Anthropophagus pisze:
Rozumiem, że Panzerfaust czy Under A Funeral Moon nie są leśne?

oczywiście, że nie. Panzerfaust to jeden wielki hołd dla Celtic Frost / Hellhammer. płyta dobra, ale, mimo wszystko, mniej mi odpowiada od trzech poprzednich. może to kwestia brzmienia i wokali, ale coś mi w niej nie gra... no ale i tak ją bardzo lubię. z kolei Under a Funeral Moon to wycieczka w lata 80. TAK WŁAŚNIE, dokładnie jak nowe płyty, tylko w innym kontekście.
Moim zdaniem (zaznaczam, to tylko moje skromne zdanie), bardzo trudno zrozumieć nowe płyty Darkthrone komuś, kto nie śledzi tego zespołu od początku. i nie chodzi tu o to, że poznał sobie wszystkie płyty, chodzi o to, że trzeba mieć w głowie SZOK jaki wywołała A Blaze..., aby zrozumieć nowe płyty. ten zespół to metalowy synonim słowa REWOLTA. nagranie A Blaze... było w 1991 roku jeszcze większym szaleństwem niż nagrywanie dziś tego całego punk rocka i heavy metalu, niemniej metoda w obu tych szaleństwach jest dokładnie taka sama. stare płyty (do Goatlord, jak wspomniałem gdzieś wyżej) miały w sobie właśnie REWOLTĘ. każda z nich była inna, każda szła w innym kierunki i, w sumie, każda kolejna jechała dalej w ekstremum. w pewnym momencie to się jednak skończyło. na kolejnych krążkach, raz lepszych (Plaguewielder czy Hate Them), a raz gorszych (RG czy SW) Darkthrone w zasadzie taplało się w jednej wielkiej stagnacji, zamieniało się w black metalowe Running Wild (w negatywnym tego słowa znaczeniu, czyt. panowie, nagrywamy piąty raz ten sam album). i wtedy przyszła kolejna rewolucja. i trwa do dziś (z małą wpadką w postaci poprzedniej płyty). znowu każdy album jest inny i znowu każdy idzie dalej w kierunku ekstremum (tyle, że innego). po prostu wydaje mi się, że osoby, które stykały się z Darkthrone w tym środkowym etapie ich działalności, mają inną optykę patrzenia na ten zespół i o to się, w gruncie rzeczy, rozchodzi.
Po prostu jeśli dla kogoś takie płyty jak Total Death czy Plaguewielder są oznaką ''staczania się'' to ja się pod tym nie podpisuję bo to jest bzdura.
patrz wyżej.
Anthropophagus pisze:LoA to nic innego jak NYC H/C tyle, że z ''pedałem na wokalu''.

Może właśnie ten wokal sprawił, że warstwa muzyczna do ciebie nie dotarła tak jak powinna? Chyba, że jesteś jednym z tych prawdziwków, którzy uważają np., że Biohazard to cipy i nigdy nie mieli nic wspólnego ze sceną Hard Core?

I słuchasz tylko Agnostic Front?

NYHC się dla mnie na Carnivore kończy
no może Agnostic Front jeszcze da się strawić, ale to już ostateczność. wolę jednak inne klimaty jeżeli chodzi o granie z pogranicza hc/punk.