Panowie! Wracajcie!

[Triceratops]

Trollowanie trollowaniem. Ale gdyby nie ta różnorodność ludzi na forume to pewnie by to po ludzku zdechło

Spoko kiedyś byłem pełen aspiracji w otwieraniu tematów jakiś gruzów z końca świata. 3 wpisy na krzyż. Tam gdzie borute robi Mocny ruch w biznesie na maksa.

Po chuj Tomek otwierasz tematy jak tego nikt nie czyta.

Po co zmieniasz, tamta wersja byla lepsza ;)
Prawda wyglada wlasnie tak, popatrz byl maria, troche tu probowal trollowac, zrobil pare hasel "ile ty masz lat chlopczyku" a potem poszedl pisac o muzyce. Uzywa w kolko tych samych, wyswiechtanych, pietrowych zdan wielokrotnie zlozonych pelnych porownan i ludzie to kupuja, bo to lubia niczym inzynier Mamon. Kazda plyta jest najlepsza, miazdzy, chlosta, kruszy, drazni, przytula, kolysze, robni miazde dupy i takie tam. Kazda zdziera beret z sila huraganu, ktory w Texaxie w 45 zniszczyl rancho O'Sullivana a kazda wyprawa do kiosku po kasety w podziemnym przejsciu w Warszawie byla niczym harcerska wyprawa po odznake najlepszego podgladacza babskich namiotow.
Wystarczy to obudowac i bedzie czytane. Tak sie keidys zachecalo do czytania recenzji i zachecalo do muzyki. Polowa rzeczy, ktore w encyklopedii wyprodukowalismy z trockim to jakies pseudoartystowskie brednie, ale dzialaly. Bez trollingu to nawet o muzyce ciezko pisac. Smiem twierdzic, ze trolling jest podstawa internetowej egzystencji ;)
Ty jak sie najebiesz to czystej wody flood-trolling i to kazdy cztyta xD

[Żwirek i Muchomorek]

A gdzie jest tabaluga? Ma szlaban na komputer?

jeszcze niedawno stęskniony pytał gdzie jestem , a teraz obraża

To przez PMS.

Dlatego to niech bedzie przestroga, ze szanuj trolla swego, bo nie bedziesz mial zadnego.

Gorzej nawet, bo na ich miejscu pojawiła się jakaś żenująco nieśmieszna tabaluga z dupy

Powtarzasz ten sam blad co tamci wtedy, tez zbierali podpisy z narzekaniami. Za 10 lat napiszesz gladzac siwa brode "ech te trolle dzisiejsze z fioletowymi wlosami, kiedys to taki tabaluga odpierdalal akcje". Ja trolli zawsze cenilem najbardziej jako wspolplemiencow, pisac o muzyce to najprostsze na swiecie, moze kazdy, kto dzis ma telefon z youtubem i forum, trollowanie to ciezki kawalek chleba, zwlaszcza w starzejacym sie spoleczenstwie.

A to też racja jest.

[987654321k]

Mariusza Wędliniarza brakuje

[Triceratops]

Mam lepsze zdjecie ale nie odwaze sie go wkleic kmwtw

[vicotnick]

Nie bedzie zdjęcia, bedzie film

[[V]]

Trollowanie trollowaniem. Ale gdyby nie ta różnorodność ludzi na forume to pewnie by to po ludzku zdechło

Spoko kiedyś byłem pełen aspiracji w otwieraniu tematów jakiś gruzów z końca świata. 3 wpisy na krzyż. Tam gdzie borute robi Mocny ruch w biznesie na maksa.

Po chuj Tomek otwierasz tematy jak tego nikt nie czyta.

Po co zmieniasz, tamta wersja byla lepsza
Prawda wyglada wlasnie tak, popatrz byl maria, troche tu probowal trollowac, zrobil pare hasel "ile ty masz lat chlopczyku" a potem poszedl pisac o muzyce. Uzywa w kolko tych samych, wyswiechtanych, pietrowych zdan wielokrotnie zlozonych pelnych porownan i ludzie to kupuja, bo to lubia niczym inzynier Mamon. Kazda plyta jest najlepsza, miazdzy, chlosta, kruszy, drazni, przytula, kolysze, robni miazde dupy i takie tam. Kazda zdziera beret z sila huraganu, ktory w Texaxie w 45 zniszczyl rancho O'Sullivana a kazda wyprawa do kiosku po kasety w podziemnym przejsciu w Warszawie byla niczym harcerska wyprawa po odznake najlepszego podgladacza babskich namiotow.
Wystarczy to obudowac i bedzie czytane. Tak sie keidys zachecalo do czytania recenzji i zachecalo do muzyki. Polowa rzeczy, ktore w encyklopedii wyprodukowalismy z trockim to jakies pseudoartystowskie brednie, ale dzialaly. Bez trollingu to nawet o muzyce ciezko pisac. Smiem twierdzic, ze trolling jest podstawa internetowej egzystencji
Ty jak sie najebiesz to czystej wody flood-trolling i to kazdy cztyta xD

Konopnicki to największy pozer, zbieracz-atencjusz , że też mu się chce jebać te same kocopoły z generatora kocopołów.Pod namiotem w świetle księżyca jej cycki były wielkie jak bicepsy conana a później kurwa poszliśmy na kremówki.

