SUFFOCATION

[Riven]

ogolnie z Effigy to czeka mnie jeszcze przeprawa, jako ze ja prawie w ogole nie slucham brutal death metalu to ten album wchuj ciezko mi zalapac. natomiast Pierced zalaczyl sie praktycznie momentalnie, to samo Despise the Sun (tutaj w sumie znow slysze sporo Sleja w riffach wiec nie dziwne)

[Kraft]

Na Pierced i na Despise jest mnóstwo Sleja...

[Riven]

no tak. a co do tej rzekomej szwecji , ktora tam slysze - riff na 00:40 w tytulowym kawalku na Pierced + brzmienie kojarzy mi sie z entombed :)

[Kraft]

Momentami podobny klimat można wychwycić, ale Suffo znacznie bardziej połamane i skomplikowane, nie ma takiego punkowego zacięcia jak Entombed na dwóch pierwszych :) Późniejsze Entombed to już w ogóle, inny świat.

[Riven]

nie no, to oczywiste, to przeciez dwa kompletnie inne swiaty. mnie chodzilo tylko o ten jeden riff w zasadzie. po prostu tak mi sie skojarzylo jak pierwszy raz sluchalem i dzieki temu latwiej bylo mi ten album polubic :)

[Self]

No skoro to skojarzenie było tylko środkiem, a nie celem, to nie ma co tu potępiać. ;)

[Riven]

Despise the Sun - Catatonia (1:29)

100% Slayer, no jak tu nie napierdalac bania

[Nasum]

nawet na najsłabszym wg mnie Souls to Deny, tam też czuć tę iskrę niebożą

Chociaż temat był już wałkowany, to jednak dorzucę tu swoje dwa grosze, bowiem nie uznaję tego albumu za słaby. Na początku może nie wszedł tak jak powinien, ale jak się do niego przysiądzie, to słychać tam mnóstwo dobrego riffowania, czuć że to ten zespół, jedynie brzmienie mogłoby być bardziej klarowne. Zresztą, czy można mówić o najsłabszym albumie Suffo, skoro teoretycznie najsłabszy jest na takim poziomie, że większość kapel i tak się do niego nie wzniesie? Słyszałem też utyskiwania na wokale Franka, ale wtedy rozgrzewał dopiero swoje gardło po dość dużym rozbracie ze sceną. Teraz słucham tego albumu z taką samą przyjemnością jak pozostałe, jest świetny.

[Nasum]

Despise the Sun - Catatonia (1:29)

100% Slayer, no jak tu nie napierdalac bania

Jutro zrobię sobie chyba dzień z Suffocation. A co do Catatonii to jest to chyba mój ulubiony od nich kawałek, obojetne mi czy ktoś tam słyszy Slayera czy Entombed, black metal czy grind, ten utwór rozkłada mnie na łopatki za każdym razem jak tylko wybrzmią pierwsze takty. Majstersztyk po prostu.

[Riven]

przyznam sie, ze nie wyrozniam zadnego numeru z DTS, dla mnie to jeden 16 minutowy walec.

[Nasum]

Jeśli o Despise chodzi, to jest to Suffo w pigułce - jeden konkretny cios prosto w zęby. Ta epka niszczy pod każdym względem, ma optymalny czas trwania, doskonałe utwory, zapadające w pamięć, doskonale wyważone, brutalne ale zarówno przejrzyste, brzmienie jest niesamowite, no i Catatonia na zakończenie. Tego mini należy słuchać, słuchać, słuchać...

[Riven]

wypada sie zgodzic i nacisnac play raz jeszcze

[Nasum]

Doskonały wybór na znakomite zakończenie dnia.

[Self]

Ja już przy "The greatest trick..." zaczynam się powoli dusic. ;) Ale mi osobiście dwa pierwsze numery najbardziej robią, no i Catatonia.

Zresztą, czy można mówić o najsłabszym albumie Suffo, skoro teoretycznie najsłabszy jest na takim poziomie, że większość kapel i tak się do niego nie wzniesie?

