Ascetic pisze: ↑11-10-2025, 10:58Pierwszy utwór karykaturalny (poprzez ten nalot w założeniu dla nich obcy, nie ich terytorium). Drugi singlowy, jak za pierwszym razem, poza tym, że nasterydowany, bez luzu, tak u mnie kiedyś u nich cenionego, dalej akceptowalny. Trzeci pewnie poprzez tę nośliwość, moim zdaniem nowo-sepową, na luzaku można uznać za banger. Ma też sporo z lidera rynku tego. Zresztą o tym kawałku już się rozpisywałem. Czwarta słodka pierdziawka, na gitarkach aku, przyjemna for me. Ładna linia melodyjna, cała piosenka urocza jak randka z widokiem na widok krocza. Jakieś postgrandżowe cudactwo, albo mieniące się nim, jak creed by się tego nie powstydziło. Kurcze, starzeję się - będę śpiewał. Namiętnie. AŻ SE ZROBIĘ RIPIT.
Przerzucam się ze słuchawic na kolumniaki i balladkę będę se na pętelce pod koncept.pracę teraz mnielił.
Poprzytulam się z kotami w rytmy te też, tak.
Jak się już odkręciło, odpętliło.
EDIT: Jak grają po swojemu, w sensie po tejstmentowemu, jak w "Room 117*" to da się tego słuchać. Tak jak większość thrashy post-złota-era-thrashu, bez wypieków, gdzieś tam na zapleczu niech se leci. Fajny grów, proste riffowanko, dobra solówka, wokal Czaka nie udający kogoś kim nie był, czyli wokalistą thrashowego bandu. Jak kombinują to się odbijam. "Havana**" też nawet spoko. Megadeth na patencie od IM. W sensie na patatajcu od Majdenów. Dziwne ale strawialne.
Całościowo będzie skipowane po kawałkach, jak do tego wrócę. Jak któryś zemrze, napadnie mnie aby pójść na koncert, albo będę miał nawrót na jakąś kapelę, jak ostatnio mam z K czy S.
*/ ** Tak, jestem konserwatystą xD Te dwa kawałki, ratują płytę. Podobają mnie się w tej swojej rutsowości i technicznej prawie doskonałości.
ps. Swoją drogą jak by opanowali budowę cepa, odkryliby, że prosto nie oznacza prostacko, to nóżka by chodziła a napierdalanie z kolumn byłoby takie, że koty by sprld'ły na dobre. A tak jest jak jest.