DEICIDE
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
- KAKAESIAK
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2458
- Rejestracja: 19-01-2007, 17:32
- Lokalizacja: KALISZ
Re: DEICIDE
też byłem w Ostrowie Wielkopolskim, dali rade ale słabo być nie mogło jak same killery napierdalali
In a world of compromise...some don't
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10126
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: DEICIDE
No ja też byłem w Gliwicach, ale koncert był średni, zresztą opisałem moje wrażenia w temacie o Vader na świeżo po koncercie.empir pisze:Byłem na koncercie w Gliwicach gdzie odgrywali De Profundis i był to najlepszy koncert Vadera od kilkunastu lat na jakim byłem.est pisze:Pewnie wyszłoby tak samo jak z Vader odgrywającym De Profundis.
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 181
- Rejestracja: 20-01-2010, 15:22
Re: DEICIDE
nie wiem co wiara się tak czepia tego nowego DEICIDE.Qrwa płytka jest świetna i dobrze się jej słucha i to jest najważniejsze.
I tak lepsza niż to co nagrywa VADER i BEHEMOTH.
I tak lepsza niż to co nagrywa VADER i BEHEMOTH.
- Realista
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1360
- Rejestracja: 18-12-2009, 11:13
Re: DEICIDE
:) można rzec płyta roku...KRIS1977 pisze:nie wiem co wiara się tak czepia tego nowego DEICIDE.Qrwa płytka jest świetna i dobrze się jej słucha i to jest najważniejsze.
I tak lepsza niż to co nagrywa VADER i BEHEMOTH.
- Najprzewielebniejszy
- zahartowany metalizator
- Posty: 4387
- Rejestracja: 31-12-2001, 18:22
Re: DEICIDE
a co? juz kupiłes?KRIS1977 pisze:Qrwa płytka jest świetna i dobrze się jej słucha i to jest najważniejsze.
WINYLE na sprzedaż viewtopic.php?f=25&t=18597&p=1845769#p1845769
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3049
- Rejestracja: 08-08-2006, 12:48
- Lokalizacja: mosh pit
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9055
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: DEICIDE
nie no, po takiej rekomendacji chyba jednak zmienię zdanie i kupię sobie ten albumKRIS1977 pisze:nie wiem co wiara się tak czepia tego nowego DEICIDE.Qrwa płytka jest świetna i dobrze się jej słucha i to jest najważniejsze.
I tak lepsza niż to co nagrywa VADER i BEHEMOTH.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3049
- Rejestracja: 08-08-2006, 12:48
- Lokalizacja: mosh pit
Re: DEICIDE
Posluchalem wiecej i musze posluchac jeszcze wiecej, bo coraz bardziej mi sie podoba. Na razie wydaje mi sie, ze to najslabszy album Deicide(co nie znaczy, ze slaby), ale jeszcze nie powiedzialem na temat To Hell With God ostatniego slowa.Mort pisze:ja kupilem wczoraj i jest OK, wiecej poslucham to wiecej napisze
I AM MORBID
Re: DEICIDE
świetna rekomendacja... też sobie chyba kupię, chociaż nowy Children Of Boodom wyszedł i się waham bo nie wiem co wybrać,,,Mort pisze:Mort pisze: Na razie wydaje mi sie, ze to najslabszy album Deicide
- empir
- zahartowany metalizator
- Posty: 5281
- Rejestracja: 31-08-2008, 23:17
- Lokalizacja: silesia
Re: DEICIDE
No ale ja nie napisalem że koncert rewelacja tylko najlepszy koncert Vadera od kilkunastu lat na jakim byłem.est pisze:No ja też byłem w Gliwicach, ale koncert był średni, zresztą opisałem moje wrażenia w temacie o Vader na świeżo po koncercie.
Świetna to za dużo powiedziane ale naprawdę fajnie tej nowej płytki się słucha. Nie zgodę się też z Mortem że to najsłabsza płyta Deicide.KRIS1977 pisze:nie wiem co wiara się tak czepia tego nowego DEICIDE.Qrwa płytka jest świetna i dobrze się jej słucha i to jest najważniejsze.
