535 pisze:Zanim wybuchnie histeria, taki oto bardzo trafny komentarz...
Dziś cały świat obiegła informacją, że Lemmy z Motörhead zmarł nagle na nowotwór złośliwy. To przykra informacja, bo odszedł znakomity muzyk, ale nie rozumiem jednego - nagle wszyscy są fanami tego gościa, nagle każdy zapalony fan Maydaya czy innych Sunrise go zna i jazgocze na fb. Nie oszukujmy się, to cud, że ten gościu dożył 70 lat. Przy jego tempie życia i używkach jakie brał, rak jest nieszczęśliwym wypadkiem przy pracy - ba, pstryczkiem w nos od dowcipnego stwórcy. Wszyscy umrzemy, módlcie się o te 70 lat. Żeby było jasne - nie hejtuje Kilmistera, tylko zjawisko, które wywołał i ludzi, którzy to rozkręcają. Uważam, że nagłaśnianie tej śmierci przez dosłownie wszystkie strony www, facebookowe fp - nie związane w żaden sposób z podobną muzyką jest naiwne, ba tanie. Na świecie w ciągu roku umiera 59 mln ludzi. Codziennie na drugą stronę odchodzą 161 644 osoby - czyli co pół sekundy zgon. Wypadki drogowe pochłaniają 1 mln 270 tys. ofiar rocznie - ofiarami są również ludzie bardziej zasłużeni i? Łapiesz myśl? Rozumiem, że to była osoba publiczna (dla prawdziwych fanów, aż nad to wyjątkowa), ale kto jest tak naprawdę prawdziwym fanem i dziś prawdziwie ubolewa, a kto robi to naiwnie by stworzyć pozory przejęcia, a w rzeczywistości słyszał tylko tylko jedną, góra dwie najpopularniejsze piosenki gdzieś w przerwie między Teleexpressem, a głupimi filmikami na yt? To przykre, że dopiero po śmierci można zostać docenionym - na krótko, ale docenionym. Warto się zastanowić, bo po zgonach znanych osób, każdy chce się z nimi utożsamiać, a po roku już mało kto z tych niby fanów o nich pamięta - i nie każ podawać przykładów, jest ich pełno.
Komentarz dużo lepiej pasuje np. do RAMONES - zespołu, który w rodzinnych Stanach grał w pustych klubach, a po śmierci kolejnych członków zespołu raptem okazało się, że byli zajebiście ważni itd., powstały filmy, artyści zaczęli po nich płakać, koszulki z ich logo pojawiły się w H&M i Tesco, a nawet Metallica wydała EP z coverami utworów Ramones (na marginesie, tak koszmarnie chujowymi, że aż mi uszy więdną na samo wspomnienie).
Osobiście nie widzę nic dziwnego ani niestosownego w tym, że fan wrzuci zdjęcie Lemmy'ego na swój profil albo napisze, że mu smutno. Gdyby mógł, poszedłby na pogrzeb, tak jak to się dzieje w przypadku rodziny, o której śmierci mało kto pisałby na FB czy na forum.