SPIDERPACT - Goatspeed Into Magenta Vacuum

[hcpig]

Meine Damen und Herren, od tak z 1,5 miesiąca ostro ćwiczę niespełna półgodzinny materiał wydany w zeszłym roku pod szyldem fińskiego projektu SPIDERPACT - o dziwo nie jest to nic z firmowych gatunków tego kraju bo ani skrajnie prymitywny black metal, ani słudziudkie melodie i lepkie od cukru kółeczka na gitarkach, że o gęstym, mulistym death metalu nie wspomnę. Ta jednoosobowa (nie licząc dwóch typów sesyjnych) horda pięknie wpisuje się nurt czegoś, co z braku laku wrzucało się do nieszczęsnej szufladki okołometalowej awangardy (terminu który w zasadzie gówno o muzyce mówi) - swoim mini "Goatspeed..." mierzy dokładnie w niszę, której zakres wyznacza z jednej strony nieodżałowane VED BUENS ENDE a z drugiej tym bardziej nieodżałowany ARCTURUS z czasów ichniego "Reign in Blood" że tak powiem. I cały ten stuff wydaje się adresowany właśnie do tych, dla których na metalowym podium Norwegii top obstawiany jest przez wielkie "La Masquarade Infernale" i niemniejsze odeń "Written in Waters". Naprawdę bardzo trudno jest się oprzeć wrażeniu, czego mastermind SPIDERPACT słuchał do poduchy noc w noc i komu stawia ołtarze. Nie ma tu mowy oczywiście od razu o kopii, żeby jakieś pały nie wyskoczyły potem z płaczem bo chciały od razu jakiegoś tribute bandu. Nie jest to też TEN poziom, co u norweskich mistrzów (niestety...), niemniej nie oszukujmy się - w tej niszy mimo wszystko ciężko wyłowić coś naprawdę interesującego. ARCTURUS padł na mordę, nie kontynuując zresztą na kolejnych płytach drogi rozpoczętej na LMI, zaś zespół który niejako nawiązuje do VBE (grając jednak nieco inną muzykę), czyli mighty VIRUS delikatnie mówiąc nie rozpieszcza nas kolejnymi płytami, bo co prawda "Carheart" pierdolnął, "The Black Flux" również, ale mało tego ku***, mało mało mało. Dlatego bardzo podszedł mi "Goatspeed Into Magenta Vacuum", może nie zabił , nie urwał dupy, nie przyprawił o palpitację serca ale serio się wkręcił, mam go już w głowie wkutego na blachę i nie sądzę żeby mi coś go w najbliższym czasie ze łba wybiło, mimo iż przy pierwszych kilku razach sporo kręciłem nosem, ale następne kilkanaście mnie już kupiło... dlatego nie polecam SPIDERPACT przygodnym słuchaczom zapodającym sobie na patefon nagrania ARCTURUS/VBE od święta. Natomiast fanom takiego grania zasygnalizwać mogę dwie rzeczy - po pierwsze jako bardzo ciekawy kawałek muzy z orientacyjnie sprecyzowanej niszy, a po drugie fakt pojawienia się projektu z potencjałem, który może jeszcze nie teraz, ale w przyszłości, bliższej lub dalszej wypełni lukę po ARCTURUS albo przynajmniej poskraca czas oczekiwania na kolejny masterpiece Czrala. Czy tak będzie nie wiem, ale ten potencjał jest i to się liczy.

Acha, powinienem jeszcze ostrzec przed raczej słabym brzmieniem, żeby nie było to ostrzegam.

[Morph]

dżester, enter nie gryzie, tego się czytać nie da.

[Heretyk]

to samo chciałem napisać, kurwa, aż oczy bolą

[TORTURER]

Kopa straszna

[Najprzewielebniejszy]

ja natomiast przychylam sie do stwierdzenia, ze...

pojawił się projekt z potencjałem, który może jeszcze nie teraz, ale w przyszłości, bliższej lub dalszej wypełni lukę po ARCTURUS albo przynajmniej poskraca czas oczekiwania na kolejny masterpiece Czrala. Czy tak będzie nie wiem, ale ten potencjał jest i to się liczy.

rewelacji nie ma, ale chętnie sprawdzę kolejne wydawnictwo projektu kiedy sie ukaże.