DZISIEJSZA PREMIERA ALBUMU:

DEICIDE

BANISHED BY SIN

Trauma

Wywiad przeprowadził - Tomasz Osuch
Kilka miesięcy od premiery nowej płyty Traumy już za nami, i ja podtrzymuje swoją opinię na temat ostatniego materiału tego elbląskiego killera, czyli - zabija, ale ciut mniej niż "Suffocated..." hehe. I tu dobrze pasuje, pojawiające się zresztą dość często w obiegu powiedzenie, że - są takie płyty, które zespół nagrywa tylko raz... co nie zmienia faktu, że "Imperfect Like A God" to bardzo solidna dawka death metalowych wrażeń i bardzo dojrzała płyta. Do boju z pytaniami stanął oczywiście Mr. Mister :-) Co takiego jest w Traumie, że nigdy nie dajecie dupy - zawsze nagrywacie miażdżący stuff, a dwa ostatnie studyjne krążki są dowodem na to, że nie ma u nas drugiego takiego zespołu jak Trauma. Skąd bierze się ta siła, co?!

"Uff! Niezły początek panie Tomaszu. Nie ukrywam, że miło słyszeć takie opinie o naszym zespole. Dzięki stary. Nie będę silił się na fałszywą skromność i powiem szczerze, że znamy swoja wartość, ale przy tym zachowujemy normalny, nie pozbawiony krytyki, stosunek do muzyki Traumy. Zdajemy sobie sprawę z naszych niedoskonałości, ale wciąż pracujemy nad sobą i dzięki temu rozwijamy się. Funkcjonujemy na scenie od 16 lat, ale nasze priorytety nie zmieniły się w ogóle, nic przez te wszystkie lata nie zdołało wypaczyć i zepsuć naszego podejścia do grania i tworzonej przez nas muzyki. Odczuwamy taką samą radość z każdego udanego numeru czy szalonego koncertu. Od lat fascynuje nas ekstremalny przekaz. Jesteśmy wielkimi fanami death metalu i choć może zabrzmi to banalnie, realizujemy się tworząc w tym stylu. Muzyka jest naszą życiowa pasją a siła, którą mamy wynika właśnie z niej."

Jakoś tak się złożyło, że ostatnimi laty niemal każdy zespół mówi, iż jego nowa płyta jest najlepszą, jaką dotąd nagrali. Niektórzy z uporem maniaka, co płytę tak uważają, nawet jeśli nagrają gniota. Myślisz, że muzyk potrafi być obiektywny wobec swojej pracy i podchodzić do osiąganych rezultatów z dystansem? Co w Twoim przypadku jest bodźcem, który decyduje, że siadasz i łapiesz za wiosło?

"Mogę wyrazić jedynie swoją opinię na ten temat patrząc przez pryzmat własnych doświadczeń. Świeżo po nagraniu płyty emocję z nią związane są jeszcze zbyt gorące by można było pokusić się o obiektywną jej ocenę. Kiedy jednak czas ostudzi euforyczne doznania, rodzi się dystans i jak najbardziej chłodnym uchem dokonuje się analizy. Zawsze aż korci by coś poprawić i udoskonalić. To jest normalne. Kiedy nagrywamy z Traumą album, jest to równoznaczne z definitywnym zamknięciem kolejnego ważnego rozdziału w naszej historii. Później już nic nie można zmienić, dlatego wszelkie oceny nagranego już materiału wykorzystujemy w pracy nad kolejnym. Tak rodzi się doświadczenie. Przyznam szczerze, że nigdy nie miałem wrażenia, że coś schrzaniliśmy ewidentnie. Nawet, jeśli po latach słucham archiwalnych nagrań, wciąż jestem z nich zadowolony. Poważnie traktujemy naszą muzykę i nie pozwalamy sobie na odpuszczanie choćby drobnych szczegółów. Jesteśmy cholernie wymagający wobec siebie, ale nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej."
"Muzyka jest moją pasją, może nawet jakimś sposobem na życie. Nie potrzebuję w związku z tym wielu bodźców zewnętrznych, aby tworzyć kolejne numery z Traumą. Uwielbiam moment, kiedy z ciemnego tunelu wyłania się małe światełko i nagle z totalnego chaosu powstają miażdżące pomysły. Kiedy zmierzam za tropem adrenalina sięga zenitu i czuje się wtedy jak podczas skoku na bandżi he he !!! Cholernie lubię tworzyć muzykę, to jest niesamowite uczucie. Kiedy robisz to spontanicznie bez jakiejkolwiek presji i przymusu. W każdy album wkładam maksimum zaangażowania i emocji, jakie mną targają w danej chwili, dlatego muzyka Traumy ma dla mnie bardzo osobisty charakter. Czasami, kiedy słucham starszych wydawnictw czuję się jakbym przeglądał album z rodzinnymi fotografiami. Przypominam sobie wiele zdarzeń z danego okresu czasu. To, jaki byłem i emocje, które były wtedy aktualne."