I tak lepsza niż to co nagrywa VADER i BEHEMOTH.
A ludzie się czepiają bo oceniają płytę przez pryzmat dwóch pierwszych wydawnictw. Gdyby tą płytę nagrał zespół nonamemowy to nie jeden by ją określił płytą roku :)
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15931
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: DEICIDE
Płytą roku być może nie, ale wielu by zwróciło uwagę na kolejnego dobrze rokującego debiutanta.empir pisze:Gdyby tą płytę nagrał zespół nonamemowy to nie jeden by ją określił płytą roku. :)
- Realista
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1360
- Rejestracja: 18-12-2009, 11:13
Re: DEICIDE
Przestań... o czym Ty mówisz, ta płyta jest strasznie średnia i usypiająca, obojętnie czy wyszło by to pod nazwą, Darklord of Hell czy inny Bloody chuj to by była tylko średnia. Faktem jest jednak że i tak przebija ostatnie dwie mierne płyty...Nasum pisze:Gdyby tą płytę nagrał zespół nonamemowy to nie jeden by ją określił płytą roku. :)
- Gore_Obsessed
- zahartowany metalizator
- Posty: 5447
- Rejestracja: 10-06-2003, 06:33
Re: DEICIDE
Po raz n-ty czytam, że "The stench of redemption" ktoś uważa za płytę mierną i nadal nie mogę uwierzyć. A ponieważ jej przeciwnicy się powtarzają to ja nie będę sobie żałował i powtórzę, że samo "Desecration" jest dla mnie zdecydowanie więcej warte niż 90% tych oldskulowych kapelek, które - jak zresztą widzę - pomału zaczynają się wszystkim przejadać.
Only SŁUCHANIE płyt is real!
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: DEICIDE
Maniek, Tobie naprawde ani troche nie przeszkadzaja te solowki? no one tam pasuja jak piesc do nosa :P. muzyka generalnie prosta, toporna (niekoniecznie w zlym sensie), ciezka i brutalna, a te solowki jakby przeklejone z jakiejs power metalowej plyty. Kawalek ktory wkleiles niezly, tylko wlasnie to solo...
this is a land of wolves now
Re: DEICIDE
No dobra, z kronikarskiego obowiązku przesłuchałem ten kawałek “Into the Darkness You Go” i muszę przyznać, że nie jest tak fatalny jak to co zrobili na przedostatniej płycie. Te solówki rzeczywiście zupełnie z dupy - tzn. fajnie zagrane, ale jakoś się gryzą z muzyką. Niemniej jednak transowy prymitywizm tego kawałka zaskakuje dość pozytywnie i podoba mi się bardziej niż cokolwiek z dwóch ostatnich krążków.
- empir
- zahartowany metalizator
- Posty: 5281
- Rejestracja: 31-08-2008, 23:17
- Lokalizacja: silesia
Re: DEICIDE
No widzisz, a taki byłeś na nie. Posłuchaj choć 2x cały album a potem z chęcią zapoznam się z Twoją opinią.IRONMIL pisze:No dobra, z kronikarskiego obowiązku przesłuchałem ten kawałek “Into the Darkness You Go” i muszę przyznać, że nie jest tak fatalny jak to co zrobili na przedostatniej płycie. Te solówki rzeczywiście zupełnie z dupy - tzn. fajnie zagrane, ale jakoś się gryzą z muzyką. Niemniej jednak transowy prymitywizm tego kawałka zaskakuje dość pozytywnie i podoba mi się bardziej niż cokolwiek z dwóch ostatnich krążków.
