Wybitnie mnie cieszy v. 2
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10049
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
- Lokalizacja: Doliny
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Dawno nie jeżdziłem PKP. Rewelacja. TO jest pełna kultura.
Kupię Nunslaughter Goat ale nie ten w czerwonym digipacku.
- empir
- zahartowany metalizator
- Posty: 5246
- Rejestracja: 31-08-2008, 23:17
- Lokalizacja: silesia
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10049
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
- Lokalizacja: Doliny
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Powiem Ci ,że ja bardzo rzadko korzystam z środków publiznych ale mega pozytywne zaskoczenie.
Kupię Nunslaughter Goat ale nie ten w czerwonym digipacku.
- empir
- zahartowany metalizator
- Posty: 5246
- Rejestracja: 31-08-2008, 23:17
- Lokalizacja: silesia
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Ja tylko kilka razy w roku jak jadę służbowo do Wawy.
Nawet Pendolino startujące z Warszawy Centralna potrafi się spóźnić kilka godzin.
No ale tak poza tym to jest git - obsługa, czystość, stan techniczny wagonów.
Tylko punktualność jest chujowa.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3058
- Rejestracja: 17-02-2018, 21:00
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Tak sie bawi trzeźwa polska, nawet dziecko sie załapało i może posłuchać i zobaczyć jak wyglądają szczęsliwi ludzie xD
- masterful
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1358
- Rejestracja: 07-11-2001, 13:48
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Cieszy mnie to, ze czasem okazaniem miłości jest po prostu dostanie 3 słoików domowego kimchi od swojej "nieżony"
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16247
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Te uczuć kiedy wiesz, że akurat jest ta na którą czekasz (i nie tylko), a słyszysz, czytasz, nawet teraz, że wyszła ze sklepu.

Zresztą więcej spraw mnie cieszy.

