Hatefire pisze: ↑02-12-2024, 10:03
Pelson pisze: ↑02-12-2024, 09:47
No tylko że zwijanie się poszczególnych zakładów jest nijako powiązane z wprowadzaniem normy euro 7, co imputowałeś wyżej. Paradoksalnie E7 może spowolnić wejście Chińczyków do automotive w Europie.
To co piszesz teraz, w tym powyższym poście, o przyczynach kryzysu w postaci cen energii i zbyt radykalnym przejściu na zeroemisyjność- to prawda. Nie wchodząc w niuanse, typu subsydia rządowe w Chinach dla niektórych branż, co powoduje, że choćbyśmy mieli zerowe ceny energii w EU to i tak Chiny poprzez produkcje z państwowym grantem- próbowałyby dumpingować i te, wyśrubowane- poziomy kosztów, byleby tylko zagarnąć rynek.
Przy okazji. Merz, jesli tyko wygra wybory (oby) to zapowiada natychmiastowe ponowne włączenie reaktorów w Niemczech. W Europie chyba tylko Wielka Lechia jest i będzie w tak głębokiej dupie energetycznie. Pod światłymi rządami konserwatystów od 2015 do 2023 przepierdoliła 94 mld PLN z tytułu dopłat za emisyjność budując w zamian komin w Ostrołęce.
Na marginesie śmiejemy się z Niemców, że zaorali atom ze względów politycznych. No i słusznie, bo to debilizm był. Natomiast warto zauważyć, że nasz kształt energetyki, też jest uzależniony od polityki. W Niemczech rządy uginały się pod presją Zielonych, których potrzebowali do koalicji, czy jakiś bardziej lewicowych skrzydeł SPD, które też miały uczulenie na energię atomową. U nas pod presją lobby górniczego i obawą o utratę głosów na Śląsku, gdzie zawsze jest mnóstwo mandatów poselskich do wyciągnięcia. No i utrzymujemy, ten relikt górnictwa głębinowego, do którego trzeba dopłacać. Cudów nie ma. Na Śląsku zaczęto fedrować w XVIII wieku. Co było łatwe do wybrania, zostało wybrane, teraz trzeba operować w okolicach 1 000 m wgłąb. To są olbrzymie koszty po prostu. Można zacytować Gogola "Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!".
Zawsze możemy kupić wiecej wungla z kacapii <brewki mode on> jak już drzewiej bywało pod rządami naszych dalekopatrzących konserwatystów. Tusku też swoje dołożył do pieca, ale zwiekszanie wolumenów sprowadzanych z gównokraju po 2014 to kuriozum zasługujące na liścia.
E: gdyby ktoś chciał wpaść na pomysł, że ten zwiekszony import był w odpowiedzi na zwiększone zapotrzebowanie to służę:
W poprzednich latach udział węgla w produkcji energii elektrycznej wynosił:
rok 2009: 90 proc.,
rok 2010: 87 proc.,
rok 2011: 86 proc.,
rok 2012: 83 proc.,
rok 2013: 84 proc.,
rok 2014: 81 proc.,
rok 2015: 79 proc.,
rok 2016: 78 proc.,
rok 2017: 77 proc.,
rok 2018: 77 proc.,
rok 2019: 72 proc.
Łącznie krajowa produkcja prądu wyniosła 158 TWh (terawatogodzin) i spadła o 3,6 proc. w porównaniu z rokiem 2019. Był to drugi rok z rzędu spadku krajowej produkcji. Najwyższa była w latach 2017 i 2018, kiedy przekraczała 170 TWh.
Import energii elektrycznej wyniósł natomiast w 2020 roku rekordowe 13,3 TWh, co w sumie dało zużycie energii na poziomie 171 TWh.