PARADISE LOST

[nicram]

i "Beneath Broken Earth" (który zaliczam osobiście do 3 najlepszych kawałków tej kapeli).

A pozostałe dwa to........................................?

Na wszelki wypadek podałem pozostałe osiem, choć chciałem dwadzieścia. :-) No mają chłopaki na swoim koncie sporo przebojów, ale dziesiątkę tak bym skompletował:

1. Sweetness
2. Beneath Broken Earth
3. Forever Failure

4. True Belief
5. Jaded
6. Shadowkings
7. Eternal
8. As I Die
9. Grey
10. Widow

[Nasum]

W sumie PL słucham mocno wyrywkowo, nie jest to kapela za którą dałbym się pociąć ale kilka numerów ma faktycznie udanych. Numer 3 i 4 znajdują się także w moim rankingu najlepszych utworów tej kapeli.

[Tatuś]

Icon i gdzieś tak połowa Draconian Times.
1. Shallow seasons
2. Hallowed Land
3. Embers fire
i tak dalej, i tak dalej....

[Oki]

Zależy jak rozumieć określenie "nijakiego". Umówmy się. Nie ma drugiej tak chujowej płyty jak Host. Nie ma drugiego deathmetalowego zespołu, który zbliżył się do gówna, które jest na tej płycie nagrane. My Dying Bride przy Host to zespół idealny, Nie ma możliwości , by tak upadli. Gdybym był na miejscu Gahana, wytoczyłbym Paradajsom proces o zniesławienie i profanację. Oczywiście ostatniej płyty My Dying Bride nie słyszałem, ale słyszałem Host i nie wierzę, że można nagrać większy gnój.

Dla mnie Host to obecnie płyta PL, która wyprzedziłaby w rankingu chyba wszystkie wydawnictwa wydane po niej (no może z Believe in nothing jeszcze by rywalizowało). Te wszystkie próby ubierania melodii w ciężkie brzmienia następujące po Symbol of... to już dla mnie zwykły koniunkturalizm. Przyznam że czasami nawet urokliwy, ale jednak" lodzik" dla metalowej braci skoro popersi ich nie zaczęli wielbić.
Dla jasności słucham praktycznie każdej, ale dziś już nie wydziarałbym sobie motywu z ich płyty.

[Sgt. Barnes]

Host to najlepszy album DM, nie nagrany przez DM po Ultra, takie są fakty. To piszę ja, diehard DM od 30 lat.

[Pacjent]

Host to najlepszy album DM, nie nagrany przez DM po Ultra, takie są fakty. To piszę ja, diehard DM od 30 lat.

Być może, co nie zmienia faktu, że to taka sama kompromitacja jak nagranie przez PARADISE LOST najlepszego albumu BONEY M czy PET SHOP BOYS.

[Sgt. Barnes]

Chciałbym usłyszeć takie albumy, naprawdę. Chociaż singla. Napiszę do McIntosha na priva, myślę że It's a sin to kolejny materiał na cover PL, do których akurat mają dobrą rękę...

[Triceratops]

Host nie stalo przy zadnym albumie DM, nawet przy tych ostatnich. Przy Exciter czy Playing The Angel w ogole nie istnieje.

[Oki]

Host nie stalo przy zadnym albumie DM, nawet przy tych ostatnich. Przy Exciter czy Playing The Angel w ogole nie istnieje.

objaw załamania czasoprzestrzeni?

[Triceratops]

Hehe, no fakt

[Sgt. Barnes]

Tak sobie czytam recenzje nowej płyty w zagranicznych mediach i same ochy i achy widzę . Na 6 recenzji, żadna nie ma w sobie nawet nuty krytyki. Co więcej, niektórzy piszą że to ich najlepsza płyta . Nie ma co spodziewać się kontynuacji kierunku obranego na Meduzie, jest inaczej i bardziej zróżnicowanie. Growl już nie dominuje, Holmes wokalnie używa na niej wszystkich środków wyrazu, jakie obrał w ponad trzydziestoletniej karierze. Generalnie - płyta brzmi świeżo i ma kilka momentów, które ponoć zaskakują. Tako rzeczą internety, pozostaje uzbroić się w cierpliwość i odczekać do 15 maja. Płyta już zamówiona razem z bonusami.

[Triceratops]

Juz hula

[moonfire]

Słucham. Jak skończę, skrobnę coś.

Edit: Posłuchałem. Jak na razie, w kiepskiej jakości, ale coś już mogę napisać. Jeśli ktoś spodziewał się kontynuacji dwóch ostatnich albumów, może się rozczarować, bo jest spokojniej. Sporadyczny growling mocy nie dodaje, został tam wrzucony tak jakby na zasadzie pewnej tradycji. Czego więc można się spodziewać? Grania pomiędzy "In Requiem" a "Tragic Idol", ale bardziej jednorodnego. Mnie pasuje, chociaż z pewnością wielu z Was będzie narzekać. Szału nie ma, wstydu tym bardziej, a powiem jeszcze, że chętnie wrócę do całości już z płyty.

Jeśli będziecie kupować, bierzcie wersję z bonusami, bo dwa dodatkowe kawałki dotrzymują tempa całości płyty.

[Triceratops]

Jest za lekko, za malo gruzu, za malo growlu, mam wrazenie, ze powtarzaja schemat z poczatku lat 90, gdzie po znakomitej (i najlepszej) Shades Of God zaczeli odejmowac ciezaru. Oby sie nie skonczylo kolejnym Hostem. Dwa poprzednie zdecydowanie lepsze, przynajmniej na razie tak mi sie wydaje.

[Żułek]

dla mnie to taki Tragic Idol tylko mniej wpadający w ucho, jest lepiej od Medusy ale gorzej od The Plague Within

[Harlequin]

Przesluchalem chyba 5 kawałków. Może obrzygany nie jestem, ale jest to zdecydowanie przeprodukowane, nadajace się do puszczenia w radio. Pierwszy singiel jednak gorszy od "ghosts", banalny do porzygu i z deka toporny. Rozumiem, że komuś te piosenki mogą sie podobać, ale ja odpadam, w tym roku wyszło już tyle dobrej muzyki, że szkoda czasu na roztrzasanie się nad mielonym z mikrofali.

[Pacjent]

Kiepsko to brzmi na razie. Growle dograne jakby mieli wyrobić jakąś normę.

[dzik]

Przesłuchałem raz i jakoś tak letnio to sobie przeleciało. Obojętnie. Jeszcze się zobaczy, ale póki co niemrawo.

[Sgt. Barnes]

Przecież to nigdy nie była "husaria w locie", lekka zamuła to stan naturalny dla ekipy z Yorkshire. Mega parcia nie mam, Medusa mi nie podchodzi praktycznie w ogóle, Plagi w połowie zajebiste, w połowie bryndza, a Tragic Idol to w sumie najlepsze co im się ostatnio przydarzyło, bo przypomina ich złote czasy z lat 90. Wiemy jedno - kuchennych rewolucji w rodzaju Host czy Symbol of Life nie będzie. Zresztą czuję, że to ich ostatnia płyta, coś mi tak ostatnie ich wypowiedzi w wywiadach podpowiadają. Ale oni ponoć tak od połowy lat 90 się rozwiązują, także sam nie wiem

[Wódka i Piwo]

Dupy nie urywa, fakt. Ale kilka powyższych wypowiedzi zabija. Zwłaszcza kolesi walących gruche przed dokonaniami jakiś zjebów robiących partie wokalne odbytem, a muzycznie ułomnych niczym seksapil Krystyny Pawłowicz.