Zresztą więcej spraw mnie cieszy.
Poro
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12152
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Wrocilismy z zona z noclegu w lesie.
Wydawalo nam sie, ze wszystko bedziemy mieli (chuja tam). Karimaty dmuchane byly, namiot byl, spiworow w domu rodzinnym nie znalezlismy (jak sie okazalo, byl jeden, ale ukryty, a mamy, ktora jako jedyna wie co gdzie nie jest, akurat nie bylo). No to stwierdzilismy, ze bierzemy randomowe poduszki, duzy koc, poszewke, ktora polozymy na karimatach, i voila. Po drodze w Biedronce dwie male latarki, cztery piwa zerowki, czipsy paprykowe, ziemniaki, przyprawy, sreberko - OK, powinno styknac na jedna noc, o tej porze i tak nie jemy zwykle, ale przy ognisku fajnie sie pozywic.
Dopiero po drodze uswiadomilem sobie, ze ona nigdy nie spala w lesie no i zwyczajnie sie boi, uczucie mi obce, bo robilem to juz kilka razy, czasem sam, czasem z kumplem jednym albo drugim, z namiotem i bez namiotu, raz lazilem cala noc i zdrzemnalem sie tylko na ambonie etc. No ale wiekszosc ludzi tego jednak nie robi, o czym czasem zapominam, zwlaszcza, ze przespalem z nia pod namiotem wiele nocy w podrozy, ale jednak nie w glebi lasu. Bory bowiem u nas zwierza sa pelne, co pozwala utrzymac druzyne na nogach, jak spiewali wielcy polscy poeci black metalu. A w rzeczy samej nasza miejscowka, gdzie zawsze palilismy ogniska (ale bez spania), znajduje sie tak pol godziny najkrotsza droga (po torach) od ostatniego domostwa, wiec jest to w rzeczy samej dosc gleboki lesny ostep.
Dotarlismy, gdy bylo jeszcze dosc jasno, rozbilismy namiot 2-sekundowy, rozlozylismy sie, zebralismy drewno, po drodze widzac niedorzecznie piekny, pomaranczowo-fioletowy zachod slonca. Odkrylismy, ze w kanale obok (ktory ma raczej wyglad szlamu) zamieszkaly bobry, ktory w poprzednich latach tam nie bylo. No ale zrobily troche dla nas robote, bo wiecej drewna bylo dzieki nim. Nasze miejsce na nocleg i ogniska to takie skrzyzowanie kanalu, zagajnika i laki. Z zagajnika jest opal, z kanalu woda do gaszenia ogniska, na lake ladny widok.
Wzialem tylko jedna zapalniczke, i w dodatku slabo dzialala. Blad, no ale nie pierwsze ognisko, a na korze brzozowej latwo rozpalic, wiec po chwili galazki zlapaly i ogien sie ustabilizowal. Wczesniej nabralem juz szlamu do wiaderka, na wszelki wypadek. Przynieslimy powalone drzewo na lawke i jakos do 23 pilismy, robilismy ziemniaki z maslem i przyprawa, jedlismy czipsy i gadalismy, wymieniajac sie w ten sposob, ze kazde z nas wymienialo po kolei jeden nocleg poza domem i historie z nim zwiazana. A ze oboje duzo spalismy w zyciu w roznych miejscach, to bylo o czym gadac, mimo, ze ohajtalismy sie juz 4 lata temu.
Potem zrobil sie problem, bo pomimo wylania 10 wiaderek wody, ziemia pod ogniskiem wciaz sie dymila, co odkrylismy dopiero po polozeniu sie spac. Nie chcialo nam sie wstawac, bo zadnego ognia nie bylo, ale po godzinie czy dwoch zawiewania tego dymu do namiotu nie moglismy oddychac, wiec chcac nie chcac wstalismy zaczelismy znowu nabierac szlamu. Z jednym z wiaderek przyszedl niestety ogromny plywak zoltobrzezek (lub szerokobrzezek, ktory jest wiekszy, a wyglada prawie tak samo w nocy), ktorego musielismy zaniesc z powrotem do wody. Poza tym podczas zbierania wody wczesniej tafla zrobila glosne chlup, na co zona prawie sie zesrala ze strachu, a ja sie zasmialem, bo wiedzialem, ze to bobr, a bobry mnie ciesza. Wczesniej jeszcze bylo duzo slychac szczekania kozla - tez jeden z takich odglosow, ktorych jesli nie zna, to mozna zglupiec, slyszac je w srodku lasu.
Pierwsza godzine moj mozg probowal generowac obrazy mordercow zarzynajacych nas w tym namiocie, ale uciszylem go myslami, ze przeciez juz tutaj bylem x razy i kilka razy spalem w tym samym miejscu, wiec niech sie zamknie.
Najfajniejsza czesc spania w lesie to budzenie sie w lesie, nas obudzila wilga, ktora nawet przez chwile byla centralnie nad nami (piekny spiew, piekny ptak) i cala reszta bzyczacej i fruwajacej lakowej ferajny.
Potem pol godzinki torami z powrotem i cyk, teraz czas jechac na obiad:)