Z każdą płytą Trauma dąży do perfekcji w extremie, czego idealnym przykładem jest nowy album. Czy właśnie tak wyobrażałeś sobie "Imperfect Like A God", takiej płyty chciałeś i takiego efektu oczekiwałeś? Nie jesteś chyba zawiedziony?

"Nigdy nie planujemy, jaki będzie kolejny album, ponieważ zawsze ma się to nijak do efektu końcowego. Styl Traumy ma rozległe terytoria i w każdym momencie może się okazać, że spróbujemy czegoś dla nas nowego, co spowoduje nagły zwrot i obranie nowego kursu. Nasza muzyka jest nieprzewidywalna, ponieważ tworzymy ją spontanicznie unikając przy tym rutyniarstwa i zimnej kalkulacji. Często dopiero w studio po nagraniu wszystkich śladów dociera do nas, co tym razem stworzyliśmy. Płyta "Imperfect Like A God" przebiła najśmielsze oczekiwania nas wszystkich. Cieszyliśmy się jak dzieciaki z prezentów na gwiazdkę, kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy w całości zmiksowany materiał. Szczerze mówiąc nie myśleliśmy, że pójdzie nam aż tak dobrze. Uwierz mi, że nie jest łatwo przebić tak dobre krążki jak "Suffocated In Slumber", ale jestem w 100% przekonany, że udało nam się tego dokonać. Jesteśmy bardzo zadowoleni i wręcz dumni, że "Imperfect Like A God" niszczy tak bezlitośnie."

Jak długo powstawały nowe utwory? Kto poza Tobą miał istotny wpływ na kształt tego materiału, na kształt poszczególnych numerów?

"Pisanie nowego materiału zawsze zajmuje nam dość dużo czasu. Wciąż podnosimy poprzeczkę i nie zawsze pokonanie jej udaje się z marszu. Nie jesteśmy hurtownikami produkującymi byle co i byle jak. Tworzymy muzykę niezmiernie ważną dla nas i nie akceptujemy czegoś, co w 100% nas nie zadawala. Każdy numer powstaje inaczej, bez stosowania tego samego schematu. Zawsze najtrudniej powstaje pierwszy numer, z każdym kolejnym nabieramy większego rozmachu i praca posuwa się szybciej i sprawniej. Na szczęście nigdy nie musieliśmy pracować pod presją i naciskami ze strony wytwórni. Jak dotąd mamy ten komfort, że sami decydujemy o tym, kiedy jesteśmy gotowi, by przystąpić do sesji w studio. Nikt nas nie popędza, dzięki czemu możemy spokojnie zaszyć się na kilka miesięcy i pracować we własnym naturalnym tempie."

Płyta jest pięknie wydana - muzycznie i wizualnie kopie w mordę. Czy w obrazku zdobiącym okładkę ukryta jest jakaś konkretna osoba? Kogo najchętniej widziałbyś pod tym prześcieradłem, jakiś wróg - kandydat? Hehe...

