535 pisze: ↑11-02-2021, 19:11
Widzę, że masz fatalne podejście. Widzisz, ja jestem tak skonstruowany, że nie narzekam na to za ile pracuję. Jeżeli się czegoś podejmuję za z góry ustaloną kwotę to się po prostu wywiązuję ze swoich obowiązków najlepiej jak potrafię. Jeżeli mi coś przestaje odpowiadać, albo przykładowo druga strona nie widzi przestrzeni do konkretnych rozmów, piszę wypowiedzenie i wychodzę. I proszę żeby mi nikt nie pisał , że tak się nie da. Da się i tak należy robić. Praca nie jest obowiązkowa. Każdy przytomny osobnik kieruje swym życiem, więc pracą także. Najgorszym podejściem jest właśnie takie. Chuja mi płacą, więc chuja robię. Gdzie sens i logika? Czy nie szkoda czasu? Czy warto się męczyć? Komu robisz na złość tego typu działaniem?Pisz wypowiedzenie i nawet mnie nie denerwuj. No i jeszcze jedno. Jeżeli myślisz, że po dłuższym czasie takiego podchodzenia do sprawy w potencjalnej następnej pracy z dużo lepszą płacą zmienisz swoje podejście, to mam chujowe info. To tak nie działa. Przyzwyczajenia są przejebane. Szczególnie, gdy człowiek ma nieco więcej , niż 18 lat. Mam nadzieję, że pomogłem.
To nie jest do końca takie proste. Bo w takim podejściu kryje się założenie, że można trzasnąć drzwiami i iść w następne miejsce, gdzie będzie lepiej. Tylko przeważnie to "lepiej" nigdy nie nadchodzi. Postawa "chujowo pracuję, bo chujowo mi płacą" jest często objawem desperacji albo płynięcia z prądem, bo nie ma po prostu innej możliwości, a te, które są, nie stanowią alternatywy. Trudno tu mówić o jakiejś winie, to problem systemowy, problem czasu - tak jak kiedyś tym problemem była pańszczyzna czy praca w manufakturze pod Łodzią. Po prostu rzeczywistość jest, jaka jest, ludzie są, jacy są, a zmiany następują, choć powoli - etyka pracy stoi i tak dziś na znacznie wyższym poziomie niż było to za komuny. Sprawa rozbija się o poziom edukacji i o zwyczajny brak kapitału. Leży też w Polsce coś takiego, jak sprawdzanie predyspozycji zawodowych czy odkrywanie talentu - nie mówię tu o tym, by wyłuskiwać gwiazdy sportu i estrady, ale o tym, żeby zwyczajnie powiedzieć młodemu człowiekowi, że ma predyspozycje do grzebania w silnikach, pieczenia pieczywa albo do konstruowania bomb atomowych. Ale kto ma to u nas przeprowadzać, skoro kadry pedagogiczne są na przeraźliwie słabym poziomie, psychologia i psychiatria młodzieży istnieje tylko w dużych ośrodkach i za niemałe pieniądze.