o zespole wiem niewiele. ba, nie wiem właściwie nic (no dobra, przed chwilą przeczytałem króciutkie bio na rym, ale załóżmy, że temat zakładam przed przeczytaniem tegoż). gdzieś ta nazwa od długiego czasu pojawiała mi się w tle i od razu znikała. jakoś zawsze uznawałem amerykańców za...chuj wie co, chyba nazwa po prostu wydawała mi się jakoś tak pospolicie punkowa, no nie namawiała mnie do zapoznania się z tym tworem. kiedyś żona puściła w samochodzie przez przypadek jakiś ich kawałek, potem ja puściłem inny. "ciekawe", pomyślałem, ale mimo wszystko temat umarł.
mój następny kontakt z muzyką the residents to kilka nocy temu, gdy wypiwszy troszkę nektaru zapragnąłem do snu słuchawki do uszu zaaplikować. pech (?) chciał, że bateria w moim ipodzie okazała się pusta, zatem wziąłem ipoda żony, na którym pamiętałem, że był któryś angelcorpse i kilka albumów darkthrone. kręcąc kółkiem zatrzymałem się na the residents. pomyślałem sobie: "o! a czemu by nie?". z kilku albumów wybrałem na ślepo commercial album. rozjebało mnie

puenta tej zupełnie niepotrzebnej historyjki jest taka, że mam chęć liznąć muzyki the residents trochę więcej, pytam zatem: które ich płyty uważacie za najlepsze? czy warto zadać sobie trud przebrnięcia przez wszystkie sto pięćdziesiąt siedem ich albumów? są w ogóle tu tacy twardziele?
i, jako że to w końcu oddzielny temat, zapraszam do ogólnej dyskusji na temat tego ciekawego zespołu.