"Raczej nie zamierzam nikogo uczyć pływania żabką w Styx'ie ha, ha!!! To zdjęcie zostało zrobione przez Jacka Wiśniewskiego, więc na pewno kogoś nakłonił do pozowania. Niech ta osoba pozostanie jego tajemnicą. To nie ma przecież znaczenia, kogo sterroryzował ha, ha! Jesteśmy bardzo zadowoleni z oprawy graficznej "Imperfect Like A God". Uważam, i nie jest to tylko moje zdanie, że cover do naszej płyty jest jedną z najlepszych prac Jacka. W dodatku idealnie komponuje się z muzyką i lirycznym przekazem "Imperfect Like A God". Chcieliśmy, aby tak jak w przypadku coveru do "Suffocated In Slumber" również i ten do nowej płyty był prostą, wyrazistą koncepcją w zimnych barwach. Mam dość napaćkanych kolorami, nie przedstawiających zupełnie żadnych treści okładek. Chciałbym, aby kolejne covery, które będą zdobiły nasze płyty, były również proste i zarazem treściwe. W prostocie drzemie siła."

A znasz norweski Blood Red Throne? Ich sesje zdjęciowe i okładki utrzymane są w podobnej kolorystyce i klimacie co wizualna strona "Imperfect Like A God", aczkolwiek mają bardziej bezpośrednią i brutalną wymowę. Generalnie jednak tak samo udanie przedstawiają zgon... u nich też krew, ciała pod prześcieradłami, info o pacjencie na karcie przy stopie...

"Nazwa Blood Red Throne obiła mi się o uszy, ale nie słyszałem ich muzyki. Nie miałem również okazji zapoznać się z efektem ich sesji zdjęciowej. Zdaje sobie sprawę, że cover do "Imperfect Like A God" nie jest specjalnie oryginalnym i na pewno wiele zespołów pokusiło się o zdjęcie truposza pod prześcieradłem. Ten pomysł okazał się jednak najbardziej trafny i wszystkim w zespole spodobał się, dlatego nawet nie próbowaliśmy na siłę szukać czegoś wyjątkowego i oryginalnego. Wydaje mi się, że zapomniałeś o najważniejszej sprawie, jaką jest niewątpliwie tytuł płyty i jej zawartość liryczna. To przecież zmienia wszystko. Użyliśmy mało oryginalnego pomysłu na cover, ale przyznasz, że w kontekście z tytułem "Imperfect Like A God" ta praca wygląda zupełnie inaczej. Nie można sugerować się tym, co widzisz na pierwszy rzut oka. Trzeba ogarniać całość: tytuł, cover i teksty."

Spokojnie, nie zapomniałem - o tytule też będziemy gwarzyć... Pod i obok tekstu do "Outrage Of Fools" znajduje się figurka Jezusa, co wizualnie odbiega troszkę od reszty. Czy ten kawałek ma jakieś szczególne przesłanie? Czy wszystkie nowe numery są powiązane lirycznie ze sobą, koncept?

""Outrage Of Fools" nie puentuje w żaden sposób koncepcji lirycznej całego albumu. To kolejny dobry numer i nie ma w nim czegoś wyróżniającego w zestawieniu z pozostałymi utworami z tej płyty. "Imperfect Like A God" wiąże tematycznie wszystkie utwory tekstowo, ale nie jest to album stricte koncepcyjny. Każdy tekst funkcjonuje nie zależnie od reszty i nie stanowią razem monolitu. Odnośnie figurek Jezusa to są one jedynie dopełnieniem graficznej koncepcji autora tego layout'u i nic poza tym się nie kryje."

Interpretacja jak wiadomo, zależy już od każdego indywidualnie. "Imperfect Like A God" - nie obawiasz się, że tym tytułem możecie obrazić i zrazić do siebie głęboko wierzącą część fanów? Skoro człowiek jest niedoskonały tak jak sam Stwórca... a oni wierzą, że on jest przecież doskonały...