Re: DEICIDE
Przełamując swoją niechęć - w imię dawnej miłości postanowiłem jednak dać szansę DEICIDE i pod wpływem jakiegoś niewytłumaczalnego impulsu wydałem te trzydzieści parę złotych i zakupiłem ich ostatnią płytę. Słucham i rzeczywiście muszę przyznać, że jest lepiej niż na dwóch poprzednich. Lepiej nie znaczy dobrze - nie jest tak jak pisali niektórzy, że to najlepsza płyta od czasów "Serpent...". Właściwie słuchając tego Deicide myślę sobie, że to mogłaby być ich najlepsza płyta - nawet od czasów "Pewnego razu na krzyżu" gdyby nie ten jebany, pierdolony SANTOLLA! Po prostu jak zaczyna pitolić, to mi się rzygać chce. Całe szczęście, że jest tego mniej niż na poprzednim krążku. Pozostaje jednak pewien niedosyt, bo album ma naprawdę potencjał - jest intensywny, wokale bardzo dobre, posiada pewną transowość, nawiedzenie, siłę przekazu.
Weźmy pierwszy kawałek - początek, rozpędza się, fajna perkusja, dobry wokal, dobre gitary! Jest moc, kurwa! Jest Deicide taki jaki lubię! Fajnie, ale WTEM! 2:23 i zaczyna się to pierdolenie 2:43-2:57 jakby Malmsteen nagrywał w sąsiednim pomieszczeniu i ktoś otworzyłby na chwilę drzwi. Zupełnie z dupy, niepotrzebna zagrywka. Znów robi się fajnie i ok. 3:50 znów to jebane Santollowe pitolenie już do końca kawałka. Nie jest tego dużo i ogólnie utwór się broni, ale gdyby nie ta jebana dziwka na gitarze, to mielibyśmy naprawdę świetny kawałek - pełen ognia, energii i deicidowych wibracji.
Drugi kawałek - znów pasja, huragan, Benton w dobrej formie. Może bez iskry, która cechowała pierwsze trzy krążki, ale bardzo przyzwoicie. Do 2:30 - wtedy znów zaczyna grać ten pedał. Robi to na szczęście tylko przez 30 sekund, więc kawałek się broni. I tak jest do końca płyty - naprawdę niezły krążek, w porównaniu do dwóch ostatnich dwie, albo trzy klasy lepszy. Można by więc powiedzieć, że jestem miło zaskoczony. Czuję jednocześnie pewien niedosyt, bo gdyby wypierdolić popisy tego cwela (których na szczęście jest mniej niż na poprzedniej płycie) mielibyśmy do czynienia z w pełni udanym powrotem DEICIDE. Trzeci kawałek 2:15 ... zaczyna się pierdolenie...do 2:40 muszę zagryźć wargi. Dobry kawałek. Naprawdę świetny, gdyby nie te 25 sekund.
Od jutra modlę się, żeby Santolla miał zawał, tramwaj uciął mu ręce, albo żeby go zaangażowali w Hammerfall. Odżyłoby DEICIDE, odżyłoby OBITUARY! Byłbym szczęśliwy!
Podsumowując - DEICIDE nagrali naprawdę przyzwoitą płytę! Zdecydowanie więcej niż oczekiwałem! Warto posłuchać. Mam cichą nadzieję, że po kilku przesłuchaniach wspomniane wyżej zagrywki przestaną mnie drażnić.
PIERDOLONY SANTOLLA! Mogłaby być zajebista płyta - nie niezła, przyzwoita, fajna, ale zajebista!
Weźmy pierwszy kawałek - początek, rozpędza się, fajna perkusja, dobry wokal, dobre gitary! Jest moc, kurwa! Jest Deicide taki jaki lubię! Fajnie, ale WTEM! 2:23 i zaczyna się to pierdolenie 2:43-2:57 jakby Malmsteen nagrywał w sąsiednim pomieszczeniu i ktoś otworzyłby na chwilę drzwi. Zupełnie z dupy, niepotrzebna zagrywka. Znów robi się fajnie i ok. 3:50 znów to jebane Santollowe pitolenie już do końca kawałka. Nie jest tego dużo i ogólnie utwór się broni, ale gdyby nie ta jebana dziwka na gitarze, to mielibyśmy naprawdę świetny kawałek - pełen ognia, energii i deicidowych wibracji.
