SWANS
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Morph
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8973
- Rejestracja: 27-12-2002, 12:50
- Lokalizacja: hyperborea
- Kontakt:
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10951
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: SWANS
Morph, nie kuś, bo się jeszcze przejdę :DMorph pisze:Oby wam te koncerty odwołali, o!
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10951
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: SWANS
Nie no, Koledzy, ja tak tylko żartowałem, na Swans zapewne nie pójdę, zapewne ze względu na splot różnych okoliczności.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10951
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: SWANS
Coś w tym stylu :DRiven pisze:poszedłbym ale drogo i nie miałbym na cebulę
W zasadzie to za słabo znam Swans, żeby się jarać koncertem/na koncercie - muszę się w końcu ogarnąć i zacząć słuchać czegoś wartościowego, zamiast wałkować (walcować?) metale.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10951
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: Odp: SWANS
I pewnie do tego płakać będziesz? Zresztą, u mnie też jutro cebula w menu.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- Skaut
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7410
- Rejestracja: 27-03-2004, 13:19
- Melepeta
- w mackach Zła
- Posty: 709
- Rejestracja: 07-02-2007, 12:51
Re: SWANS
Rozjebawszy, ukatrupion i pogrzebion. Totalny koncert. Jak można tak wychłostać ludzi???.. pytam się jak?? Nawet Wach w pojedynku z Kliczką przyjął mniej na mózgoczaszkę niż przeciętny "stójkowy" podczas wczorajszego aktu w Krakowie. Panowie weszli, nieśmiało się rozkręcali, szukając przez kilka chwil właściwego toru, dla swego zdrowo-popierdolonego szaleńczego bolidu..Rozglądali się dookoła, bacząc na nieświadomych zagrożenia gapiów, tych przy barze, oraz tych zgromadzonych licznie na korytarzu, którym wyziewy krakowskiego SMOGA zdały się na codzień nie wystarczać. Pewni swego, powoli, ospale, z siłą ogromnego biełazu , metr po metrze konsekwentnie osiągali swój cel. Po dwudziestu minutach silnik przesadzistej maszyny warczał, zgrzytał , a spod ogromnych kół sypał się gruz... Za kierownicą Gira, dzierżacy palmę pierwszeństwa TFU!! szaleństwa wraz z resztą wesołej ekipy dzielnie przyspieszał , nieuchronnie zbliżając się do upragnionego. Kanonada basu wsparta tubylczymi zapędami dwóch neandertal-bębniarzy powodowała prawdziwe istne tsunami w głowach niemal wszystkich świadków tego wydarzenia. Panowie których średnia wieku wynosi grubo ponad 40, po osiągnięciu właściwego sobie, niedostępnego dla wielu, muzycznego pułapu zaczęli dosyć ostro zjeżdżać zakosami w dół nie bacząc na konsekwencje. KIlknudziesięciotonowy kloc bez opamiętania kruszył i miażdzył wszystko na swej drodze.nie pozostawiając złudzeń. W tej konfrontacji publiczność , choć wystawiona na ostateczną próbę, spisywała się muszę to przyznać całkiem w porządku. Oczywiście, po kilkunastu minutach skomansowanego ataku niektórzy śmiałkowie bezpowrotnie opuścili swe dotychczasowe miejsce, lokując się w szarych zakamarkach klubu, nieśmiało przytykając swe uszo-twory zakrwawionymi paluchami. Przesadziste ciosy lądowały na korpusie gawiedzi, nie zdającej sobie sprawy z powagi sytuacji. Mordowanie trwało. Po ok 1,5h mocno nadwątlone truchło publiczności leżało spacyfikowane czekając na werdykt. Gira nie ustępował, rzucając do mikrofonu raz na jakiś czas obwieszczenie o trwającej apokalipsie. Zwichrowany mesjasz, o wyglądzie podstarzałego farmera skupiał na sobie uwagę od początku do końca. Niekwestionowany lider, pełen wigoru i seksualnej fascynacji, pastwił się nad swą ofiarą dając upust licznym dewiacjom i chorobliwym omamom. Czy dadzą chwilę wytchnienia, czy są w stanie przestać, czy kiedyś koniec nadejdzie? Nadszedł!!! Po blisko trzech godzinach totalnej muzycznej zagłady, której oblicze wpierw przytuliło, a następnie z premedytacja pogruchotało, zjadło i wypluło. Zredefiniowałem swe pojęcie o muzycznej ekstremie, jej nieugładzonej formie, jednostce miary. Zmierzcie się z tym. Warto.
Muzyczna sztuka najwyższych lotów, sedno ekstremalnych doznań, doskonale nagłośniony koncert, czasami aż kipiało w uszach od tych dźwięków. Pierdolona moc, nie spodziewałem się aż tak intensywnego występu.Od czasu Scorn w Kazamatach nic nie zryło mego czerepu w tak odczuwalny sposób.
