SODOM

[DCI Hunt]

jakie bzdury ;)
Sodom nigdy nie nagrał NIC wybitnego. zawsze był zespołem do granic kwadratowym i jeżeli jest czegoś esencją, to własnie kwadratowego łomotu. owszem, panowie mają kilka fajnych płyt na koncie, ale w samym gatunku pt. thrash metal ciężko by im było wylądować z którąkolwiek z niuch w TOP 50, nie mówiąc już o metalu jako takim....

Znowu bzdurzysz ;)

zawsze był zespołem do granic kwadratowym i jeżeli jest czegoś esencją, to własnie kwadratowego łomotu..

i właśnie za to kwadratowe, teutońskie napierdalanie w najlepszym stylu (którego są królami) ich kocham :mrgreen:

[twoja_stara_trotzky]

Sodom srodom, Destruction zawsze był lata świetlne przed Sodom, o Kreator nawet nie wspominam... No, ale dziś, fakt faktem, wszystkie trzy klepią podobną biedę, przy czym Destruction, mimo wszystko, nadal klepie ją ligę wyżej.

[Bonny]

jakie bzdury ;)
Sodom nigdy nie nagrał NIC wybitnego. zawsze był zespołem do granic kwadratowym i jeżeli jest czegoś esencją, to własnie kwadratowego łomotu. owszem, panowie mają kilka fajnych płyt na koncie, ale w samym gatunku pt. thrash metal ciężko by im było wylądować z którąkolwiek z niuch w TOP 50, nie mówiąc już o metalu jako takim...
a ta nowa płyta, to album z rodzaju "na zachodzie bez zmian". posłuchałem z kronikarskiego obowiązku i tyle. w sumie mogłoby jej nie być. możliwe, że jest lepsza od poprzedniej, ale to wciąż dokładnie ten sam kwadratowy, koślawy, grany bez żadnego polotu, teutoński thrash - raz do potupania, raz do pośpiewania. takie wielkie NIC.

Jakbym o Destruction czytał. ;)

[twoja_stara_trotzky]

Nie no, Destruction AŻ TAK kwadratowe nigdy nie było, a i ma kilka albumów, które w ogóle kwadratowe nie są.

[Bonny]

Jedną niekwadratową płytę mają, to fakt.

[Adrian696]

Sodom srodom, Destruction zawsze był lata świetlne przed Sodom, o Kreator nawet nie wspominam... No, ale dziś, fakt faktem, wszystkie trzy klepią podobną biedę, przy czym Destruction, mimo wszystko, nadal klepie ją ligę wyżej.

Sodom nigdy nie nagrał NIC wybitnego. Zawsze był zespołem do granic kwadratowym i jeżeli jest czegoś esencją, to właśnie kwadratowego łomotu.

Ty sie do PiSu zapisałeś, bo jakbym Brudzińskiego z Girzyńskim czytał? :wink:

[twoja_stara_trotzky]

ja należę tylko do Powszechnego Stowarzyszenia Mizantropów Polskich

[Nerwowy]

Tak jak zajebiście lubię Sodom i ostatni krążek mi się podobał, tak nowy to trochę bieda już... Za mało pierdolnięcia, za dużo niemieckich melodyjek. Momentami przypomina to ostatnie "dzieło" Kreator

[Lykantrop]

Sodom srodom, Destruction zawsze był lata świetlne przed Sodom, o Kreator nawet nie wspominam... No, ale dziś, fakt faktem, wszystkie trzy klepią podobną biedę, przy czym Destruction, mimo wszystko, nadal klepie ją ligę wyżej.

Nie sądziłem, że przyjdzie dzień w którym się z Tobą zgodzę. :-)
Ale fakt jest taki, że kwadratowość Sodom do "Marooned" włącznie i z wyjątkiem w postaci "M-16" jest urzekająca i niepowtarzalna.

[Maria Konopnicka]

1. Nowej płyty jeszcze nie słyszałem, ale już do mnie idzie z masą innych smakowitych nowości
2. Trotzky nie wąchaj więcej kleju!

[Adrian696]

[KreatoR]

Trocki, opamiętaj się! przecież w kategorii "kwadratowy metal" stare płyty wielkiej trójcy niemieckiego sraszu to kvlt. i basta.
co nie zmienia faktu, że:

dziś, fakt faktem, wszystkie trzy klepią podobną biedę

[sveneld]

Nowa płytka wcale nie jest gorsza od poprzednich, od M-16 nawet lepsza, bo mniej hiciarska. Jedynie brzmienie mogłoby być mniej wygładzone. Typowy do bólu, kwadratowy :) Sodom, ale generalnie lubię piosenki, które już znam (np. Unleashed, Iron Maiden). Pewne rzeczy nie powinny ewoluować. Słucham na zmianę z "Jupiter" i świetnie się uzupełniają, jak jin i jang.

[Nerwowy]

Nowa płytka wcale nie jest gorsza od poprzednich, od M-16 nawet lepsza, bo mniej hiciarska.

Bez jaj. :roll: Bida z nędzą - ciężko wytrwać do końca.

[sveneld]

Bez jaj. :) Nie twierdzę, że to kamień milowy thrashu, czy nawet najlepsza płyta Sodom. Po prostu dobrze mi się słucha przy piwku. Akurat trafiło w nastrój, od jakiegoś czasu w odtwarzaczu kręcą się głównie starogermańskie zabytki - "Agent Orange", "Release from agony", "Golem", "Death Squad" itp. Miałem ochotę na coś nowego w tym gatunku i oto jest Angel R. & Co, jak znalazł. I okładka nastawiła mnie pozytywnie...

[Gore_Obsessed]

"Death Squad"

U mnie to samo. Ostatnio miałem na to fazę przez kilka tygodni.
Co do nowego SODOM: nic jeszcze nie słyszałem. O poziom jestem spokojny.

[Nerwowy]

miałem ochotę na coś nowego w tym gatunku i oto jest Angel R. & Co, jak znalazł. I okładka nastawiła mnie pozytywnie...

Tylko problem w tym, że ta płyta jest dokładnie taka jak jej okładka. :lol: Niby jest krew i ogień, ale wszystko to okazuje się sztuczne, plastikowe.

[Lykantrop]

Esencja Sodom i chuj. Słucham już 3ci raz tej płyty dzisiaj i stwierdzić trzeba, a nawet należy, że dziady są w formie. Jest do bólu szwabska, aż jebie nieprzetrawionym Franziskanerem i precelkami.
Niezobowiązujące, przyjemne granie, wybitnie koncertowa rzecz.
Na chwilę obecną jest 8/10. Nie sądziłem, że nagrają tak dobrą płytę.

[Gore_Obsessed]

http://www.roadrunnerrecords.com/blabbe ... mID=150139

Zmiany w składzie - Schottkowski wyrzucony. Może Atomic Steif rzuci w cholerę HOLY MOSES i wróci na stare śmieci?

[Gore_Obsessed]

http://www.roadrunnerrecords.com/blabbe ... mID=150595