FOAD

[Triceratops]

Hehe no jak z generatora....ale ludzie to lubia. Dlatego poszedl na fb zeby sie nie dzielic atencja. Wszyscy tak maja (prawie)

[SODOMOUSE]

Hehe no jak z generatora....ale ludzie to lubia. Dlatego poszedl na fb zeby sie nie dzielic atencja. Wszyscy tak maja (prawie)

prawieeee....XD

[tomaszm]

Trollowanie trollowaniem. Ale gdyby nie ta różnorodność ludzi na forume to pewnie by to po ludzku zdechło

Spoko kiedyś byłem pełen aspiracji w otwieraniu tematów jakiś gruzów z końca świata. 3 wpisy na krzyż. Tam gdzie borute robi Mocny ruch w biznesie na maksa.

Po chuj Tomek otwierasz tematy jak tego nikt nie czyta.

Po co zmieniasz, tamta wersja byla lepsza
Prawda wyglada wlasnie tak, popatrz byl maria, troche tu probowal trollowac, zrobil pare hasel "ile ty masz lat chlopczyku" a potem poszedl pisac o muzyce. Uzywa w kolko tych samych, wyswiechtanych, pietrowych zdan wielokrotnie zlozonych pelnych porownan i ludzie to kupuja, bo to lubia niczym inzynier Mamon. Kazda plyta jest najlepsza, miazdzy, chlosta, kruszy, drazni, przytula, kolysze, robni miazde dupy i takie tam. Kazda zdziera beret z sila huraganu, ktory w Texaxie w 45 zniszczyl rancho O'Sullivana a kazda wyprawa do kiosku po kasety w podziemnym przejsciu w Warszawie byla niczym harcerska wyprawa po odznake najlepszego podgladacza babskich namiotow.
Wystarczy to obudowac i bedzie czytane. Tak sie keidys zachecalo do czytania recenzji i zachecalo do muzyki. Polowa rzeczy, ktore w encyklopedii wyprodukowalismy z trockim to jakies pseudoartystowskie brednie, ale dzialaly. Bez trollingu to nawet o muzyce ciezko pisac. Smiem twierdzic, ze trolling jest podstawa internetowej egzystencji
Ty jak sie najebiesz to czystej wody flood-trolling i to kazdy cztyta xD

Konopnicki to największy pozer, zbieracz-atencjusz , że też mu się chce jebać te same kocopoły z generatora kocopołów.Pod namiotem w świetle księżyca jej cycki były wielkie jak bicepsy conana a później kurwa poszliśmy na kremówki.

FOAD

Ale bzdury gadasz. Można wiele rzeczy powiedzieć odnośnie Mariana ale pozer to nie wypada. To Fanatyk. Metal z krwi i kości. A to że media społecznościowe są jakie są. On się dostosowuje.

Chciałbym więcej takich pozerów oddanych muzyce.

Marian ma też jedną charakterystyczną cechę. Jest bardzo uprzejmy, sympatyczny,żeby wbijać się do mnie mediów społecznościowych posiada wszystkie aspekty. Przede wszystkim wiedzę, rozeznanie, kolekcja nie licha. Osobiście znam 2 osoby co mają większą ale to już licytowanie się.

[Żwirek i Muchomorek]

Marian to chyba ostatni człowiek którego można nazwać pozerem. Facet jest stuprocentowo autentyczny w tym jaki jest i dosłownie oddycha tą muzyką, a że po tylu latach i tylu tysiącach płyt jest w stanie szczerze jarać się jakimś trzecioligowym graniem jakby miał 15 lat - to się naprawdę rzadko zdarza. Bardzo pozytywna persona.

[Triceratops]

Jedno nie wyklucza drugiego, oczywiscie Marian to megapozytywna i sympatyczna persona, z ktora fajnie sie napic piwa i ogolnie dosc zabawny gosc. Dla mnie jego filmy raczej nie maja wartosci, bo kierujac sie jego opiniami, wszystkie plyty, ktore on recenzuje za zajebiste, najlepsze i powinno sie je kupic, zeby sie moc delektowac najlepsza muzyka a tutaj juz rozmijam sie z nim w wielu punktach. Zreszta od samego poczatku tutaj nieraz cytowalem piosnke Kultu pt "Konsument".

Ale kazdy ma swoje. Ja dopiero po 34 latach zrozumialem "Laughing Stock" Talk Talk, kiedy w koncu opakowalem muzyke w odpowiedni dla mnie sprzet. Teraz rozumiem dlaczego tam jest ta cisza i dlaczego on krzyczy w 34 minucie. Marian w tym czasie zjadl z entuzjazmem 214567 plyty, zagryzl cebula z patelni i po prostu byc moze ja tego nie rozumiem. Pewnie mnie zaraz ktos naprostuje.

