Panowie! Wracajcie!

[abstract]

A the prodigy
Hatfu

[abstract]

Swoją drogą to na koncercie caustic wound połowę czasu stał pod sceną i pisał coś na telefonie

[[V]]

a marian kupował, kupował, kupował.

W tym okresie kupował jakiś III-cio ligowi hejvi metal i strofował użytkowników, którzy zakładali wartościowe tematy o niemetalowych zespołach, do dzisiaj zachowały się ślady jak w temacie o Aphex Twin.

A teraz lans widzę,nawet Coltrane na tapecie. Nikt tego mu nie opakował jako coś wartościowego więc do wora z prodigy,bravo etc etc. Typowa sierść z pod znaku gamma gay.

[abstract]

A co do COFFINA. Wiem że naruszam netykietę i piszę trzy posty z rzedu
No wiem
Co do COFFINA to kurwa szoke. Pamiętam jak parę lat temu gadaliśmy o hh składzie GRAMMATIK. Podobało mi się, że znajduje podobny mianownik emocji w skrajnie różnych gatunkach muzycznych. Generalnie to nie tak skrajnie, bo bm to jeden z synów punk, a hh niezależnie kto co mówi i myśli, to taki wspolnczesny punk

[Lukass]

Akurat Heyestos nigdy mi nie podchodził, ale możesz mi napisać jak taka muzyka wypadła na żywo. Bardzo lubię i wracam do "Vae Victis" December's Fire. Trocki zrobił także świetną robotę na klawiszach na "Pandemonic Incantations" naszej pomorskiej bestii.

Ze wstydem przyznaję, że niewiele jestem w stanie powiedzieć Wprawdzie Hefeystos miał wtedy jakieś uznanie wśród grupy, z którą się włóczyłem na koncerty, więc tam sobie nawet pośpiewaliśmy i trochę ruchu było. Ale, jeśli dobrze pamiętam (czy raczej nie pamiętam), byli wtedy supportem Closterkeller (chyba dzień czy dwa po tym, jak supportowali Gehennę, ale na to wydarzenie nie udało się nam niestety dojechać). No a przed koncertem była impreza urodzinowa brata, naprędce sklecona w jednym z gdańskich akademików. Ilość obrzydliwej ruskiej wódki, która tam wtedy poszła, była niewyobrażalna. Dość powiedzieć, że sam spacer do klubu stanowił spore wyzwanie, bo np. pokonanie świateł na ruchliwej ulicy okazało się technicznie trudne do wykonania ze względu na problemy z koordynacją ruchową

[nicram]

Akurat Heyestos nigdy mi nie podchodził, ale możesz mi napisać jak taka muzyka wypadła na żywo. Bardzo lubię i wracam do "Vae Victis" December's Fire. Trocki zrobił także świetną robotę na klawiszach na "Pandemonic Incantations" naszej pomorskiej bestii.

Ze wstydem przyznaję, że niewiele jestem w stanie powiedzieć Wprawdzie Hefeystos miał wtedy jakieś uznanie wśród grupy, z którą się włóczyłem na koncerty, więc tam sobie nawet pośpiewaliśmy i trochę ruchu było. Ale, jeśli dobrze pamiętam (czy raczej nie pamiętam), byli wtedy supportem Closterkeller (chyba dzień czy dwa po tym, jak supportowali Gehennę, ale na to wydarzenie nie udało się nam niestety dojechać). No a przed koncertem była impreza urodzinowa brata, naprędce sklecona w jednym z gdańskich akademików. Ilość obrzydliwej ruskiej wódki, która tam wtedy poszła, była niewyobrażalna. Dość powiedzieć, że sam spacer do klubu stanowił spore wyzwanie, bo np. pokonanie świateł na ruchliwej ulicy okazało się technicznie trudne do wykonania ze względu na problemy z koordynacją ruchową

Wszystko jasne.

[Bonecrusher]

Tak btw szkoda w chuj, że Nagrody nie został przy stylistyce okultystycznego blackened death metalu. Dodałbym szczyptę komiksowości Inquisition i byłby to na pewno ciekawy sposób na granie, niż rżniecie z MA, czy Nile, albo te pseudo watainowe wypierdy, jakie Nerdżi nagrywa obecnie ze swoim ansablem

[SODOMOUSE]

Tak btw szkoda w chuj, że Nagrody nie został przy stylistyce okultystycznego blackened death metalu. Dodałbym szczyptę komiksowości Inquisition i byłby to na pewno ciekawy sposób na granie, niż rżniecie z MA, czy Nile, albo te pseudo watainowe wypierdy, jakie Nerdżi nagrywa obecnie ze swoim ansablem

Nagrody?

[Bonecrusher]

*nergal

[Triceratops]

Pamientam, ze Nagrody to byl jedyny zespol, ktory promowal Maria, a ktorego nikt nie znal. Stare czasy

[Bonecrusher]

Jop. Mój stary nagrywał partię waltorni na ich debiut. W przerwach od młocenia zboża jego Bizonem

[Aron]

Trotzky to był gość! Jak sam się przyznał jest synem księdza i współtworzył scenę black metalową w Polsce we wczesnych latach 90. Gdy Maria chełpił się że jest jednym z nielicznych ludzi ne świecie rozumiejących istotę black metalu, to go towarzysz Trotzky zabił śmiechem .
Ale z drugiej strony, jak jeszcze dobrze Marii nie znał, po palnął coś takiego że jest osłuchany w metalu bo ma ponad 1000 płyt. Szkoda że mu wtedy Marian nie podał swojej cyfry, bo by się chyba pan Piotr mocno zakłopotał .

[Triceratops]

To zupelnie nie ma sensu, bo posiadanie wcale nie oznacza osluchania. Wrecz przeciwnie, osoba majaca 350 plyt i nie bedaca murzynem jest z nimi bardziej osluchana niz ta majaca 10000, bo statystycznie moze poswiecac swoim plytom wiecej czasu na odsluchanie. NIepotrzebnie sie podnieciles.

[Nasum]

Marian mógłby przy takiej ilości płyt zrobić cykl powiedzmy - najbardziej niedocenione płyty, najbardziej niedocenione zespoły. Jak na razie skupia się na tych największych nazwach, które każdy kojarzy, zna, lubi, a zaczynając przygodę w latach 90-tych każdy może słuchając tego cyklu ( najbardziej lubiany zespół na świecie ) identyfikować się z Marianem.

Tutaj kiedyś też był taki świetny temat - jednostrzałowcy, o kapelach, które wydały świetne albumy, ale po wszystkim z niewiadomych przyczyn posżły do piachu. Sodomouse wrzuca świetne demówkowe kapele, a mając 40 tysięcy płyt pewnie znalazłoby się sporo takich perełek sprzed lat.

[Triceratops]

Marian byl przede wszystkim zawsze "bezpieczny", nigdy nie skonstruowal jakiejs specjalnie ekscentrycznej, heretyckiej czy nawet innowacyjnej teorii na temat jakiejs plyty czy zespolu w odroznieniu do wielu pioracych osob, ktore zawsze mialy jakies tam "swoje", niekoniecznie zgodne ze zdaniem ogolu wizje. Chyba, ze mnie pamiec zawodzi, co tez jest mozliwe