METALLICA

[manieczki]

do not want :D

[[V]]

zajebiste;)

[hcpig]

Nie no hańba, dobrze że zamasakrowała najgorszy kawałek.

[Nerwowy]

Ten kawałek i tak został wielokrotnie przeżuty i wysrany przez popkulturę, więc nic mu już nie zaszkodzi ;).

[brb]

Ten kawałek i tak został wielokrotnie przeżuty i wysrany przez popkulturę, więc nic mu już nie zaszkodzi ;).

tak naprawde to przezuta i wysrana popkultura jest dzielem tego kawalka ktory sam sobie zaszkodzil juz dawno

[vicek]

http://www.overkill.pl/Metallica-kontra ... ,4549.html jebane pazerne chuje

[Maria Konopnicka]

To prawda - ludzie są tak pazerni, że nie zawahają się by ukraść nazwę zespołu i wykorzystać ją do zarabiania kasy...

[Drone]

Przenoszę dyskusję o "Master of Puppets" tutaj.

umniejszania wartosci tej plyty i jej zalet oraz porównywanie do albumów jakie wkleies gdzies tam sugeruje,ze jestes jakims strasznym laikiem albo piszesz jakás spiskowa teorie dziejów,wydawalo mi sie,ze tak nie jest,teraz mam watpliwosci.
nie chce mi sie wiecej poruszac tego tematu, ta plyta jest nie do ruszenia i nie zmieni tego NIC.

Czyjeś poglądy na temat mojej osoby zupełnie nie mają nic tu do rzeczy. Skupiam się na samej muzyce z "Master Of Puppets" (ale także "Ride The Lightning") i oceniam ją na kilku płaszczyznach.

1) W ramach kontekstu historycznego (znaczenie, wpływ itd.),
2) W ramach kontekstu czysto muzycznego (co zostało zagrane i jak zostało zagrane),
3) W ramach kontekstu socjologicznego (kto jest odbiorcą, do kogo ta płyta trafia, do kogo nie, dlaczego budzi kontrowersje).

1) Obie płyty, tj. RtL i MoP, trafiły w swój czas. Połowa lat 80. Z jednej strony rozwijała się koniunktura na twarde granie, z drugiej żywa była stylistyka plastikowego popu, hollywoodzkich wybuchów i bombastycznych wynurzeń miłosnych wyśpiewywanych przez hermafrodytycznych młodzieńców. Wydaje się oczywiste - z dzisiejszej perspektywy - że sklejenie tych dwóch światów w odpowiednich proporcjach może przynieść efekt. Nie mówię tutaj, że panowie z METALLIKI kierowali się zasadą marketingu - po prostu intuicyjnie wyczuli koniunkturę, sami byli jednymi z tych, którzy tęsknili za pogodzeniem nie do końca zgodnych dążeń. Specjalnie użyłem słowa "sklejenie" - bo nie można mówić o połączeniu. Ckliwe fragmenty z RtL i MoP są zaraz zagłuszane przez ostre brzmienie i szybsze tempa. Nie ma przenikania się tych dwóch estetyk, jedna następuje po drugiej, co wywołuje nieustanne wrażenie niespójności. Dopiero na AJFA pojawiły się formalne rozwiązania, które łączyły sentymentalne fujarkowanie z potęgą brzmienia, aczkolwiek monolit riffu przeważał (na szczęście!), dlatego płyta dla przeciętnego odbiorcy była niezbyt strawna - ot, za mało fajerwerków. Perfekcję tego stylu (słodzizny, dramaturgia i wielkość brzmienia) osiągnęli na czarnym albumie - stąd i tak oszałamiający sukces komercyjny.

2) Zarówno RtL jak i MoP zapisały się w annałach jako płyty muzycznie nowatorskie, choć ja to nowatorstwo dostrzegam gdzie indziej niż przyjmuje się to powszechnie. Przede wszystkim - wielkie wejścia, duże intra, narastająca ściana dźwięku i masywne brzmienie otwierających riffów. To się pamięta, to się ceni. To dlatego, choć nie lubię ich płyt jako całości - z przyjemnością wkładam płytę do odtwarzacza, by posłuchać pierwszych 30 sekund każdego kawałka. Tu widzę nowatorstwo - i nigdzie indziej!
Riffy - po oszałamiającym wstępie - przeistaczają się w nudne i toporne kostkowanie w dół (co Hetfield uważa za zaletę i środek do osiągnięcia "mocy"), czekamy też od czasu do czasu na przepisową solówkę oraz - co najgorsze - musimy znosić "popisy" Ulricha. Słabe, nieudolne, pogubione. Zrobienie prostego przejścia po tomach i blachach przekracza jego możliwości (przecież trzeba pilnować stopy w międzyczasie!), więc serwuje przedszkolny patent polegający na zastąpieniu werbla tomem i uderzeniu tam dwa razy w celu zmiany brzmienia. Szczególnie żenująco wypada to np. w takim "Blackened".

3) Aspekt socjologiczny. Jestem wewnętrznie przekonany, że wielkości RtL i MoP najmocniej bronią ludzie o prowincjonalnej proweniencji. Słodka ludyczność melodyjek pojawia się na chwilę, by zaraz ustąpić miejsca grubo ciosanemu, chłopskiemu riffowi. Proporcje w sam raz dla kogoś, kto wewnętrznie tęskni za jarmarczną dramaturgią, ale ruszył kiedyś w świat i nie może pozwolić sobie na łzy, ubrany w agresywnie skrojony, wielkomiejski garnitur. Tej przebojowej tendencji odpowiadają idealnie te mocne kostkowania w dół, uzupełniane w późniejszej twórczości kowbojskim zaśpiewem (choć to już etap triumfu, gdy można wyjąć bez zażenowania iMaca z torby wyściełanej słomą). W Polsce mamy chłoporobotnikow i chłopointeligentów, w Stanach pokolenia kowbojów bez krów i rewolwerów - a przecież wszyscy chcą słuchać pieśni o sobie.