"Nie zamierzamy nikogo obrażać ani atakować. Żyjemy jednak w wolnym, demokratycznym kraju i mamy prawo do wyrażania własnych opinii i poglądów na jakikolwiek temat, czy to się komuś podoba czy nie. Jak na razie żadne organizacje fanatyków religijnych i katolickie bojówki nie grożą nam podłożeniem bomby pod naszą salę prób ha, ha!!! Każdy myślący człowiek zadaje sobie pytania, szuka odpowiedzi i często przez całe życie ma wątpliwości. Spójrz na ludzi i świat, w którym żyjemy. Ludzkość to najgorsza zaraza, jaka pojawiła się kiedykolwiek na ziemi. A skoro zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga to czy on może być doskonały i nieomylny? Od dziecka straszeni jesteśmy piekłem, które nie chybnie czeka nas po śmierci, ale czym innym jest życie na tym pieprzonym ziemskim padole? Czy może nas spotkać coś jeszcze gorszego i bardziej przerażającego niż życie tu i teraz? Włącz telewizor i posłuchaj jakiegokolwiek programu informacyjnego, włos aż jeży się na głowie. Ogień piekielny już dawno płonie."

Racja. Tez to zauważyłem. Pewnym novum w Traumie jest ilość introsów na nowej płycie. Kto jest ich pomysłodawcą? Przyznam, że całkiem nieźle korespondują z tą właściwą, brutalną stroną albumu.

"Już na płycie "Suffocated In Slumber" mieliśmy ochotę spróbować takich rzeczy, ale niestety nie starczyło nam jednak czasu. Byliśmy zbyt skoncentrowani wykreowaniem dobrego brzmienia, żeby w tym czasie myśleć o intrach i tych wszystkich już bardziej kosmicznych dodatkach. Podobnie było zresztą podczas ostatniej sesji. Mimo, iż dostaliśmy od wytwórni spory budżet na nagranie "Imperfect Like A God" nie zdążyliśmy jednak w studio stworzyć niczego więcej poza dobrą produkcją. Dlatego postanowiłem spróbować zrobić to samemu. Poprosiłem o pomoc mojego znajomego, który wyraził chęć współpracy. Zebraliśmy trochę sprzętu i w naszym małym studio Hard Line stworzyliśmy te wszystkie muzyczne miniatury, które słychać na "Imperfect Like A God". Poświęciliśmy im kilka tygodni pracy, by dopracować każdy nawet najdrobniejszy szczegół. W wynajętym studio nie moglibyśmy pozwolić sobie na taką drobiazgowość i czasowy komfort pracy. Zwyczajnie nie byłoby nas na to stać. Jesteśmy bardzo zadowoleni z intr i również uważam, że świetnie komponują się z tą właściwą częścią utworów. W Hard Line dograliśmy też kilka gitarowych zagrywek do niektórych nagrań i opracowaliśmy własną wersją masteringu "Imperfect Like A God". Ułatwiło to porozumienie się z braćmi Wiesławskimi w kwestii ostatecznej jego wersji, która została zrealizowana już w Hertz Studio."

Czy stresowała Cię sprawa wokali podczas sesji nagraniowej? Miałeś jakieś poważne obawy przed nagrywaniem wokali o to, czy Chudyemu uda się wykonać dobrze to zadanie?

