
DURAN DURAN - Rio (1982)
Kim byla Rio? Pochodzila prawdopodobnie z Birmingham jak caly zespol. Podobno to byla aktualna dziewczyna Simona Le Bona i sam Andy Warhol byl pod takim wrazeniem, ze sportretowal ja we wlasnym pop-artowym stylu. No coz, pozazdroscic laseczki, bo wyglada interesujaco. Jak cala plyta. Bedaca w zamierze concept albumem, niestety nie do konca, przynajmniej nie w powszechnej formie. Nie udalo sie , bo spojrzmy we wkladke,otwieramy i co widzimy? Nie, to nie jest zurnal to wkladka do plyty, a ci panowie to nie modele prezentujacy nowe, modne ciuszki, ale wlasnie ten zespol. Dodajmy ze nazwe wzieli z komiksowego filmu Rogera Vadima "Barbarella". I jak tu takich brac na powaznie ?
Roznie sie spieraja ludzie, ze debiut lepsze a potem kicha, inni jak ja ze druga najlepsza a reszta taka sobie. Z drugiej strony czy mozna sie oprzec tak eleganckiej, zagranej wspaniale i z polotem plycie? Kipiacej od melodii, pomyslow i niebanalnej techniki, gdzie 4 z 5 czlonkow bylo absolwentami muzycznymi??
Poczatkowa forma byl dekalog na kanwie ktorego panowie chcieli zbudowac swoj wlasny, bo zauwazmy korespondencje muzyki i tekstow - tutaj nikt nie opowiada bajek o smokach, szatanie, katechizmie w lancuchach, symbolice i pedo-elfach. Nikt nie zamierza zbawiac swiata ani umoralniac ludzkosci. Celem jest jak najwieksza liczba przelecianych lasek i trzeba stwierdzic, ze pod tym wzgledem album jest spelnionym concept albumem. Tylu lasek ile przelecial sam Simon Le Bon nie przelecial prawdopodobnie Lemmy, Metallika, U2, Linkin Park i Dream Theater (no dobra zartowalem, przeciez to pederasci).
Zaczyna sie ostro, Moving on the floor now babe you're a bird of paradise, Cherry ice cream smile I suppose it's very nice.
Poznajemy Rio. Pozniej na wzor dekalogu i przystankow drogi krzyzowej wedrujemy z plyta. Najpierw spotykamy na imprezie Rio, potem wybieramy wlasna droge - zabawa na dole czy pojscie na pieterko do pokoju?(My Own Way), kiedy w budynku brakuje pradu robi sie ciemno i przez glowe bohatera przelatuja czarne mysli (Lonely In Your Nightmare), na szczescie mlody mezczyzna nie boi sie byle czego i przypomina sobie po co tu przyszedl (Hungry Like A Wolf). Rio pokazuje taki sztuczki ze pada na kleczki i modli sie (New Religion) ,sex nowym bogiem. Wracaja na impreze, ale kazda chwila jest dobra aby jeszcze dac sobie chwile przyjemnosci (Last Chance On The Stairway). Wychodza na plaze i patrza na zachod slonca (Save A Prayer ). Tutaj mamy do czynienia z najwiekszym i najszczerszym wyznaniem, ktore puentuje album i daje do myslenia. Nie modl sie za mnie teraz, odloz modlitwe do jutrzejszego ranka.
Don't say a prayer for me now,
Save it 'til the morning after
No, don't say a prayer for me now,
Save it 'til the morning after
Save it 'til the morning after,
Save it till the morning after
Szofer (The Chauffeur) odwiezie Rio do domu.
Smieszne, nie? Historyjka jak z romantycznej bajki, ale jezeli wezmiemy oprawe, to wcale nie takie smieszne. Funkujacy zadziorny bas, czesto wrecz klangujacy wdziera sie w kazda kompozycje i nadaje rytmicznej ,zywej puslacji. Wzorem Johna Taylora byl Les MCGuire, czarnoskóry basista z Gerry And The Peacemakers. Andy inspirowal sie Larrym Coryellem (gral m.in z Johnem McLaughlinem), wystarczy powownac gitarowe solo w My Own Way z Nyctaphobia z plyty Level One z 1974. Ten sam styl i te zawijasy. Gdzie ten plastik, jak klawisze Rhodesa sa schowane i oszczedne, raczej dozuja nastroj niz nadaja klimatu? Simon Le Bon - co tu duzo mowic, po raz pierwszy tyle kobiet mdlalo na ich koncertach od czasow The Beatles. Mimo teoretycznego kabotynstwa i amatorszcyzny warsztatowej , co im wielu zarzucalo (i zarzuca do dzisaj) niektore rozwiazania do dzisiaj zastanawiaja. Wystarczy przesledzic utwor New Religion gdzie mamy duet wokalny Simon Le Bon & Simon Le Bon again, rozwiazanie ktore potem Slayer skopiowal na plycie Seasons In The Abyss. Dochodzono jak u kaduka, Roger Taylor, playboy, hedonista i dwudziestoparolatek zagral te plynne przejscia ze zmiana metrum i to dosc nietypowego z 5/8 na 7/8 a to wszystko na synkopie i w dodatku akcetujac odwroconymi szensastkami w refernie! Czyli nietypowe jazzowe zagranie konczace przewaznie wystep zwane swirl hat. Melody Maker twierdzac ,ze to nie on zorganizowalo specjalna sesje w 1983 ,w tv aby udowodnic ze to nie on i musieliprzeprosic, a Taylor cos niesmialo przebakiwal o Carlu Palmerze. Taka jest ta plyta, sluchasz jej ponad 25 lat i ciagle cos nowego. Save A Prayer to jeden z najwiekszych hymnow zespolu, dzisiaj w zasadzie kanon rocka dzisiaj, ze swietnym tekstem i klimatem. Najbardziej niesamowity i frapujacy jest jednak konczacy plyte The Chauffeur. Podobno to najstarszy utwor zespolu, datowany na rok 1978, kiedy chlopaki byli zafascynowani Kraftwek, Klausem Schulze , Fleetwood Mac i krautrockiem. I troche tego czuc, ze niby odstaje.jest inny z powolnym rytmem, dziwnymi klawiszami przypominajacymi pierwsze nagrania Amon Duul dzwonami, oraz klarnetami, nadajacymi nastroj odrealnionego spokoju, we wkladce jest napisane nazwisko I.Anderson. No coz, co tu komentowac.
Tak, to Rio wraca taksowka do domu.