Muzyczna sztuka najwyższych lotów, sedno ekstremalnych doznań, doskonale nagłośniony koncert, czasami aż kipiało w uszach od tych dźwięków. Pierdolona moc, nie spodziewałem się aż tak intensywnego występu.Od czasu Scorn w Kazamatach nic nie zryło mego czerepu w tak odczuwalny sposób.
Six o clock.
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: SWANS
za długi koncert.
spokojnie mogli grać godzinę krócej. było sporo momentów kiedy gira przyciągał show siedem razy i zaczynałem ziewac. nawet cienia takich wrażeń nie miałem 2 lata temu wiec cos musiało być nie tak. ogólnie to jestem zadowolony, brzmienie było dobre (jak się stanęło na końcu sali, zrobiłem ten błąd ze przez pierwsze 10 minut byłem pod scena i teraz ledwo słyszę), prezencja sceniczna ok. sama muzyka tez super, ale nie wiem no, nie osralem się. było to wszystko tak kurewsko nadete, bez cienia luzu, że już po jakimś czasie miałem dosyć. jak rozumiem grali materiał z nowej płyty, której nie słuchałem wcześniej. no cóż, brzmiało to wszystko bardzo ok, ale jako całość sprawiało wrażenie przesadznego i rozwleczonego ponad miarę. średnio mi się chce sięgać po ten album prawdę mówiąc. ogólnie to były momenty absolutnie genialne, wvijajace w ziemię, ale moim zdaniem nie potrafili ich dawkowac. zwłaszcza że każdy utwór miał kurwa ta sama strukturę paraboli, fajny patent który lubię, ale nie przez 2.5h non stop...
ich poprzedni koncert był równie dobry jak godflesh, ten w ogóle przy tym nie stał.
ogólnie to nie żałuję, swans to swans, koncert spoko. ale spodziewałem się więcej, zwłaszcza po poprzednim razie, kiedy rozjebali kosmos.
btw jak gira odstawil gitarę i zaczął skakać to wyglądał jak roman kostrzewski ;d
spokojnie mogli grać godzinę krócej. było sporo momentów kiedy gira przyciągał show siedem razy i zaczynałem ziewac. nawet cienia takich wrażeń nie miałem 2 lata temu wiec cos musiało być nie tak. ogólnie to jestem zadowolony, brzmienie było dobre (jak się stanęło na końcu sali, zrobiłem ten błąd ze przez pierwsze 10 minut byłem pod scena i teraz ledwo słyszę), prezencja sceniczna ok. sama muzyka tez super, ale nie wiem no, nie osralem się. było to wszystko tak kurewsko nadete, bez cienia luzu, że już po jakimś czasie miałem dosyć. jak rozumiem grali materiał z nowej płyty, której nie słuchałem wcześniej. no cóż, brzmiało to wszystko bardzo ok, ale jako całość sprawiało wrażenie przesadznego i rozwleczonego ponad miarę. średnio mi się chce sięgać po ten album prawdę mówiąc. ogólnie to były momenty absolutnie genialne, wvijajace w ziemię, ale moim zdaniem nie potrafili ich dawkowac. zwłaszcza że każdy utwór miał kurwa ta sama strukturę paraboli, fajny patent który lubię, ale nie przez 2.5h non stop...
ich poprzedni koncert był równie dobry jak godflesh, ten w ogóle przy tym nie stał.
ogólnie to nie żałuję, swans to swans, koncert spoko. ale spodziewałem się więcej, zwłaszcza po poprzednim razie, kiedy rozjebali kosmos.
btw jak gira odstawil gitarę i zaczął skakać to wyglądał jak roman kostrzewski ;d
this is a land of wolves now
- Melepeta
- w mackach Zła
- Posty: 709
- Rejestracja: 07-02-2007, 12:51
Re: SWANS
Zgadzam się Riven że konstrukcja spektaklu nie sprawiała wrażenia misternie utkanej, pełnej wysublimowanych smaczków sztuki. To był cios za ciosem, test wytrzymałości, podmuch nuklearny. Mogło być ciut więcej ciszy, o!! Ale było pięknie.
Six o clock.
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: SWANS
z tym koncertem to było tak, że w zasadzie nie było żadnego słabego momentu, ale właśnie paradoksalnie na tym polegał problem - za dużo zajebistosci i przez to całość straciła trochę uroku. powiem tak - pierwszy riff w angel of death kruszy ściany kościołów, wiadomo. ale gdyby to był jedyny riff na reign in Blood, to byłoby smutno. takie wrażenie miałem po połowie tego kurewsko długiego występu. i żeby nie było, ja uwielbia minimalizm i monotonie, ale tutaj czegoś zabrakło. nie wiem dokładnie o co chodzi, ale brzmiało to wszystko jakoś tak mniej dojrzale niż poprzednio - geniusz i pasję widać jak na dłoni, zabrakło zamyslu i pewnej dozy wyrachowania, które to wbrew pozorom cechują każdy wybitny kawałek muzyki, nawet jeśli z założenia jest chaotyczna czy w ogolnym sensie "anty"
this is a land of wolves now