
plus kromka razowca, sałata, czerwona cebula, rzodkiewka i ostra, mielona papryka. Śniadanie Mistrzów.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
a u mnię taki zielony zup był dzis, tym razem nie szczawiowa, tylko szpinakowa, z młodych szpinaczków bejbików. i indyka.
Widzę, że jeden swój błąd naprawiłeś. Do dobrego działu te wysrywy przeniosłeś. Drugiego nie zamierzasz xDtomaszm pisze: ↑17-07-2023, 13:38Pychotki. Polska kuchnia wyjebista. We Włoszech nie da się pojeść................bo nie ma w restauracjach mięcha. Na Bałkanach ,W Grecji,w Tiurcji mięso jest czymś naturalnym. Nie we Włoszech. Na tripadvisorze wyszukałem na google jeden lokal gdzie rzekomo miały być steki...........zajechałem i chuj nie ma.
Taki normalny ichniejszy posiłek. Po 4 godzinach pływania normalny chłop to tam nie poje. Chyba ,że se pizze zamówisz i się nią zapchasz.
Ja się nie dziwię ,że tacy szczupli Ci włosi. Chłop z Polski to tam nie poje.
Ma rację
Ja tam bym sobie odciążył kichy, ale co tam kto lubi. Mi 2 razy mięsa w tygodniu styka.tomaszm pisze: ↑17-07-2023, 14:36No co Ty. Mięso to dla mnie podstawa. Głownie wołowinka, świnke tez lubię. Ryba 2 razy w tygodniu. Ale na tej diecie co tam praktykują Włosi to bym nie dał rady na dłuższą metę. Może ktoś się umie najeść taką ośmiorniczką ale nie przy wzmożonym wysiłku fizycznym.
Polskie schabowe, zurek, flaczki, goloneczka to najlepsza kuchnia świata. Nie mam wątpliwości.
Nie wykluczam. Przy czym, przy takiej skali konsumpcji, tego, że jesz pewnie dużo po hotelach, restauracjach, nie masz kompletnie kontroli nad tym co jesz*.tomaszm pisze: ↑17-07-2023, 14:47Ja bym bardziej poszedł w kierunku czym się karmi te zwierzęta. Przeciętną świnia jest naszprycowywana antybiotykami na potge u nas. Właściwie to nie ma żadnej kontroli ze strony sanepidu i właściwych organów czym sie te zwierzaki futruje. W tym bym bardziej upatrywał problem. Mięso samo w sobie na pewno nie jest szkodliwe. Pytanie pozostaje jakiego pochodzenia jest to mięso.
Ztomaszm pisze: ↑17-07-2023, 14:58Ja mięcho biorę tylko od localsów. Nie ufam sieciom. W hotelach nie zweryfikujsz co ci serwują.
Tu mój głowny punkt zaaopatrzenia. Zakupy raz na 2 miesiące i pomrożone w lodówce.
Ranczo nad Liswartą- można wygooglować
Mam takiego znajomka- potentat jeśli mowa o mięsie z kurczaka. Sprzedaje tego dziennie-dziennie na tysiące kilogramów. Co On tam tym zwierzakom zapodaje. Kurwa tablica mendelejewa w całości.
Zreszta mięso sklepowe z sieci to ciekawe historie. Boczek wędzony wytrzymuje w lodówce 2 tygodnie. Swojski 3 dni. Szynka podobnie, swojska 3 dni. Co tam się w tym miesię musi znajdować.............
Ludzie nie dostają raka od mięsa tylko to co w tym miesię sie znajduje. Mamy tak żenująco niskie normy i kryteria żywnosci które wpada w obieg ,że to jest nie do przyjęcia. W tym jest problem.