Mam prośbę. Przestań wreszcie używać tego języka obiektywizmu, w sytuacji, gdy nie podajesz żadnych sensownych argumentów. Stwierdzenia "to oczywiste", albo "takie są fakty" mają swoją siłę tylko na końcu pięknego wywodu, pełnego soczystych uzasadnień - jako postawienie kropki nad "i".Drone pisze:Odbieram tę odmowę jako sprytną ucieczkę tzw. rakiem. Przecież żeby wymienić po 20 wiodących albumów z każdego gatunku nie trzeba być omnibusem albo wyjątkowym znawcą jazzu czy rocka. Rzecz wygląda inaczej: żadne 20 płyt hiphopowych nie jest w stanie zrównoważyć szali z 20 płytami jazzowymi czy metalowymi. Takie są fakty. I mówię to nie ze złośliwości, tylko uważam, że hh jeszcze jest w powijakach i cała przyszłość przed nim.
Po drugie: oczywiście, że trzeba być omnibusem, żeby wymienić właściwe płyty w każdym gatunku. Mam wrażenie, że czasami wydaje Ci się, że sięgnięcie do internetowych list wszystko rozwiąże i pozwala robić z siebie znawcę. Otóż nie.
Po trzecie: hip-hop jest w powijakach tylko w Twoim świecie, w którym wszelkie wartościowanie podporządkowane jest Twojemu gustowi. Od jakiegoś czasu przekonuję się, że Twoje propagowanie "obiektywizmu" to tylko fasada, za którą skrywają się zwykłe sofizmaty, mające uzasadnić tezy dla Ciebie wygodne.
Po czwarte: listę mogę zrobić z zamkniętymi oczami, tylko powiedz, CO TO ZMIENI? Jaki to jest argument? Ty wystawisz "Reign in Blood", ja w to miejsce wstawię powiedzmy "Straight Outta Compton" i dalej pozostaniemy przy swoim, bo Ty będziesz dowodził z uporem maniaka, że SOC nie ma siły RiB, a ja pewnie powiem odwrotnie. A faktem to jest co najwyżej, że nie doceniasz walorów estetycznych hip-hopu i patrzysz na ten gatunek z góry, zupełnie jak niedouczony znawca muzyki klasycznej, który myśli, że punk nie dorasta do pięt jego ukochanej muzyce. Jak wyprowadzić kogoś takiego z błędu? Pomijam już kwestię, że fani jazzu, pewnie toczyliby bekę z Twojego stawiania metalu gdzieś blisko jazzu, bo dla nich metal, to jakaś muzyczna dziecinada. Ty oczywiście byś się nie zgodził, ale podobną operację odbierania wartości przeprowadzasz na hip-hopie.
Po piąte: co byś tam sobie nie mówił dla Świata to metal jest w powijakach - gatunek ogólnie bez znaczenia, rozwijający się powoli, bez siły oddziaływania na kogokolwiek oprócz grupki undergroundowych zapaleńców, podczas gdy hip-hop to zarówno mainstream, jak i nośnik ważnych treści, wykorzystywany jako okrzyk bojowy dla wszystkich, którzy czują się pokrzywdzeni - od gett Nowego Jorku, przez Paryż, Londyn, po kraje trzeciego świata - pieśń wiodąca ludzi na barykady, dająca ludziom siłę, czyli sztuka ŻYWA - wypełniona aktualnym przesłaniem, pełna ekspresji i buzująca energią.
Po szóste: dobra, zrobię tę listę z pięknymi opisami, tylko nie wiem kiedy, bo czasu nie mam w dostatku, więc uzbrój się w cierpliwość.