Góral pisze:
Do ostatniego albumu nigdy nie potrafiłem się przekonać, ale może powinienem dać kolejną szansę?
.
Daj jeszcze jedną szansę, wszak po latach wszystko się zmienia. Nie jest to taki sam album jaki stawiasz na piedestale, ale kilka naprawdę dobrych momentów tam znajdziesz. To jak juz napisałem, w mojej opinii najbardziej chwytliwy krążek tych meksykańskich zwyrodnialców, tutaj znajdziesz ich najbardziej ludzkie oblicze, chociaż dla wielu będzie to muzyka na pograniczu kakofonii. Muzyka zawarta na "Gore blessed to the worms" jest chyba najbardziej przemyślana, w sumie fajny zabieg - nikomu nie musieli juz niczego udowadniać, dodali do swej zatęchłej od trupiej woni formuły nieco świeżego powietrza, dało to tej płycie więcej polotu, przestrzeni, kawałki szybciej wchodzą w czaszkę, jest jakby to powiedzieć, bardziej melodyjnie, chociaż melodia to chyba słowo na wyrost. Generalnie dobry album, okładka nie za specjalna, brzmienie mogłoby być bardziej tłuste, ale daje radę.