04-09-2009, 22:29
dobra, przesłuchałem dziś sobie ten ostatni album po raz -enty i:
In Chains - fajny kawałek, długi, klimatyczny, chyba bardziej nadający się w środek albumu aniżeli na sam początek, gdzie chciało by się kawałek z kopem, jak to było choćby w przypadku "Ultra", gdzie dostaliśmy genialny "Barrel of A Gun", czy "Songs of Faith and ... " z numerem "I Feel You". Numer w stylu wolniejszych kawałków z płyty "Exciter", którą lubię i nie nazwał bym ją straszliwą kupą! Płytka może nie jest wybitna, ale solidna - i z chęcią do niej wracam od czasu do czasu.
Hole the Feed - rumble in the jungle. Znów podobne do "Exciter", a dokładniej do Dead of Night, z tą charakterystyczną linią wokalną. Fajny patencik na gitarce, ale generalnie przeciętny.
Wrong - bez wątpienia najlepszy numer na płycie, hicior! bardzo podoba mi się ten numer, trochę przypomina mi otwieracz w "Exciter`ze", ale wg mnie w lepszej oprawie muzycznej, bardzo lubię słuchać ten numer.
+ za klip świetny klip do tego numeru!
Fragile Tension - optymistycznie, przestrzennie, fajnie, ale żeby mnie to kolana rzuciło, to chyba nie, choć kuźwa za pierwszym przesłuchaniem nie wpadło w ucho, teraz jest o wiele lepiej, wow. Trochę mi zalatuje czymś z "Plaing the Angel". Ogólnie fajny.
Little Soul - słaby!
In Sympathy - heh, powrót do korzeni, leciutki, przyjemny dla ucha utwór w stylu new romantic, trochę za pozytywny jak dla mnie, ale słucha się bardzo przyjemnie.
Peace - początek jak w "See You", czyli mamy znów lata '80 - genialny utwór jak dla mnie. Można się przyczepić do trochę kiczowatego refrenu, ale melodie w zwrotkach i ten patent w refrenie niszczą. Klasyk!
Come Back - drugi numer, który mnie zglebił z tego albumu! świetny klimat!! Taki w starym stylu, ale w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu, nie ma tu kiczu, jest fajny klimat może nawet lekko z "Black Celebration", że się powtórzę - bardzo mi się podoba.
Spacewalker - krótkie intermezzo - po co i dla kogo to, to nie mam pojęcia.
Perfect - znów jakiś dziwny optymizm, kuźwa z tego nie chciałem ich znać, u Depeszów ma być smutno. Znów przyjemny, leciutki kawałek, ale nie to chce słyszeć, nie piąty optymistyczny kawałek na plycie - damn it.
Miles Away/The Truth is - początek troche znów z refrenem Dead of Night mi się kojarzy. Ogólnie klimatem znów "Exciter", co mnie trochę zaczyna denerwować, bo po mocnym środku płyty wracamy do klimatów, których nie lubię kompletnie. Chociaż dobrze, że refren jest fajny, ratuje to trochę, nawet bardzo trochę.
Jezebel - dobry początek, utwór Martina, a jego kawałki zawsze są mroczne i smutne, tym razem na szczęście jest tak samo. Troszeczkę mi to zalatuje Home, ale to chyba też nie to. Ale generalnie bardzo fajnie.
Corrupt - jak na kończący płytę za mocny, wolałbym coś w stylu Higher Love np, albo Insight. Choć może się podobać.
Dziwna płyta, nierówna, niespójna, ma wybitne patenty, by zaraz potem była kaszanka. Album bez wątpienia słabszy od poprzedniego albumu, trochę się zawiodłem, myślałem że ten album potrzebuje czasu by dostrzec jego geniusz, niestety, ale ten album nie jest równy...
Wyżej "Ultra" nie podskoczą, choć i tak zawsze czekam na ich kolejny materiał z niecierpliwością;