pogodancer pisze:Świetny kawałek. Dobre czasy nastają, Nile już tuż tuż, chwilę potem Malevolent, nic tylko się radować.
Jeszcze jest Hate Eternal. Tegoroczne lato jest wyjątkowo gorące.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Ostatni debiutanci którzy konkretnie zwrócili moją uwagę to CRETIN. Nic odkrywczego, a jednak zniszczyli. 98 rok był piękny. Najlepsze płyty NILE i INCANTATION. Rok wcześniej Brutal Truth, a chwile później IMMOLATION z "Failures For Gods". Jest jakaś płyta z tego roku, która im dorównuje?Nasum pisze:SCREAMBLOODYGORE pisze:Chyba wypadam z obiegu. Nudne to jak cholera i brzmi jak Behemoth (albo i na odwrót). Wracam do roku 98. Nigdy nie przebiją debiutu!
A nie jest przypadkiem tak, że należysz do grona osób które zachwycają się pierwszą płyta jakiejś kapeli, potrafią docenić, zasłuchiwać się, a później mimowolnie zwracają swoja uwagę na kolejnych debiutantów?
SCREAMBLOODYGORE pisze:Ostatni debiutanci którzy konkretnie zwrócili moją uwagę to CRETIN. Nic odkrywczego, a jednak zniszczyli. 98 rok był piękny. Najlepsze płyty NILE i INCANTATION. Rok wcześniej Brutal Truth, a chwile później IMMOLATION z "Failures For Gods". Jest jakaś płyta z tego roku, która im dorównuje?Nasum pisze:SCREAMBLOODYGORE pisze:Chyba wypadam z obiegu. Nudne to jak cholera i brzmi jak Behemoth (albo i na odwrót). Wracam do roku 98. Nigdy nie przebiją debiutu!
A nie jest przypadkiem tak, że należysz do grona osób które zachwycają się pierwszą płyta jakiejś kapeli, potrafią docenić, zasłuchiwać się, a później mimowolnie zwracają swoja uwagę na kolejnych debiutantów?
Tarpaulin pisze:To akurat rzecz oczywista :)SCREAMBLOODYGORE pisze:. Wracam do roku 98. Nigdy nie przebiją debiutu!
2, 3, 4, 6. Nawet Ithyphallic bardziej lubię, ale tu przyznaję, może górę bierze mój osobisty sentyment do tej płyty. Ja w latach 1998-2004 praktycznie metalu nie słuchałem i potem płyty Nile poznawałem nie w kolejności ich nagrywania - dzięki temu ominął mnie szał na Nile z lat 1998-2000 i może dlatego patrzę inaczej. Rozumiem, że dla kogoś, kto poznawał Nile od początku, wielkość jedynki to taki aksjomat, sentyment (jaki ja mam do Ithyphallic). Muzycznie jedynka to owszem, świetny nakurw, ale trochę niedopracowany, chaotyczny, młodzieńczy... Bardziej odpowiadają mi kolejne płyty. Nie znoszę tylko At the Gate of Sethu - nie byłem w stanie nawet uczciwie przez nią przebrnąć. Do tej pory nie znam jej dobrze, nie rozpoznaję utworów, nie jestem w stanie wysłuchać w całości.kenediusze pisze:Tzn które?
No rozumiem; ja akurat dzikość i pewne nieokrzesanie muzyczne tego materiału uważam za zaletę. Mają rzeczy bardziej dopracowane, ale żadna inna płyta NILE nie jest tak bardzo "z trzewi" jak jedynka. Intensywność i brutalność cechują całą ich twórczość, ale na debiucie jest tego IMO najwięcej.mad pisze: Muzycznie jedynka to owszem, świetny nakurw, ale trochę niedopracowany, chaotyczny, młodzieńczy...
Do tego Pissgrave, Cruciamentum, Adversarial i Deiphago. Oj schudnie mi portfelik, schudnie... ;)Nasum pisze:pogodancer pisze:Świetny kawałek. Dobre czasy nastają, Nile już tuż tuż, chwilę potem Malevolent, nic tylko się radować.
Jeszcze jest Hate Eternal. Tegoroczne lato jest wyjątkowo gorące.
kenediusze pisze:No rozumiem; ja akurat dzikość i pewne nieokrzesanie muzyczne tego materiału uważam za zaletę. Mają rzeczy bardziej dopracowane, ale żadna inna płyta NILE nie jest tak bardzo "z trzewi" jak jedynka. Intensywność i brutalność cechują całą ich twórczość, ale na debiucie jest tego IMO najwięcej.mad pisze: Muzycznie jedynka to owszem, świetny nakurw, ale trochę niedopracowany, chaotyczny, młodzieńczy...
I ostatnio skłaniam się do teorii, że ich najlepszym albumem może być Anihillation of the Wicked, co jeszcze jakiś czas temu w życiu by mi nie przyszło do głowy. Skondensowali wszystko co mają najlepsze w jedną, wielką, zwartą petardę. Klimatu, wbrew powszechnym narzekaniom, też tam nie brakuje.
I to własnie świadczy o klasie tego zespołu. Ja to stary i sentymentalny jestem więc numerem jeden jest dla mnie debiut jednak absolutnie mnie nie dziwi, ze można miec innego faworyta w ich świetnej dyskografii.Nasum pisze: Trudno powiedzieć, która płyta Nile jest najlepsza, obiektywnie to każda ma coś do zaoferowania, każda jest na swój sposób dopracowana do perfekcji, wedle gustu to wiadomo, każdy ma swojego faworyta. j
AroHien pisze:I to własnie świadczy o klasie tego zespołu. Ja to stary i sentymentalny jestem więc numerem jeden jest dla mnie debiut jednak absolutnie mnie nie dziwi, ze można miec innego faworyta w ich świetnej dyskografii.Nasum pisze: Trudno powiedzieć, która płyta Nile jest najlepsza, obiektywnie to każda ma coś do zaoferowania, każda jest na swój sposób dopracowana do perfekcji, wedle gustu to wiadomo, każdy ma swojego faworyta. j
jedynka jest perfekcyjna pod każdym względem. Także jeżeli chodzi o czas trwania.Tarpaulin pisze:Takiego gitarowego rozpasania jak na Katakumbach nigdy później nie udało im się powtórzyć. Jasne, Black seeds i In their darkened są znakomite, wykonawczo perfekcyjne, ale nie aż tak nieokiełznane i kreatywne.
Najepsze riffy Nile są na jedynce, po prostu.