok do przodu... "Immortal" jawi mi się jako dojrzały i spójny krążek, bardziej przemyślany i brutalny. Jakimi jeszcze przymiotnikami opisałbyś go komuś, kto zastanawia się nad jego zakupem?

"Zgadzam się z Tobą w 100%! Na pewno jest to też bardziej świadomy, a zarazem kurewsko odważny materiał. Nie boimy się łączyć tak różnych od siebie stylów muzycznych jak death/black/thrash z industrialem czy też elementami progressive i jazzu. Wiesz, po tylu latach grania posiedliśmy tę zaletę jaką jest dbałość o aranżacje, pewną inteligencję w tym co tworzymy. Nie tracąc przy tym świeżości i spontaniczności – jednym słowem radości grania. Fakt, że przywiązujemy ogromną wagę do odpowiedniego klimatu utworów jest również bardzo ważny w muzyce którą gramy, i w metalu ogólnie. A to, że materiał wychodzi spójnie jest czymś zupełnie naturalnym, logicznym, bo doskonale wiemy o jaką formułę muzyczną nam chodzi, wiemy jakich użyć środków aby uzyskać efekt o który nam chodzi."

Znacznie rozwinęliście swój warsztat. W jakim stopniu te umiejętności ułatwiają Wam komponowanie muzyki?

"Zgadza się, doskonalenie warsztatu to podstawa, szczególnie w takiej muzyce jaką gramy. Bez tego nie wyobrażam sobie rozwoju kapeli i realizowania coraz to ciekawszych wizji muzycznych. Całe szczęście wszyscy w Neolith zdają sobie z tego sprawę i ostro pracują nad tym. To podstawa by to co sobie wymyśliłeś, to co siedzi w twojej głowie umieć potem zagrać i opracować tak by wyszła z tego naprawdę zajebista rzecz. Poza tym wysokie umiejętności techniczne pozwalają na zabawę z muzyką poprzez improwizacje, a to bardzo często jest też zaczątkiem jakiego świetnego pomysłu, motywu, itp.."

Nie od dziś wiadomo, że Neolith wspierany jest personalnie przez byłych członków Lux occulta. Nie obawiasz się, że znajdą się osoby porównujące, choćby z czystej przekory, te dwa, bądź co bądź różne zespoły?

"Wiesz co, takich ludzi mam głęboko w dupie, bo każdy kto ma w głowie odrobinę oleju i sprawne ucho zauważy, że my i Luxy tworzą znacznie różniącą się od siebie muzę! Są jeszcze inne kwestie różniące nasze bandy – tam muzyka była przygotowywana prawie w całości przez U., tu w Neolith podstawę stanowią gitary czy też sekcja rytmiczna, a dopiero potem U. robi swoje partie klawiszy. Zauważ również, że Kriss zagrał na "Immortal" zupełnie inaczej niż to co zrobił do tej pory z Luxami. To świadczy o jego klasie, ale również i o odmienności Neolith. Długo by wymieniać te wszystkie różnice, ale po co? Każdy kto dokładnie posłucha "Immortal", prześledzi naszą "karierę", popatrzy na zdjęcia, przeczyta wywiady zauważy różnicę. Natomiast ci, którzy będą szukali analogii niech sobie dalej to robią... Aha, nie mogę nie wspomnieć o tym, że w chwili obecnej sprawa ma się ciut inaczej, bo U. do odwołania nie będzie grał z nami tras (sytuacja rodzinna), natomiast Kriss na jakiś czas wyjechał za granicę. Mamy nadzieję, że szybko wróci, ale póki co zastępują ich młodzi, zdolni muzycy: Piotrek z Midgard oraz Fil z Element i Lunatic Dreams. Jednak w studio wszystko powinno zostać po staremu..."

Będąc przy temacie Lux occulta... orientujesz się co z tym zespołem się dzieje? Jakiś rok temu ruszyła fama, że Jarek i Ureck wznawiają działalność... i słuch o nich przepadł...

"Tak, ja sam ostro się podjarałem, bo bardzo lubię i kibicuję Lux Occulta. Niestety proza życia często misza plany, choć wiem, że U. w zaciszu domowego ogniska knuje materiał na nową płytę Luxów. Jednak kiedy miałoby się to ukazać, myślę, że nie wiedzą nawet sami zainteresowani. Pozostaje nam tylko uzbroić się w cierpliwość i trzymać kciuki za powrót tej jednej z najlepszych kapel jakie wydała polska ziemia!"

