z grubsza to by tak wygladało (ale czekam na imprimatur od Drona

):
Thinly grinded to white powder
In the mill of fragmentation
You give it to the bothers and sisters
The remains of the Oath
Vague echoes of a day of midnight
The advent of that which never was
The coming of a men from the grave.
Still, a temple stands
And a star shines.
Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: «Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (...)
A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu.. - Mt 27, 45 - 53
jeszcze raz zatem powracamy do motywu męki Chrystusa. jej celem wg DsO nie było zmartwychstanie, a
harvest of increasing conflict / A descending spiral of splinters / Lacerating the meridians., to "żniwo" jest efektem podjętej w wolności decyzji zatraty siebie. ten akt ma dać nieskończoność/wieczność ("projects itselfs into the infinite").
zatem przez wybranie śmierci zyskujemy wszystko:
The task to be achieved, human vocation
Is to become intensly mortal
(...)
A work making increasing sense
By its lack of sense
Skoro zasłona przybytku nie rozdarła się na dwoje nie ma wstępu do przybytku mesjańskiego. Katechon jest związany w świątyni. Nie nastąpi Apokalipsa, nie będzie końca świata. Wciąż za to świeci słońce źródło doświadczenia wewnętrznego ("And star shines"). To jest jedyna droga do wyjścia poza czas ("Veritas Diaboli Manet in Aeternum").
Alas, 'tis the world without end.