ELITIST

[Mort]

Są z Portland. Kupilem ich jedyną płytę, Fear in a Handful of Dust (SOM 2011), w ciemno bo spodobała mi się okładka.

Muzyka, choc naprawde brzydka, też mi się podoba. Taki brudny i przegnity sludge / death / doom z niewielka domieszka hardcora, Brutal Truth i cholera wie czego jeszcze. Miłośnicy Celtic Frost, sprzęgnieć i dysonansów powinni być zadowoleni. Elitist estetycznie jest calkiem blisko Ehnahre i Mitochondion.
Skosztujcie sami:

[Sybir]

Całkiem klawe, chyba poszukam sobie do sprawdzenia. Ehnahre w zasadzie nie znam, więc nie mogę się wypowiedzieć, a czy ma coś wspólnego z CF i Mitochondrion, to dopiero się okaże w moim przypadku - na razie, jak na moje ucho i jakość yt, niewiele przemawia na korzyść porównania, ale to się jeszcze zbada, jako się rzekło.

[Mort]

Chodziło mi nie tyle o podobieństwo muzyczne do Ehnahre, Mitochondrion, a o wspolne dla tych zespolow uwielbienie brzydoty i nutke eksperymentalnych zapedow. Wyczuwam tu podobne emocje. Elitist az tak dobre chyba nie jest, ale jest wystarczajaco dobre, zeby raz na jakis czas spedzic z nimi 33 minuty. Na pewno warto sprawdzic.

[Sybir]

Mniemam, iż jest ten krążek w dystrybucji w Polszcze? Zgodzę się, że jest na tyle fajnie, że można poświęcić temu albumowi trochę czasu - bez uczucia jego marnowania ;)

[Mort]

Jest. Moj egzemplarz kupilem w Saturnie na wyprzedazy za 9 zl 99 gr. Przypomnial mi sie wlasnie kolejny powod skojarzenia tego z Ehnahre - jest tak samo chujowo wydane. W dwupanelowym kartonie.

[Sybir]

Czyli mam powód, żeby zajrzeć do Saturna w drodze na Bródno :D