Ankieta nie ma sensu, bo można zamieścić maksymalnie dziesięć opcji wyboru, a płyt jest jedenaście.
Alsvartr pisze:Nie mam pojęcia skąd się bierze to powszechna opinia jakoby takie "Gore Obsessed" było średniakiem. Mnie się zaczęło podobać bardziej niż "Vile" chociażby. Zróznicowana, dosyć łatwo przyswajalna i dobrze brzmiaca płyta.
To jest
wspaniały album. Zaznaczając, że trzy ostatnie znam stosunkowo słabo uważam go za najdojrzalszy i być może najdoskonalszy technicznie w ich karierze. W pełnej krasie pokazali nowe oblicze, które zaczęło się objawiać po rewolucji w składzie z połowy lat 90. Są tu najbardziej srogie liście, w postaci "Savage Butchery" i "Dormant Bodies Bursting" (co za tytuł!); jest chyba najefektowniej gniotący klimatem "When Death Replaces Life". Jest
doskonała produkcja Neila Kernona, który wspiął się na wyżyny fachu realizatorskiego. Jest
idealne rozłożenie akcentów pomiędzy ekwilibrystyczną technikę, morderczą precyzję i wyrachowanie, a zwierzęcą dzikość, brutalność, młodzieńczą żywiołowość i bezkompromisowość w: "Compelled to Lacerate", "Drowning in Viscera", "Hung and Bled" czy "Sanded Faceless". Powyższe kawałki stanowią kręgosłup albumu. Obrazu dopełniają nieprzeciętnie wprost przebojowe "Mutation of the cadaver" i "Grotesque", a także "Pit of zombies" i "Hatched to the head", które są utworami
perfekcyjnymi w tej stylistyce. Lepiej się zagrać nie da. Przyjebali łbem o sufit. Przy całym kunszcie wykonawczym te utwory nie tracą nic z dramaturgii. Jest w tym jakiś nerw, kiełkujące szaleństwo, autentyczna paranoja rodząca się w okaleczonym umyśle. Wszystko razem daje prawie 40 minut muzyki, która przy całej swej niesamowitej intensywności, ma w sobie masę powietrza, przestrzeni. Ma się wręcz wrażenie, że tu wszystko oddycha.