Takie truizmy też były pewnie wałkowane z tysionc pincet razy tu i wszędzie indziej, no ale gwoli wyjaśnienia - wiadomo, że przy StD wiekszość bhutalnych metalofcuf może spierdalać w podskokach na jednej nodze (bo drugą odstrzelił im Frank). Po prostu nie słyszę tutaj tego wszystkiego, za co kocham Suffo, a co bije ze wszystkich materiałów oprócz StD, no i demówki może, ale tam nie mieli jeszcze wypracowanego swojego stylu. Nie nazwę tego, bo to dla mnie jest nieuchwytne, po prostu to jedyny ich materiał, który mnie specjalnie nie rusza. Posłuchać mogę raz na jakiś czas, potupię, pomacham makówką, ale o wyciąganiu chuja nie ma mowy. No ale oni nie musieli nic udowadniać, wszyscy wszak znali ich klasę z materiałów sprzed 1998. Co nie zmienia faktu, że udowodnili 2 lata później. ;)

[Self]

Chuj, miałem co innego sobie puścić na noc, ale skoro my tu tak gadu gadu, to poleci najlepszy album w historii death metalu.

[Riven]

:D no tutaj szwecji nie slychac

[Nasum]

Każdy mierzy swoją miarą - mi Souls... pasuje, tak jak mówiłem może brzmienie mogłoby być lepsze, ale z drugiej strony, album staje się bardziej duszny, ma lekki klimat grozy, jest tutaj coś, co powoduje zimny pot na plecach. A to że kolejnym albumem rozdupili konkurencję w pył i udowodnili że nadal są wielcy to oczywista oczywistość. Album Suffocation jest po prostu doskonały, zarówno brzmieniowo jak i pod kątem kompozycji. Po reaktywacji ta płyta dzierży palmę pierwszeństwa bez dwóch zdań.

[Mol]

Jeśli o Despise chodzi, to jest to Suffo w pigułce - jeden konkretny cios prosto w zęby. Ta epka niszczy pod każdym względem, ma optymalny czas trwania, doskonałe utwory, zapadające w pamięć, doskonale wyważone, brutalne ale zarówno przejrzyste, brzmienie jest niesamowite, no i Catatonia na zakończenie. Tego mini należy słuchać, słuchać, słuchać...

jestem w stanie sie pod tym podpisac, powtorze sie jednak, jakkolwiek to mini jest poteznym butem na pape to nie jest do konca reprezentatywne dla stylu Suffocation, kompozycje sa nieco uproszczone i bardziej gnaja do przodu co nie jest znamienne dla wypracowanego przez nich stylu. w czasie gdy powstawalo to mini, Cerrito mial jazde na szybkie granie, stad ta mala zmiana w kompozycjach. mozna to wychwycic sluchajac jego numerow z jedynki Hate Eternal, dobre ucho wylapie co trzeba ;) btw - taka ciekawostka, ktora byc moze i pojawila sie w temacie - Catatonia jest pierwszym numerem, ktory napisali.

co do Souls to Deny - z perspektywy czasu stwierdze, ze jest to najlepszy album po reaktywacji i wlasciwie im dalej w las tym nieco gorzej. Blood Oath jest krokiem w dobrym kierunku, ale jakos nie zostaje mi za wiele w glowie po przesluchaniu. wracajac do Souls i wokali Mullena - wokale same w sobie nie sa problemem, problemem jest natomiast sposob w jaki je zmiksowano. jesli chodzi o sam material zawarty na albumie, Immortally Condemned to jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy numer napisany po reaktywacji :)

no i tradycyjnie czas na kolejna oczywistosc - Suffo w pelnym skladzie live gra we wlasnej lidze.

[Self]

btw - taka ciekawostka, ktora byc moze i pojawila sie w temacie - Catatonia jest pierwszym numerem, ktory napisali.

hehe, ciekawostka, o której wszyscy wiedzą lub wszyscy powinni wiedzieć, bo Frank mówi o tym chyba na większości koncertów. ;)

Immortally Condemned to jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy numer napisany po reaktywacji :)

Mocny numer, ale jak dla mnie To Weep Once More >>> reszta numerów na Souls.

no i tradycyjnie czas na kolejna oczywistosc - Suffo w pelnym skladzie live gra we wlasnej lidze.

A tak poza tym to ciekawe, który numer z BtS (o Human Waste chyba nie ma co marzyć; zreszta po co, produkcja epki nie pozostawia nic do życzenia) nagrają tym razem na nowo. Może nawet o dwa się pokuszą, jak w przypadku s/t.

[Mol]

na razie nie bylo wzmianki na ten temat, pozostaje miec nadzieje, ze zrobia to z automatu, tak jak przy ostatnich 2 krazkach.