Wydawalo nam sie, ze wszystko bedziemy mieli (chuja tam). Karimaty dmuchane byly, namiot byl, spiworow w domu rodzinnym nie znalezlismy (jak sie okazalo, byl jeden, ale ukryty, a mamy, ktora jako jedyna wie co gdzie nie jest, akurat nie bylo). No to stwierdzilismy, ze bierzemy randomowe poduszki, duzy koc, poszewke, ktora polozymy na karimatach, i voila. Po drodze w Biedronce dwie male latarki, cztery piwa zerowki, czipsy paprykowe, ziemniaki, przyprawy, sreberko - OK, powinno styknac na jedna noc, o tej porze i tak nie jemy zwykle, ale przy ognisku fajnie sie pozywic.
Dopiero po drodze uswiadomilem sobie, ze ona nigdy nie spala w lesie no i zwyczajnie sie boi, uczucie mi obce, bo robilem to juz kilka razy, czasem sam, czasem z kumplem jednym albo drugim, z namiotem i bez namiotu, raz lazilem cala noc i zdrzemnalem sie tylko na ambonie etc. No ale wiekszosc ludzi tego jednak nie robi, o czym czasem zapominam, zwlaszcza, ze przespalem z nia pod namiotem wiele nocy w podrozy, ale jednak nie w glebi lasu. Bory bowiem u nas zwierza sa pelne, co pozwala utrzymac druzyne na nogach, jak spiewali wielcy polscy poeci black metalu. A w rzeczy samej nasza miejscowka, gdzie zawsze palilismy ogniska (ale bez spania), znajduje sie tak pol godziny najkrotsza droga (po torach) od ostatniego domostwa, wiec jest to w rzeczy samej dosc gleboki lesny ostep.
Dotarlismy, gdy bylo jeszcze dosc jasno, rozbilismy namiot 2-sekundowy, rozlozylismy sie, zebralismy drewno, po drodze widzac niedorzecznie piekny, pomaranczowo-fioletowy zachod slonca. Odkrylismy, ze w kanale obok (ktory ma raczej wyglad szlamu) zamieszkaly bobry, ktory w poprzednich latach tam nie bylo. No ale zrobily troche dla nas robote, bo wiecej drewna bylo dzieki nim. Nasze miejsce na nocleg i ogniska to takie skrzyzowanie kanalu, zagajnika i laki. Z zagajnika jest opal, z kanalu woda do gaszenia ogniska, na lake ladny widok.
Wzialem tylko jedna zapalniczke, i w dodatku slabo dzialala. Blad, no ale nie pierwsze ognisko, a na korze brzozowej latwo rozpalic, wiec po chwili galazki zlapaly i ogien sie ustabilizowal. Wczesniej nabralem juz szlamu do wiaderka, na wszelki wypadek. Przynieslimy powalone drzewo na lawke i jakos do 23 pilismy, robilismy ziemniaki z maslem i przyprawa, jedlismy czipsy i gadalismy, wymieniajac sie w ten sposob, ze kazde z nas wymienialo po kolei jeden nocleg poza domem i historie z nim zwiazana. A ze oboje duzo spalismy w zyciu w roznych miejscach, to bylo o czym gadac, mimo, ze ohajtalismy sie juz 4 lata temu.
Potem zrobil sie problem, bo pomimo wylania 10 wiaderek wody, ziemia pod ogniskiem wciaz sie dymila, co odkrylismy dopiero po polozeniu sie spac. Nie chcialo nam sie wstawac, bo zadnego ognia nie bylo, ale po godzinie czy dwoch zawiewania tego dymu do namiotu nie moglismy oddychac, wiec chcac nie chcac wstalismy zaczelismy znowu nabierac szlamu. Z jednym z wiaderek przyszedl niestety ogromny plywak zoltobrzezek (lub szerokobrzezek, ktory jest wiekszy, a wyglada prawie tak samo w nocy), ktorego musielismy zaniesc z powrotem do wody. Poza tym podczas zbierania wody wczesniej tafla zrobila glosne chlup, na co zona prawie sie zesrala ze strachu, a ja sie zasmialem, bo wiedzialem, ze to bobr, a bobry mnie ciesza. Wczesniej jeszcze bylo duzo slychac szczekania kozla - tez jeden z takich odglosow, ktorych jesli nie zna, to mozna zglupiec, slyszac je w srodku lasu.
Pierwsza godzine moj mozg probowal generowac obrazy mordercow zarzynajacych nas w tym namiocie, ale uciszylem go myslami, ze przeciez juz tutaj bylem x razy i kilka razy spalem w tym samym miejscu, wiec niech sie zamknie.
Najfajniejsza czesc spania w lesie to budzenie sie w lesie, nas obudzila wilga, ktora nawet przez chwile byla centralnie nad nami (piekny spiew, piekny ptak) i cala reszta bzyczacej i fruwajacej lakowej ferajny.
Potem pol godzinki torami z powrotem i cyk, teraz czas jechac na obiad:)

