Fleshcrawl

Wywiad przeprowadził - Bartosz Donarski
OCENIANIE ZOSTAWIAMY FANOM

Czy zdawaliście sobie sprawę, że FLESHCRAWL istnieje już na scenie od '87.? Niesamowite jaką ci Niemcy mają wytrwałość. W sumie nagrali sześć albumów i zaczynając od grania zdecydowanie bardziej pod Carcass wyewoluowali w stronę szwedzkiego, surowego death metalu w stylu Entombed czy Dismember. Oryginalności w ich muzyce jest naprawdę niewiele, jednak to w przypadku FLESHCRAWL nie wydaje się być problemem. Grają tradycyjny, ciężki i szybki death metal dla prawdziwych fanów tego gatunku. Już po raz trzeci na przestrzeni kilku ostatnich lat rozmawiałem z rzecznikiem FLESHCRWAL - Bastianem Herzogiem. O czym? Głównie o nowej płycie - "Soulskinner".
Po pierwsze, dlaczego tytuł waszego nowego albumu jest tak krótki? (Przypomnijmy, poprzedni nazywał się "As Blood Rains from the Sky... We Walk the Path of Endless Fire".)

Bastian Herzog: "Nie było jakiegoś konkretnego powodu. Po prostu ten tytuł nam się podobał. Uważam, że tym razem nie było sensu się powtarzać."

Jak oceniasz "Soulskinner" na tle innych płyt Fleshcrawl?


"Jestem całkowicie zadowolony. Wszyscy w zespole są bardzo zadowoleni jeśli chodzi o tę płytę."

Wyprodukowaną ją znowuż gdzie indziej niż poprzednio. Zgadza się?

"Racja. Nagrywaliśmy w studiu Underground w Szwecji. Powód był prosty, nie chcieliśmy wracać do studia, w który byliśmy wcześniej. Na każdym albumie chcemy mieć inną atmosferę. Pracujesz również z nowymi ludźmi, poznajesz kogoś nowego. Pomyśleliśmy, że dobrze będzie ponownie uderzyć gdzie indziej."

Wciąż gracie dość typowy i bardzo szwedzki death metal. Co by nie mówić robicie to doskonale, choć niezbyt oryginalnie. Nie warto by było spróbować czegoś nieco innowacyjnego, innego?

"Tę muzykę, którą gramy, gramy w 100. procentach szczerze. Uwielbiamy taki styl i nie chcemy robić czegoś innego. Zresztą nie moglibyśmy grać innych rzeczy. Nam nie zależy na zmianie stylu, czy byciu bardziej rozpoznawalnym. Fleshcrawl to właśnie taki death metal i tak już zostanie."

Do jakiego zespołu jesteście najczęściej porównywani, lub z kim czujecie się najbliżej muzycznie?

"Myślę, że należałoby tu powiedzieć ogólnie o szwedzkiej scenie. Te dźwięki, to brzmienie. To nam najbardziej odpowiada."

Podkreślmy, że raczej chodzi tu o stare zespoły.

"Tak, oczywiście. Chodzi przede wszystkim o te wszystkie grupy z początku lat '90."

W tym roku byliście na trasie z, można rzec, kolegami z wytwórni: Vader, Bolt Thrower i Six Feet Under. To chyba przyjemnie być wśród takich grup.

"Szczególnie dwie ostatnie trasy z SFU i Bolt Thrower były bardzo udane. Pojawiło się wielu ludzi. Byliśmy świetnie traktowani, generalnie wszystko było na medal. Miło było być częścią tego zestawu."

Pamiętasz wasz ostatni występ w Polsce? Było to w Poznaniu w ramach trasy z Vader, Vital Remains, Rebaelliun i całą resztą.

"No pewnie. Poznań pamiętam doskonale. To było jakby na dziedzińcu jakiegoś zamku. Pamiętam też wywiad w jakiejś zamkowej piwnicy, było tam cholernie zimno."