Jakie oczekiwania kierowały Wami kiedy zakładaliście Neolith i czy znalazły one odzwierciedlenie w karierze zespołu? Co w tej chwili liczy się najbardziej dla muzyków zespołu?

"Na pewno spełniła się już większość naszych marzeń, które towarzyszyły założeniu Neolith. Myślę, że nawet w najśmielszych snach na początku lat 90-tych nie myśleliśmy, że zagramy w Skandynawii, wydamy jakieś płyty za granicą i że będziemy tak szanowanym zespołem w polskim grajdołku. Na pewno pozostaje jeszcze sporo do zrobienia i uwierz mi, że to dopiero początek lepszych czasów dla Neolith. Z grania czerpiemy ogromną radość, a wszystkie te dodatkowe sprawy o których wspomniałem dodatkowo nas motywują. Chcemy grać jak najwięcej koncertów. Chcemy przeć do przodu, rozwijać się i poszerzać rzesze wyznawców naszej muzyki. Bardzo poważnie i profesjonalnie podchodzimy do prób, koncertów, nagrań, do całej otoczki związanej z Neolith. Sporo ostatnimi czasy inwestujemy w sprzęt i to jest również dowodem na to co powiedziałem przed chwilą. Wierzę, że będzie jeszcze lepiej."

Byłeś jednym z animatorów polskiego podziemia. Za czasów kserowanych zinów dość prężnie działałeś, prowadziłęś nawet audycję radiową. Czy jesteś zadowolony z aktualnego oblicza polskiej sceny? Innymi słowy, czy ponad dekadę temu warto było rysować flyersy, smarować znaczki, pisać setki listów? Orientujesz się co robią aktualnie Twoi współimprezowicze - Przemo Popiołek, Trombek czy też imć Szkieletor?

"Dzisiejsza scena diametralnie różni się od tej sprzed ponad dekady. Jest mniej osób szczerze zaangażowanych i oddanych tym sprawom. To smutne, ale niestety ogólnie społeczeństwo stało się wygodne. Przykład? Po chuj się męczyć w zdobywaniu nagrań danego zespołu skoro można z sieci ściągnąć "empetrzy" i to od razu najlepiej wszystkie materiały?! Po co silić się, skoro można wyruchać zespół biorąc od nich materiał za darmo, a jeszcze lepiej, żeby zespól dopłacił z własnej kieszeni? Nie, nie chce mi się o tym mówić! Na pewno warto było pisać listy, smarować znaczki, odbijać na ksero zines, flyers!!! Mam teraz mnóstwo wspomnień i pamiątek i przyjaźni, które pewno pozostaną do grobowej dechy. Cały czas jestem w kontakcie telefonicznym, mailowym, bądź też spotykam się na koncertach zarówno z Przemem, Piastolem jak i Trombkiem. Oni również nie zdziadzieli – w dalszym ciągu słuchają chamskiego metalu!!! Prawda to metal!!!"

Powrócę jeszcze do "INRI", Waszego debiutu płytowego. Wydałeś tę płytę pod skrzydłami Dogma records. Wtopiłeś czy nie? :-) Uważasz, że to był dobry krok dla zespołu?

"W pewnym sensie wtopiłem, bo musiałem zawiesić tą działalność. Pomimo tego, że wyniki sprzedaży zarówno Neolith (około 2000 szt), jak i Epitome (ok. 1300 szt) świadczą o czymś innym. Już wyjaśniam... Otóż wyobraź sobie, że wiele hurtowni, sklepów do dziś nie zapłaciło mi za sprzedany towar, a właściciele ulotnili się w powietrzu! Z drugiej zaś strony uważam, że warto było, bo zdobyłem dzięki temu spore doświadczenie, masę kontaktów, no i przede wszystkim Neolith zaistniał w szerszym tego słowa znaczeniu."

Wydaje mi się, że na pierwotnej promówce "Immortal" było kilka numerów więcej... Dlaczego z oficjalnej wersji płyty zniknęły te klawiszowe wariacje?

"Powodów jest kilka. Przede wszystkim zabrakło nam czasu aby dokończyć te numery (bo to co masz to jedynie szkice, robocze wersje), a bezsensem byłoby wypuszczać je niedokończone. Kolejną kwestią jest, że postawiliśmy zdecydowanie na moc "Immortal" i w tym przypadku owe utwory mogłyby nieco tę moc rozmiękczyć. No i po trzecie być może kiedyś wydamy płytę Neolith z takimi lekko nietypowymi dla nas numerami, o ile w ogóle istnieje coś takiego jak " nietypowe dla Neolith kawałki" – hehehe"

Skąd wziął się tytuł "Immortal"? Fakt faktem, łatwo go zapamiętać, ale niektórym może wiązać się z pewnym norweskim zespołem, he he...