Zwracam też uwagę, że nikt nie kwestionuje wielkości SLAYER, BLACK SABBATH czy VENOM. Ich przekaz jest spójny w 100%, projekcje odbiorcy nie nakładają się na dzieło, muzyka tych grup mówi sama, czystym głosem - nie ma tutaj żadnych wątpliwości ani różnic zdań.

[[V]]

Mógłbym z tym polemizować gdyby nie fakt,że poddajesz jakiejś zupełnie irracjonalnej krytyce płyty w gatunku wybitne jednocześnie zachwycając sie karzełkami które za Bogami to mogły co najwyżej instrumenty nosić.I tyle.nie trzeba tu elaboratów pisać.

[Raf]

Zwracam też uwagę, że nikt nie kwestionuje wielkości SLAYER, BLACK SABBATH czy VENOM. Ich przekaz jest spójny w 100%, projekcje odbiorcy nie nakładają się na dzieło, muzyka tych grup mówi sama, czystym głosem - nie ma tutaj żadnych wątpliwości ani różnic zdań.

No nie wiem, jak krytyków wielkości tych grup już spotykałem na różnych forach i to całkiem niemało.

[83koper83]

Czyjeś poglądy na temat mojej osoby zupełnie nie mają nic tu do rzeczy.

kto jest odbiorcą, do kogo ta płyta trafia, do kogo nie, dlaczego budzi kontrowersje

He?

[[V]]

;D

[Drone]

Mógłbym z tym polemizować gdyby nie fakt,że poddajesz jakiejś zupełnie irracjonalnej krytyce płyty w gatunku wybitne jednocześnie zachwycając sie karzełkami które za Bogami to mogły co najwyżej instrumenty nosić.I tyle.nie trzeba tu elaboratów pisać.

To, że zachwycam się czasami czymś małym nie przekreśla z automatu tego, co napisałem. Zresztą mnie niespecjalnie interesuje, co masz jeszcze do powiedzenia w tym temacie. O ile w ogóle coś masz, bo do tej pory to powtarzasz tylko slogany o ich wielkiej wielkości - ale to o każdym można tak powiedzieć, nawet o PARADISE LOST :)

[[V]]

Mógłbym z tym polemizować gdyby nie fakt,że poddajesz jakiejś zupełnie irracjonalnej krytyce płyty w gatunku wybitne jednocześnie zachwycając sie karzełkami które za Bogami to mogły co najwyżej instrumenty nosić.I tyle.nie trzeba tu elaboratów pisać.

To, że zachwycam się czasami czymś małym nie przekreśla z automatu tego, co napisałem. Zresztą mnie niespecjalnie interesuje, co masz jeszcze do powiedzenia w tym temacie. O ile w ogóle coś masz, bo do tej pory to powtarzasz tylko slogany o ich wielkiej wielkości - ale to o każdym można tak powiedzieć, nawet o PARADISE LOST :)

przekreśla.serio myślisz,że jakieś młokosy złapią się na te twoje banialuki?powodzenia.


32) ANNIHILATOR - Alice In Hell
33) ANNIHILATOR - Never, Neverland
34) AGENT STEEL - Skeptics Apocalypse
35) AGENT STEEL - Unstoppable Force
39) DARK ANGEL - Leave Scars
41) NUCLEAR ASSAULT - Survive
42) NUCLEAR ASSAULT - Handle With Care
43) DEVASTATION - Idolatry
44) TESTAMENT - Practice What You Preach
45) TESTAMENT - The Ritual
46) RISK - Dirty Surfaces
47) RISK - The Reborn
48) FORBIDDEN - Forbidden Evil
49) FORBIDDEN - Twisted Into Form
50) AGRESSOR - Neverending Destiny

kontra

[Drone]

Powiedzmy, że się pomyliłem o 10 pozycji. Pozostaje jeszcze 40. Powodzenia :)

[[V]]

no niektóre pozycje są tam zacne.ale to już było wałkowane milion razy i chyba mi się nie chce więcej.powodzenia w krucjacie:)

[Clochard]

Mam to na VHS, zajebisty koncert.

[Riven]

ujdzie

[535]

Zachęcony dyskusją, postanowiłem po długiej przerwie, przesłuchać od deski do deski Master of Puppets. Jestem przy tytułowym i jednak doskonale pamiętam co mnie odpychało w tym numerze. Naprawdę nie wiem jak można tę galopadę traktować niczym wyrocznię. Tyle czasu już minęło, może pora już przestać udawać. Nie ma się czego wstydzić. Słucham dalej.

[Clochard]

Ba, ja rozumiem, czasy się zmieniają, jedni słuchają Voivoda, drudzy są w stanie za Niego zabić. Co jak co, Metallica zawsze grała fajnie, tak rozrywkowo. Nie mam już wypieków na twarzy słuchając jakiegokolwiek albumu, ale mimo wszystko czasem fajnie włączyć czy starą koncertówkę obejrzeć i potupać nogą. Zdrowie.