
SLAYER - Diabolus In Musica [1998] American recordings
Mamy koncówke lat 90tych,przez swiat przetoczyla sie fala zespolów z Seatle,black metal zawladnal I podpalil wiele umyslów,media podlapaly kolejny new metalowy trend który wkrótce zawladnie sercami nastolatków na calym swiecie a thrash metal jaki znamy z lat 80tych to juz tylko teskne wspomnienie.Zaczyna sie czarowanie ,puszczanie oka I kluczenie gdzies na obrzezach mainstreamu.Nadchodzi czas ..kombinowania.
Te zmiany I zawirowania na muzycznej mapie swiata odcisnely równiez jakies pietno na siódmej studyjnej plycie zabójcy. W powszechnej opinii Diabolus in Musica to najbardziej eksperymentalne oblicze zespolu,który troche unowoczesnil swoja formule co wzbudzilo spora konsternacje wsród wielu zwolenników zespolu, pojawily sie jakies ustykiwania ze new metal, ze zespol ulega koniukturze I brnie w slepa uliczke oddalajac sie od tego z czego jest najlepiej znany..Akurat tych ostatnich zarzutów nie rozumialem w momencie premiery,nie rozumiem I dzis,jestem nawet sklonny stwierdzic,ze czas dziala na korzysc tej plyty,owszem jest nowoczesniej,ale to jest kosmetyka, jest wokal Toma przefiltrowany przez jakis efekt tu I tam, mozna sie doszukac interesujacych analogii z klasycznym hardcorowym lojeniem (love to hate) jest ten charakterystyczny groove (Stain of mind,In the name of god)jest kilka walców I kilka tradycyjnych slayerowych strzalów pelnych bardzo ciekawych rozwiazan, zmian tempa I takich rwanych,gwaltownych zwrotów akcji(jak wówczas gdy sluchac tylko bas I kanonandy perkusyjne a dopier chwile pózniej dochodza gitary)
Znamiennym jest fakt,ze podczas prac nad tym album obowiazki kompozytorskie w glównej mierze dizerzyl Jeff,pamietam taka wypowiedz z tego okresu,ze jego intencja bylo nagranie plyty brutalnej I mrocznej ale musial poukladac te klocki samemu,ze wzgledu na panujacy wówczas w zespole impas twórczy(który dopadl szczególnie Kinga jak weisc gminna niesie).Dzisiaj wciaz slucham tej plyty z wypiekami na twarzy,Paul Bostaph jest moim cichym bohaterem tej plyty, uwielbiam jej brzmienie,nowe logo,okladkle,sesje zdjeciowa ,pamietam jak Kmiolek popuscil wystawiajac Diabolus maksymalna note,zabawne wywiady w Morbid Noizz (Hail Darek)I Novum Vox Mortis,afere gdy Tom nie chcial zaspiewac fragmentu In The name of god etc etc ;)…
W mojej ocenie jest to znakomita plyta legendarnego zespolu,nie dorównujaca klaykom z lat 80tych,ale pieknie reprezentujaca zespól w latach 90tych,zespol straszy,dojrzalszy,który uderza wciaz z olbrzymia sila I nie bierze jenców.

