Widziałem tego sporo w rzeszowskim oddziale taniej książki Tak czytam. Przeglądałem z fascynacją, po pierwsze, jak można to czytać, a po drugie, co trzeba mieć we łbie, aby to napisać. Bawi mnie wykorzystywanie przez humanistykę słownictwa z nauk ścisłych, bo to rzekomo brzmi bardziej naukowo. Dla mnie humanistyka to przede wszystkim historia (polityki, literatury, gospodarki), filozofia (ale bez postmodernistycznego bełkotu) i niewiele więcej. Kulturoznawstwo, socjologia, gendery, antropologia kulturowa to przelewanie z pustego w próżne.Nasum pisze:Jak będzie można już chodzić po antykwariatach i innych tego typu miejscach bez obaw, że ktoś pół metra dalej kicha, to poszukam takiego szmelcu ;-)
W tej tematyce polecam "Myślicieli nowej lewicy" Scrutona. Sir rozprawia się z filozoficznym bełkotem XX-wiecznych myślicieli i dowodzi, że to bełkot właśnie, niemający większego sensu. Ot, taka poezja udająca teksty naukowe.