"Oczywiście, że miałem spore obawy jak pójdzie Chudemu w studio. Widzisz, ten człowiek trafił do Traumy niemal prosto z ulicy. Nigdy wcześniej nie pracował z żadnym zespole, więc trudno było przewidzieć jak zachowa się za szybą studyjnej kaźni, gdzie trzeba wykrzesać z siebie maximum możliwości. To jest spora presja a często niedoświadczeni wokaliści wymiękają psychicznie. Chudy był doskonale przygotowany. Pracowałem z nim od wielu miesięcy i chyba jeszcze nigdy w historii tego zespołu nie poświęciliśmy wokalnym aranżacjom tak wiele czasu. Chciałem, aby facet podczas sesji był skoncentrowany wyłącznie na barwie swojego głosu i kontrolował ją w 100%. Podczas nagrywania partii wokalu Chudy był trochę spięty przy pierwszym numerze. Pamiętam, że był to "Perplexity Of Truths", potem jednak pojechał jak zawodowiec wypluwając z gardła nieziemskie bełkoty ha, ha!!! Gość zmiażdżył nas totalnie. Szczerze mówiąc poszło mu dużo lepiej niż byłem w stanie przewidzieć. Jestem cholernie zadowolony z wokali na "Imperfect Like A God". Brzmią znacznie potężniej i agresywniej niż wokale Piotra Zienkiewicza. Doskonale pasują do muzyki zawartej na tym albumie."

Jak duży wpływ w kwestii wokali na nowej płycie miał gitarzysta Patrix?

"Patrix nie miał żadnego wkładu w powstawanie aranżacji wokalu. Jest przede wszystkim gitarzystą i to jest jego działka, którą uprawia razem ze mną. Czasami na koncertach wspomaga Chudego w niektórych fragmentach dokładając swoje growle. W studio też ryknął w kilku miejscach, ale nie miało to znacznego wpływu na efekt finalny."

Kiedy kilka lat temu Trauma odwiedziła Hertz Studio, zaraz później nastąpił wysyp kapel tam nagrywających. Spotkałeś się już z takimi opiniami, że to właśnie Trauma 'odkryła' to studio?

"Tak, często spotykamy się z taką opinią i jak najbardziej jest ona zgodna z prawdą. Trafiłem do Hertz'a zupełnie przypadkowo, krótko po otwarciu tego studia. Zrobiliśmy razem mastering płyty "Searching The Light" mojego drugiego zespołu Lafayn. Wtedy jeszcze nikt nie znał braci Wiesławskich. Byłem pod dużym wrażeniem profesjonalizmu i zaangażowania tych ludzi w swoją pracę. Po za tym wróciłem do domu z dobrze brzmiącą płytą Lafayn. Po kilku miesiącach pojechałem ponownie do tego studia, żeby zrobić mastering pierwszej płyty Traumy "Comedy Is Over". Pagan rec. szykowało akurat reedycję tego krążka i dostałem troszkę funduszy od wytwórni, aby poprawić brzmienie tej płyty. Byłem również zadowolony z efektu finalnego naszej pracy, poznałem bliżej chłopaków, zaprzyjaźniliśmy się i moje wizyty w tym studio stały się dość częste. Nagraliśmy tam z Lafayn krótki materiał "Break Down" a w momencie, kiedy poznałem dobrze warunki tego studia zdecydowałem, że nagramy tam płytę Traumy "Suffocated In Slumber". Jak widzisz to nie było tak, że w ciemno pojechaliśmy na koniec świata, żeby nagrać z nieznajomymi ludźmi album. Po tej płycie sporo ludzi pytało mnie o Hertz'a ,szczególnie muzycy z innych zespołów, którym podobała się produkcja tej płyty. Część z nich dzięki mojej rekomendacji nagrywała w Hertzu ze swoimi zespołami."

Wasze odejście z Pagan było na pewno sporym ciosem. Rozstaliście się w smutku i gniewie, czy po przyjacielsku? Czy w momencie kiedy Tomek dowiedział się o tej decyzji, mieliście 'zaklepany' nowy deal czy dopiero zaczynaliście poszukiwania?

"Dla nas nie, musieliśmy odejść, bo Pagan rec. przestała promować nasz zespół z niejasnych dla mnie powodów. Roztarliśmy się bez kłótni, choć nie wszystko Tomek Krajewski załatwił z nami uczciwie."

