zresztą posłuchajcie, jak brzmi główny riff w The horny and the Horned - jak Mayhem grające Napalm Death. lub jak Mysticum, jak ktoś woli

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
W sumie to dość oczywiste zważywszy na fakt nagrania coveru Extreme Noise Terror juz na pierwszym demie.twoja_stara_trotzky pisze: ja bym się bardziej doszukiwał w ich muzyce z pierwszych dwóch krążków wpływów grind core.
Jarva miszcz.twoja_stara_trotzky pisze:a tak poza tym, to w sumie zabawne, ale zajebistość IN pokrywa się dokładnie z okresem, gdy mało znaczącą rolę basisty pełnił w zespole niejaki Jarva
no knypowi to mówią, natomiast, jak ktoś zamiast Metal-Archives użyje do porównania ich muzyki własnej wiedzy - to stwierdzi, że Mysticum elektroniki, sampli i klawiszy używało już 1992 roku jako Sabazios. Zanim wyszła U-K, ekipa z Mysticum wydała 3 dema - jedno jako Sabazios, dwa jako juz Mysticum. Polecam sie zapoznać, zanim pierdolniesz kolejną głupote.Lykantrop pisze:Tak czy owak, podobieństwo chyba jest duże, a roczniki wydania "U-K" i "In the Streams..." mówią za siebie.
Drone pisze:Dla mnie (dla mnie!) pozostajesz zjebem i oficjalnie wciągam cię na listę wrogów.
No właśnie m.in. o tym numerze pisałem mówiąc o łączeniu podniosłej atmosfery z brutalnością, tak samo jest w przypadku "Hate". Ale największy przekurw z tej płyty to "Cyberchrist", bawiąc się w te fikuśne krzyżówki - Filosofem + Fallen Angel of Doom.twoja_stara_trotzky pisze:zresztą posłuchajcie, jak brzmi główny riff w The horny and the Horned - jak Mayhem grające Napalm Death.
Przecież poza pierwszą trójką, "Rapture" to jeden z tych lepszych.hcpig pisze:to jednak jeden z tych nieco słabszych albumów, gdzieś na poziomie Nihil/Rapture
IMHO jest trochę zbyt monotonna.Conflagrator pisze: Przecież poza pierwszą trójką, "Rapture" to jeden z tych lepszych.
a ja kupiłem (odruch bezwarunkowy), przesłuchałem kilka razy, odłożyłem na półkę i...nie pamiętam ani sekundy z tej płyty (pamiętam jedynie, że to 100% IN w IN, od pierwszej sekundy rozpoznawalny styl). kurwa, przecież to jest pierdolone IMPALED NAZARENE! aż się boję... muszę lecieć do półki i słuchać octagon dopóty, dopóki nie będę znał jej na pamięć. nie będzie tak, że IN wydało nijaką płytę!est pisze:W ostatnich produkcjach IN brakuje mi tego brudu i niechlujstwa, którym charakteryzowały się pierwsze ich płyty. Nie słyszałem jeszcze Oktagona, nawet mnie nie ciągnie;)
Mam podobnie. Wg mnie szczyt osiągnęli na "Suomi Finland Perkele" - później było nadal dosyć OK, lepiej lub gorzej, ale nie wróżę, żeby kiedykolwiek przebili trójkę.est pisze:W ostatnich produkcjach IN brakuje mi tego brudu i niechlujstwa, którym charakteryzowały się pierwsze ich płyty. Nie słyszałem jeszcze Oktagona, nawet mnie nie ciągnie;)
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
Zgadzam się w 100%, nic dodać nic ująć. Chociaż na każdym wydawnictwie znaleźć można solidne petardy, mimo obniżki formy nie skundlili się jednak do reszty.est pisze:W ostatnich produkcjach IN brakuje mi tego brudu i niechlujstwa, którym charakteryzowały się pierwsze ich płyty. Nie słyszałem jeszcze Oktagona, nawet mnie nie ciągnie;)
Fajna płytka, ale słuchając wtedy (gdy wyszła) miałem wrażenie, że mogliby ją skrócić o gorsze momenty tak do 30 minut - wtedy byłaby dużo lepsza. Z późniejszych podobła mi się też "Absence of War..." - miała sporo niezłych momentów.Lykantrop pisze:Nie no, na "All that you fear" jeszcze nieco więcej mocy z siebie wykrzesali.
Moim zdaniem szczytu nigdy nie osiągnęli. Suomi było niezłe, miało przebłyski geniuszu w stylu ghettoblaster, genocide, czy Let's fuckin die, ale było tam też kilka bzdetów w stylu Winter war, Blood is thicker than water, Quasb, Oath of the goat. Płyta jest wchuj nierówna i jest to przypadłość chyba wszystkich płyt IN - są kawałki które urywają jajca przy samej dupie a miedzy nimi jakieś odpady bez pomyślunku.PrzemoC pisze:Wg mnie szczyt osiągnęli na "Suomi Finland Perkele" - później było nadal dosyć OK, lepiej lub gorzej, ale nie wróżę, żeby kiedykolwiek przebili trójkę.