If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
- masterful
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1358
- Rejestracja: 07-11-2001, 13:48
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Karma wraca because Karma is a bitch!
Moja partnerka/nieżona nie rozumie do końca mojej muzyki. Kiedyś zabrałem ją na jakiś koncert do progresji. W ostatni weekend była ze mną na Metallice (dobrze zna zespół). Wie, o co chodzi, i od czasu do czasu słucha jak coś w radio poleci mocniejszego.
Jej dwie córki, 11 i 14 lat, słuchały niedawno "nastolatkowego" popu, a od niedawna coś metalowego "pyknęło" w ich duszach. Jakby trafiła ich strzała amora "metalowego". Słuchają Slipknota, Korn itp itd. Dziś wyszły ze sklepu w koszulkach Iron Maiden.
Yeah! Nowy narybek! Szukam jakiegoś koncertu aby scementować ich nowe zainteresowanie. Myśle o Zeal and Ardor w Proxima.
Moja partnerka/nieżona nie rozumie do końca mojej muzyki. Kiedyś zabrałem ją na jakiś koncert do progresji. W ostatni weekend była ze mną na Metallice (dobrze zna zespół). Wie, o co chodzi, i od czasu do czasu słucha jak coś w radio poleci mocniejszego.
Jej dwie córki, 11 i 14 lat, słuchały niedawno "nastolatkowego" popu, a od niedawna coś metalowego "pyknęło" w ich duszach. Jakby trafiła ich strzała amora "metalowego". Słuchają Slipknota, Korn itp itd. Dziś wyszły ze sklepu w koszulkach Iron Maiden.
Yeah! Nowy narybek! Szukam jakiegoś koncertu aby scementować ich nowe zainteresowanie. Myśle o Zeal and Ardor w Proxima.
- Stoigniew
- zahartowany metalizator
- Posty: 4055
- Rejestracja: 09-01-2012, 18:20
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
i cyk,
obrobić troszkę w fotoszopie lub innym, programie graficznym i już masz okładkę na jakiś dungeonowy projekt

-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3058
- Rejestracja: 17-02-2018, 21:00
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Człowiek lasu.To samo mi sie skojarzylo jak zobaczyłem zdjęcie.Fajne takie wypady
- Lukass
- zahartowany metalizator
- Posty: 4695
- Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
- Lokalizacja: Trójmiasto
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Nie kuś

Where did we go wrong?
How did we go wrong?
How did we go wrong?
- wonsz
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3148
- Rejestracja: 18-02-2018, 14:59
- dzik
- zahartowany metalizator
- Posty: 3696
- Rejestracja: 21-12-2010, 15:52
- Lokalizacja: Połaniec
- Sgt. Barnes
- zahartowany metalizator
- Posty: 6098
- Rejestracja: 13-07-2012, 07:37
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Moja 4 letnia córka ma ostatnio fazę na Mike'a Pattona - nawet jedna z jej zabawek - Koziołek z bródką - nosi imię Mikemasterful pisze: ↑08-07-2024, 20:11Karma wraca because Karma is a bitch!
Moja partnerka/nieżona nie rozumie do końca mojej muzyki. Kiedyś zabrałem ją na jakiś koncert do progresji. W ostatni weekend była ze mną na Metallice (dobrze zna zespół). Wie, o co chodzi, i od czasu do czasu słucha jak coś w radio poleci mocniejszego.
Jej dwie córki, 11 i 14 lat, słuchały niedawno "nastolatkowego" popu, a od niedawna coś metalowego "pyknęło" w ich duszach. Jakby trafiła ich strzała amora "metalowego". Słuchają Slipknota, Korn itp itd. Dziś wyszły ze sklepu w koszulkach Iron Maiden.
Yeah! Nowy narybek! Szukam jakiegoś koncertu aby scementować ich nowe zainteresowanie. Myśle o Zeal and Ardor w Proxima.

Z metalem jeszcze średnio, chociaż lubi Master of Puppets - często skanduje refren

Ona bardziej leci w klimaty elektroniczne - Firestarter to musi lecieć przynajmniej raz dziennie, tak jak KMFDM czy The Crystal Method - ostatnio próbowała zapodawać taniec Flinta w przedszkolu, ale wprawiła gówniaki w konsternację

Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
- masterful
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1358
- Rejestracja: 07-11-2001, 13:48
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
No moi synowie nie wdali się w tatęSgt. Barnes pisze: ↑08-07-2024, 22:51Moja 4 letnia córka ma ostatnio fazę na Mike'a Pattona - nawet jedna z jej zabawek - Koziołek z bródką - nosi imię Mike![]()
Z metalem jeszcze średnio, chociaż lubi Master of Puppets - często skanduje refren![]()
Ona bardziej leci w klimaty elektroniczne - Firestarter to musi lecieć przynajmniej raz dziennie, tak jak KMFDM czy The Crystal Method - ostatnio próbowała zapodawać taniec Flinta w przedszkolu, ale wprawiła gówniaki w konsternację![]()