Szkoda tylko, że zrezygnowałeś z odpowiedzi na drugą cześć powyższego pytania. Trauma jest najstarszym zespołem w katalogu Empire, i z największym dorobkiem płytowym oraz doświadczeniem scenicznym. Poza tym, jesteście chyba najważniejszym zespołem obecnie w tej wytwórni. Jak się z tym czujesz?

"Nie wiem czy jesteśmy najważniejszym zespołem w Empire rec. Jak na razie jesteśmy zadowoleni ze zmiany wytwórni. Mieliśmy ostatnio dość trudny okres i to raczej my mogliśmy dać powody do niezadowolenia Mariuszowi, ale myślę, że wszystko będzie o.k."

Czy "Imperfect Like A God" trafi też na zagraniczne rynki?

"Mam nadzieje, że Mariuszowi uda się w końcu doprowadzić do europejskiej premiery "Imperfect Like A God". To dobry album i mimo, iż zachodnie wytwórnie jakoś nie specjalnie interesują się polskimi zespołami to myślę, że prędzej czy później nasz album trafi na zachodni rynek. Wiem, że Mariusz prowadzi rozmowy z kilkoma firmami, ale jest jeszcze za wcześnie by o tym mówić. Lepiej nie zapeszać."

Masz też swój drugi zespół, mianowicie Lafayn, o czym już wspomniałeś, a w którym to zespole proponujesz inną muzykę niż tą, co w Traumie. Czy poza tymi dwoma, jest jeszcze jakaś płaszczyzna muzyczna, na której chciałbyś realizować swoje pomysły, takie które siedzą w Tobie, a nie pasują ani do Traumy, ani do Lafayn?

"Na co dzień słucham bardzo dużo różnej muzyki i w wolnych chwilach pogrywam sobie również w diametralnie innym stylu niż w Traumie i Lafayn. Nie mam jednak zbyt wiele wolnego czasu by założyć trzeci zespół z grupą innych muzyków, choć znam ich sporo. Może kiedyś nadarzy się okazja, by spróbować sił na zupełnie innej płaszczyźnie muzycznej niż metal."

Kiedy niecałe dwa lata temu narobiło się szumu wokół Enter Chaos, w składzie tego zespołu byłeś także Ty wymieniany. Ostatecznie nie wziąłeś w tym projekcie udziału. Dlaczego?

"Tak jak wspominałem, jestem dość zapracowanym kolesiem. Poza tym Marta miała zarezerwowany termin w studio w czasie, kiedy musiałem wywiązywać się z obowiązków koncertowych z Traumą. Wiesz, gdybym na co dzień zajmował się tylko muzyką i nie musiał pracować w jakiejś durnej firmie by napełnić gary paszą, udział w Enter Chaos byłby możliwy jak najbardziej. Ja jestem bardzo otwarty i chętny do współpracy, ale mojego szefa to nie interesuje. Musze machać łapkami, żeby nabijać mu kabzę. W innym wypadku wywali mnie na zbity pysk i weźmie innego łosia na moje miejsce."

Po prostu życie... Czy śledzisz to, co dzieje się w holenderskim death metalu? Pytam, bo kiedyś przecież graliście pod nazwą Thanatos. Band ten kilka lat temu wrócił z nową płytą, na kolejne jakoś słuch zaginął o nich, a teraz znów zapowiadają najnowszy materiał. Rozumiem, że nie odmówisz sobie przyjemności zbadania "Undead. Unholy. Divine"?

"Nigdy jakoś za specjalnie nie byłem fanem Thanatos. Wiem, że kilka lat temu wrócili z nową płytą, niestety nie słyszałem jej. Jeśli nadarzy się okazja zapoznania się z ich najnowszym albumem to chętnie z niej skorzystam. Moimi holenderskimi bogami wciąż pozostają Pestilence i Gorefest."

Trauma jest jednym z najbardziej czasowo doświadczonych zespołów naszej sceny, gracie już kilkanaście lat. Jak oceniasz to wszystko co Trauma napotkała na swej death metalowej ścieżce? Jesteś w stanie wskazać te najbardziej niesprzyjające zespołowi lata?