Drugi kawałek - znów pasja, huragan, Benton w dobrej formie. Może bez iskry, która cechowała pierwsze trzy krążki, ale bardzo przyzwoicie. Do 2:30 - wtedy znów zaczyna grać ten pedał. Robi to na szczęście tylko przez 30 sekund, więc kawałek się broni. I tak jest do końca płyty - naprawdę niezły krążek, w porównaniu do dwóch ostatnich dwie, albo trzy klasy lepszy. Można by więc powiedzieć, że jestem miło zaskoczony. Czuję jednocześnie pewien niedosyt, bo gdyby wypierdolić popisy tego cwela (których na szczęście jest mniej niż na poprzedniej płycie) mielibyśmy do czynienia z w pełni udanym powrotem DEICIDE. Trzeci kawałek 2:15 ... zaczyna się pierdolenie...do 2:40 muszę zagryźć wargi. Dobry kawałek. Naprawdę świetny, gdyby nie te 25 sekund.
Od jutra modlę się, żeby Santolla miał zawał, tramwaj uciął mu ręce, albo żeby go zaangażowali w Hammerfall. Odżyłoby DEICIDE, odżyłoby OBITUARY! Byłbym szczęśliwy!
Podsumowując - DEICIDE nagrali naprawdę przyzwoitą płytę! Zdecydowanie więcej niż oczekiwałem! Warto posłuchać. Mam cichą nadzieję, że po kilku przesłuchaniach wspomniane wyżej zagrywki przestaną mnie drażnić.
PIERDOLONY SANTOLLA! Mogłaby być zajebista płyta - nie niezła, przyzwoita, fajna, ale zajebista!
Re: DEICIDE
a teraz pytanie , oczywiście biorąc poprawkę na różnicę gatunków - proporcjonalnie lepszy DEICIDE , niż BURZUM --SUBIEKTYWNIE oczywiście, bardzo zależy mi na Twojej opinii.
Re: DEICIDE
Zdecydowanie lepszy BURZUM. "Fallen" to bardzo poruszający album - pełen emocji, opętany mrokiem, samotnością, wściekłością, agresją i rozpaczą. To powrót do rdzenia prawdziwego BURZUM z okresu "Det Som Engang Var" czy "Hvis Lyset Tar Oss". To te same emocje - wyrażone tylko w inny sposób. Varg to ten sam człowiek, tylko starszy - dla mnie wciąż tak samo przekonywujący. Benton to inny człowiek - próbuje wskrzesić młodzieńcze opętanie, ale krzyż na jego czole dawno już się zabliźnił. Rany Vikernesa wciąż krwawią, wciąż palą, wciąż są udręką i rozkoszą.
Wściekłość Bentona była przejawem młodzieńczej rebelii, czystą prowokacją - nawet jeśli nie w pełni uświadomioną. Benton chciał być zły, Vikernes był zły. :) Benton pisał czerwonym atramentem, Vikernes krwią. Teraz Benton stara się przypomnieć sobie kolor czerwony, Vikernes rozdrapał rany i oddaje swą krew. Ze wszystkiego co słucham, słucham tylko co krwią zostało napisane. Pisz krwią, a dowiesz się, że krew jest życiem. Trawestując klasyka. :) Różnica między tymi płytami jest oczywista. :))
Wściekłość Bentona była przejawem młodzieńczej rebelii, czystą prowokacją - nawet jeśli nie w pełni uświadomioną. Benton chciał być zły, Vikernes był zły. :) Benton pisał czerwonym atramentem, Vikernes krwią. Teraz Benton stara się przypomnieć sobie kolor czerwony, Vikernes rozdrapał rany i oddaje swą krew. Ze wszystkiego co słucham, słucham tylko co krwią zostało napisane. Pisz krwią, a dowiesz się, że krew jest życiem. Trawestując klasyka. :) Różnica między tymi płytami jest oczywista. :))
Re: DEICIDE
Osoby, liderzy,TAK. Widzę,że masz dzisiaj pierdolony ciąg na bramkę, piszesz jakbyś książkę pisał:)))-świetnie, ale mnie bardziej chodzi o zawartość muzyczną....czy to jest bezpośrednie przełożenie według Ciebie?