
Okładka, logo, mordy umazane krwią, tytuły kawałków i teksty - wszystko to wskazywałoby na jakiś black metalowy wykurw albo, w najgorszym wypadku, na jakąś death metalową rzeźnię z Peru... a tu NI CHUJA.
Nie wiem, jak nazwać muzykę zawartą na debiutanckiej epce THE DEVIL'S BLOOD. Po prostu nie wiem. Za to wiem, że już drugi dzień łażę wszędzie z tą muzyką na uszach i nucę jak głupi te ultramelodyjne wsiowe refreny. I banana permanentnego mam na mordzie od tego słuchania i nucenia. No po prostu leżę i kwiczę.
No ale co to w ogóle jest? Oni sami twierdzą, ze Occult Rock... dodają też, że są fueled by: JEFFERSON AIRPLANE, BLACK WIDOW, COVEN czy ROKY ERICKSON (ten od wind) oraz całą armię kapelek z psychodelicznego undergroundu przełomu lat 60 i 70. No i niech im będzie, coś w tym jest. Tyle tylko, że to absolutnie nie jest rockowa psychodelia z lat 60 (mimo zajebistego coveru rzeczonego wyżej Ericksona).
No i chuj... Mam napisać, co to w takim wypadku jest i nie wiem... Powoli... Gruba baba umazana krwią na wokalu... Ładnie, czysto, ale też potężnie śpiewa, czasem wyje jak opętana, a czasem pięknie wchodzi w górki. Muzyka... No kurwa nie wiem. W zasadzie każdy numer jest inny, chociaż całość jest zajebiście spójna. Jest w tym coś z NWOBHM. Takie specyficzne podejście do spuścizny lat 70 - ten charakterystyczny miarowy rytm, lekko wsiowa melodyka i sporo patosu. Taka psychodelia na koce zamiast LSD. Jest coś z wczesnogotyckiego grania - czasem pojawią się zagrywki rodem z FOTN czy The MISSION. Jest oczywiście space-rock, kiedy większość PIOSENEK, podkreślam, PIOSENEK zamienia się w psychodeliczne potwory i pojawiają się gigantyczne pogłosy i inne akcesoria charakterystyczne dla ram gatunku... no słychać HAWKWIND, ukryć się nie da. Słychać też ...PINK FLOYD - a konkretnie Gilmoura - ostatni numer ma ponad 10 minut, z czego 8 to pierdolona czysto-gilmourowska niekończąca się solówka. No moc po prostu. Jest w tym też coś z łobuzerii HELLACOPTERS, przynajmniej momentami. Jest też taki fajny klimat, jak z świetnej King Fear BABYLON WHORES. No i jest oczywiście ta cała ich wymyślona psychodelia.
Mówiąc krótko: poziom wsi równa się tu poziomowi zajebistości. Odbieram to nieco jak THE COFFINSHAKERS. i tyle.
Tu łapcie próbki:
http://www.myspace.com/thedevilsblood
słuchać tylko genialnego THE HEAVENS CRY OUT (FOR THE DEVIL'S BLOOD) z EPki, reszta numerów jest z demówek i ni chuja nie oddają tego, co się na epce dzieje.
Ament.