Natomiast córki mojej kobiety to nowe pączki na gałęzi metalu. Już zacząłem wysyłać muzykę. Trzeba ukierunkować powoli. ᕦ(ツ)ᕤ To moja ofiara dla podziemia. ¯\_(ツ)_/¯
- tomekw48
- w mackach Zła
- Posty: 826
- Rejestracja: 30-10-2018, 23:45
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Hehehehe:)
Mój obecnie siedmiolatek łyka wszystko co mu tata podrzuci z metalu
W aucie podrzucam mu co popadnie z ekstremalnego metalu i mój mały to kuma
Ma swoje ulubione kapele do auta (Metallica, Emperor, Mayhem, Organectomy, Vader, Behemoth to tylko przykłady) zależne od nastroju dziecka.
W domu metalu słucha mniej, bo mama się boi (ale mama mi wyrzutów nie robi, że w aucie puszczam mu to i owo), ale słucha gitarowego rockowego grania pełną gębą
No i ma ostatnio fazę na oglądanie koncertów dvd z Przystanku Wodstock / Polandrock... Ma już zebraną kolekcję 2/3 płyt wydanych z tego tematu. Ja i moja jeździliśmy kiedyś na tą imprezę, więc jesteśmy obydwoje jak najbardziej za.
Ja tam jestem spokojny o jego przyszłość. Myślę, że nigdy nie powie, że metal jest beeee. Za bardzo mu się to podoba. Ciekawe jak mu się gust ukształtuje, jak trafi między to muzyczne bezguście w szkole... W sumie to każde pokolenie miało jakieś tam muzyczne odchyły. Ciekawe jak to u mojego będzie za np. 10 lat?
Mój obecnie siedmiolatek łyka wszystko co mu tata podrzuci z metalu

W aucie podrzucam mu co popadnie z ekstremalnego metalu i mój mały to kuma

W domu metalu słucha mniej, bo mama się boi (ale mama mi wyrzutów nie robi, że w aucie puszczam mu to i owo), ale słucha gitarowego rockowego grania pełną gębą

No i ma ostatnio fazę na oglądanie koncertów dvd z Przystanku Wodstock / Polandrock... Ma już zebraną kolekcję 2/3 płyt wydanych z tego tematu. Ja i moja jeździliśmy kiedyś na tą imprezę, więc jesteśmy obydwoje jak najbardziej za.
Ja tam jestem spokojny o jego przyszłość. Myślę, że nigdy nie powie, że metal jest beeee. Za bardzo mu się to podoba. Ciekawe jak mu się gust ukształtuje, jak trafi między to muzyczne bezguście w szkole... W sumie to każde pokolenie miało jakieś tam muzyczne odchyły. Ciekawe jak to u mojego będzie za np. 10 lat?

Jak wewnątrz tak i na zewnątrz.
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16247
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11047
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Sybir Jr. przetrząsał ostatnio bazę w poszukiwaniu debiutu Danzig. Nie powiem, trochę mnie to rozbawiło, że mi płyty podbiera. 
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- DST
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2432
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: Wybitnie mnie cieszy v. 2
Że jutro pracuję z domu zaczynając od 9:00 wobec czego mogę się zmierzyć z tym dzikim zwierzęciem

Dokonałem szybkiej kalkulacji, że dostanę ognistej sraki prawdopodobnie koło 7:00 i przetrwam videocalla. Trzeba planować spożycie tych sosów od Roleskiego jak branie narkotyków.
Właśnie pisząc to leci mi ślina z ryja. Nie wiem w sumie po co to sobie robię.
Dokonałem szybkiej kalkulacji, że dostanę ognistej sraki prawdopodobnie koło 7:00 i przetrwam videocalla. Trzeba planować spożycie tych sosów od Roleskiego jak branie narkotyków.
Właśnie pisząc to leci mi ślina z ryja. Nie wiem w sumie po co to sobie robię.