Też pamiętam ten wywiad, bo akurat jak go w tedy z tobą robiłem. Wydaje mi się, że nie będę w błędzie jeśli powiem, że "Soulskinner" to wasz najagresywniejszy i chyba dość zróżnicowany pod względem szybkości album spośród tych, które do tej pory wydaliście.

"Zgodzę się z tym, ale dobrze, że zauważyłeś, iż nie jest on tylko agresywny czy ekstremalny. Powiedziałbym nawet, że jest to nasza najbardziej zróżnicowana płyta. Można tam znaleźć wiele różnych brzmień. Nie jest to album całościowo szybki, ani też cały czas wolny i ciężki. Jest tu wiele wigoru i zmian tempa. To zaś sprawia, że tej płyty słucha się z dużą przyjemnością. Po jakimś czasie nie wydaje się być nużąca."

Na "Soulskinner" podobnie jak przy poprzednim albumie pojawia się cover. Tak właściwie to po co i dlaczego?

"Tym razem chcieliśmy zrobić przeróbkę typowego heavymetalowego kawałka. ("Metal Gods" - Judas Priest, przyp. B.D.) Nie mieliśmy zamiaru robić kolejnego coveru death czy thrash metalowego. Uważam, że ciekawiej jest nagrać taki utwór z innej epoki metalu i po prostu przekonać się czy potrafimy zrobić z tego dobrą deathmetalową wersję."

To już wasz drugi album w nowej wytwórni. Zadomowiliście się już w Metal Blade?

"Czujemy się tu zdecydowanie bardzo dobrze. Otrzymujemy wsparcie jakiego potrzebujemy. Wszystko jest na wysokim poziomie: organizacja tras, promocja, reklama... Nie ma powodu do narzekań, Metal Blade to dla nas optymalne rozwiązanie. To wszystko."

Trudno było wam opuścić Black Mark po tylu latach współpracy?

"Nie, nie było nam trudno, bo nie było żadnej współpracy. (śmiech) Może to nie brzmi śmiesznie, ale to prawda. Oni ograniczali się tylko do wydawania kolejnych naszych albumów, przy zerowym wsparciu."

Czyli co, to jakby dwa inne światy: Metal Blade i Black Mark?

"To jak dzień i noc." (śmiech!) Prawdę mówiąc, kiedy ich opuszczaliśmy byliśmy strasznie szczęśliwi. Prawie, że zrobiliśmy z tej okazji jakąś imprezę. (śmiech)

Macie jakieś plany co do ewentualnej płyty koncertowej?

"Nie, nie potrzebujemy tego. Jest jeszcze za wcześnie, lub też może nie ma takiej potrzeby. W takiej muzyce jaką my gramy najlepsze doświadczenia koncertowe to te ze sceny, a nie zgrane na płytę."

Mówi się o was jako o najlepszym deathmetalowym zespole z Niemiec. Z pewnością macie najlepszy kontrakt. Poczuwacie się do tej roli?

"No wiesz, staramy się być najlepsi w naszym kraju, a nawet jeszcze lepsi niż jesteśmy obecnie. Nie wydaje mi się żeby było na tym polu jakieś współzawodnictwo. Każdy zespół stara się być najlepszym jak tylko potrafi, próbuje się rozwijać, udoskonalać własną muzykę. Nie powiem, że my jesteśmy akurat najlepsi. My tylko robimy co w naszej mocy i niech fani sami oceniają i klasyfikują. My się tym nie zajmujemy."

Wydaje mi się, że to chyba wszystko.

"W porządku. Fanom mam tylko do powiedzenia, żeby posłuchali "Soulskinner" i sami sprawdzili nasz nowy album. Niestety z tego co wiem na razie nie ma Polski na mapie przyszłych naszych koncertów. W styczniu wyruszamy ponownie w drogę z Bolt Thrower, na około 25 koncertów, na razie pomijając wasz kraj. Zobaczymy jak to będzie, może później, latem, coś się urodzi. Pozdrawiam.


Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...

Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...