"Gramy już od 16 lat. To kawał historii. Tyle się wydarzyło przez ten czas, że śmiało można by książkę napisać. Nigdy nie mieliśmy łatwo. W latach 80-tych zespół miał przechlapane, ale wówczas wszyscy jechaliśmy na tym samym skorodowanym wózku. Potem, kiedy żelazna kurtyna opadła, było już trochę lepiej, ale to i tak prowizorycznie wszystko funkcjonowało. Jako najtrudniejszy czas wspominam lata 1994-1997. Nie mogliśmy wtedy znaleźć wydawcy, sami zapłaciliśmy za drogie studio by nagrać pierwszy pełno czasowy album "Comedy Is Over". To była dobra płyta, dobrze brzmiała, ale przez długi czas nikt nie był zainteresowany tym materiałem. W tamtym okresie rozesłaliśmy blisko 200 pakietów promocyjnych do wytwórni płytowych na całym świecie. Nie wiele z tych firm przysłało grzecznościowy list, w ramach odpowiedzi. Po długim czasie znaleźliśmy w końcu wydawcę w kraju, ale to była nic nie warta firma. Nie mieliśmy gdzie grać, nikt z nas nie miał pracy, było naprawdę źle. Trwaliśmy przy swoim i przeczekaliśmy ten czas robiąc kolejne numery w domu, czy w kapciorach zaprzyjaźnionych zespołów. Nie liczyliśmy na złote góry, zawsze kochaliśmy grać death metal, i pewnie dlatego nigdy nie zawiesiliśmy broni. Bardzo się cieszę, że daliśmy sobie radę, ponieważ dziś, mimo, że wciąż nie jest słodko to jednak nadal możemy nagrywać płyty i grać koncerty, a o tym zawsze marzyliśmy."

Na naszym forum trwa(ła) dyskusja w temacie 'nowa Trauma', i podejrzewam, że nie tylko u nas rozmawia(ło) się o Waszym nowym albumie. Czy kiedy obserwujesz przebieg takiej polemiki, nie masz czasem ochoty dołączyć do grona forumowiczów i podyskutować z innymi?

"Od jakiegoś czasu Chudy reprezentuje zespół Trauma w sieci i to on podejmuje polemiki z ludźmi na temat naszej ostatniej płyty. Ja nie mam internetu, ani czasu by siedzieć w kafejce. Pracuje po 10-12 godzin dziennie i kiedy biją dzwony na fajrant, to jedyne, czego pragnę to cokolwiek zjeść i położyć się spać. Chętnie natomiast rozmawiam z ludźmi, kiedy jesteśmy w trasie, czy gramy pojedyncze koncerty. Zawsze jestem do dyspozycji maniax i nie ukrywam, że lubię rozmawiać z fanami, nawet, jeśli tematem rozmowy nie jest zespół Trauma."

Dzięki za rozmowę i zamknijmy ten wywiad pytaniem o Twoje studio nagraniowe - Hard Line. Czy idea założenia studia i praca w roli producenta to Twoja druga, dźwiękowa pasja? Sądzisz, że kiedyś dojdzie do tego, że płyta Traumy zostanie nagrana w tym studiu?

"Na razie to bardzo prowizoryczne studio, ale być może z czasem znajdą się fundusze, by zakupić trochę sprzętu. Zawsze interesowała mnie produkcja nagrań, na pewno marzy mi się praca w roli producenta. Jak na razie to są mrzonki i nie sądzę, aby realizacja płyty Trauma w Hard Line była możliwa, może za jakiś czas zrobię próbne nagrania Lafayn, zobaczymy. Trudno przewidzieć jak rozwinie się temat studia, na razie jestem otwarty na wiedzę w tej materii, mam dobre ucho, ale to nie wystarczy by móc robić samodzielne nagrania."


Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...