"Nie, nie chodziło tu o norweski band. Tytuł wiąże się dokładnie z przekazem tekstowym, a także pewnym symbolicznym znaczeniem Neolith dla nas samych. Wierzymy, że zespół ten pozostanie nieśmiertelny ze względu na muzę, którą tworzymy. Inną kwestią jest też to, że poprzez tytuł tej płyty chcieliśmy udowodnić wszystkim tym, którzy położyli na nas krzyżyk, że nie poddamy się tak łatwo !!! to w pewnym sensie nasz manifest i wyznacznik przyszłości zespołu. Czy wszystko jasne?!"

Niedawno skończył się 2004 rok. Jaki był on dla Neolith? Jakie ubiegłoroczne krążki utkwiły w Twojej pamięci, jakie byś wyróżnił?

"Miniony rok był chyba najlepszym w dotychczasowej historii Neolith. Dobry kontrakt, świetne przyjęcie płyty, no i sporo ciekawych koncertów, spotkań, itp. na pewno na długo zapamiętamy wyprawę na Krym, Łotwę i Finlandię. Na pewno występ na Metalmanii (wiesz, od 1989 roku jeździłem na ten festiwal), bo to w pewnym sensie kolejne spełnione marzenie. Natomiast jeżeli chodzi o sprawy najlepszych płyt roku 2004 to nie mam jakiegoś jednego totalnego faworyta. Jednak był to kolejny świetny rok dla muzyki metalowej i muzyki dobrej w ogóle. Niestety martwi trochę sytuacja na rynku, ale może będzie lepiej..."

A jakie są plany Neolith na 2005 rok? Zaczęliście nieźle, bo już w pierwszym tygodniu nowego roku zagraliście koncert... Mnie pozostał po tym gigu pewien niesmak... otóż zespoły, które grały nie raczyły pomóc w znoszeniu naszego sprzętu, na którym nota bene Wszyscy graliśmy...fe...

"Jak wiesz, musiałem wyjechać z tego koncertu wcześniej, ale wyciągnę odpowiednie konsekwencje z tego powodu. Choć w sumie to jak skończył się koncert to podejrzewam, że moje chłopaki z zespołu spali już pod stołami. Wiem, że jest to problem i my niejednokrotnie byliśmy również w takiej sytuacji, że musieliśmy sami składać i znosić do busa graty. Może kiedyś to się zmieni... Natomiast wracając do pierwszej części Twojego pytania plany są bardzo ambitne. Już w marcu ruszamy na trasę z Behemoth po byłej WNP. W sumie około 11-12 koncertów. Po powrocie kilka występów w kraju, no i prace nad nowym materiałem. W okresie letnim planowanych jest kilka sztuk na zachodzie Europy, no i być może w okolicach późnego lata wejdziemy do studia by nagrać materiał na nową płytę. Jak więc widzisz Neolith cały czas prze do przodu!"

I to tyle na dziś Levi, dzięki za wywiad, walnij jakiś gritings na koniec ...

"Wielkie dzięki Andrjusza za wsparcie i pomoc w szerzeniu neolith’owej zarazy! Wszystkich zainteresowanych zachęcam do sięgnięcie po "Immortal". Wszystkich zainteresowanych współpracą z nami proszę o kontakt (namiary poniżej). No i do zobaczenia na koncertach. Wspierajcie dobrą muzę!!! Stay Immortal & Let’s make Hell!!!"


neolith@interia.pl
www.neolith.metal.pl

Grzegorz Łukowski
p.o. box 11
38-402 Krosno 5


Recenzja

Primitive Warfare

Extinction Protocol
Dla tych, którzy mają ogolone głowy na łyso, nadrukowane czaszki i druty kolczaste na kapturach i czują się swobodnie w obecności cmentarnych pomników okładka Primitive Warfare powinna wydawa...

Recenzja

Mörtual

Evil Incarnation
Leżąca na pomoście obu Ameryk niewielka Kostaryka na pierwszy rzut oka nie kojarzy się z z trząchającymi dynią wielbicielami hałasu, ale tamtejsza scena, skupiona głównie w San José (stolic...