[piotraz]

Trollowanie trollowaniem. Ale gdyby nie ta różnorodność ludzi na forume to pewnie by to po ludzku zdechło

Spoko kiedyś byłem pełen aspiracji w otwieraniu tematów jakiś gruzów z końca świata. 3 wpisy na krzyż. Tam gdzie borute robi Mocny ruch w biznesie na maksa.

Po chuj Tomek otwierasz tematy jak tego nikt nie czyta.

Po co zmieniasz, tamta wersja byla lepsza
Prawda wyglada wlasnie tak, popatrz byl maria, troche tu probowal trollowac, zrobil pare hasel "ile ty masz lat chlopczyku" a potem poszedl pisac o muzyce. Uzywa w kolko tych samych, wyswiechtanych, pietrowych zdan wielokrotnie zlozonych pelnych porownan i ludzie to kupuja, bo to lubia niczym inzynier Mamon. Kazda plyta jest najlepsza, miazdzy, chlosta, kruszy, drazni, przytula, kolysze, robni miazde dupy i takie tam. Kazda zdziera beret z sila huraganu, ktory w Texaxie w 45 zniszczyl rancho O'Sullivana a kazda wyprawa do kiosku po kasety w podziemnym przejsciu w Warszawie byla niczym harcerska wyprawa po odznake najlepszego podgladacza babskich namiotow.
Wystarczy to obudowac i bedzie czytane. Tak sie keidys zachecalo do czytania recenzji i zachecalo do muzyki. Polowa rzeczy, ktore w encyklopedii wyprodukowalismy z trockim to jakies pseudoartystowskie brednie, ale dzialaly. Bez trollingu to nawet o muzyce ciezko pisac. Smiem twierdzic, ze trolling jest podstawa internetowej egzystencji
Ty jak sie najebiesz to czystej wody flood-trolling i to kazdy cztyta xD

Konopnicki to największy pozer, zbieracz-atencjusz , że też mu się chce jebać te same kocopoły z generatora kocopołów.Pod namiotem w świetle księżyca jej cycki były wielkie jak bicepsy conana a później kurwa poszliśmy na kremówki.

FOAD

Bo dostaje z tego realny pieniądz, kawka, yt... A płyty i bilety na gigu za darmo też ślą... Także ciśnie ile może

[Alkoholokaust]

A widzisz, pojebało mi się. Dziękówka.

Jeśli Mariusz Wedliniarz to Długopisy to nawiązaliśmy znajomość telefoniczna. Ale nie wiem czy to te same osoby.

Chyba ten sam - ten styl pisania bardzo trudno podrobić, a Mariusz go bardzo dobrze imitował - ale w sumie to cholera wie. Słyszałem historie o tym, że ludzie spotykali długopisa (np. Warcrimer z Infernal War, na forume też kiedyś bardzo aktywny, podobno go poznał przypadkiem na jakimś koncercie - słyszałem to z kilku źródeł), ale czy to był on czy kto - któż to może wiedzieć. Człowiek legenda.

W 2007 byłem w Lublinie na koncercie Vader/Incantation/Rotting Christ/Krisiun w starym Graffiti. Długopis pisał potem relację na masterfulu i twierdził, że tak długo darł się, żeby Krisiun zagrali "Black Force Domain" - że faktycznie zagrali. A ja pamiętam, że centralnie koło mnie, blisko sceny, stał jakiś koleś i faktycznie wywrzaskiwał ten tytuł. Darł pizdę na pełny regulator, że mi w uszach dzwoniło. Oczywiście nie pamiętam jak wyglądał, bo byłem bardzo pijany no i skąd mogłem wiedzieć, że to mógł być długopis. Albo, równie dobrze, mógł to być ktokolwiek inny, bo co szkodzi napisać, że się robiło coś, co robił ktoś inny.

Przypomniała mi się też epicka opowieść o tym jak długopisyyyy jechał na koncert Incantation do Warszawy. Babka zapakowała mu bigos z zasmażką w słoiku, przemycił go do klubu i po kryjomu wpierdalał palcami w kiblu. Więcej było o tym bigosie niż o koncercie - nie mogę tego znaleźć, cholera, gdzieś zniknęło.

Długopisa poznałem na blitzkriegu w Warszawie. Potem mielismy jeszcze okazje pogadac na Possessed pare lat pozniej.

[Żwirek i Muchomorek]

Był z babką?

Jak znam życie, to w rzeczywistości pewnie jest jakiś informatyk w okularach kręcący w necie bekę na całego.

[C//A]

Jest to bardzo prawdopodobne. Ale długopisy to mit. A że nasza cywilizacja jest zbudowana na mitach, zostawmy go jako taki. Ciekawi mnie kim jest długopisy, ale nie poświęciłbym jego mitu, żeby się tego dowiedzieć.

[Miczurin]

Świeży wypust byłego forumowicza.
Naprawdę istnieją ludzie, którzy wpłacają komuś pieniądze w celu wsparcia takiej "twórczości"?

Ilekroć piszę o BEHEADED, muszę przypomnieć tę historię. Przed wieloma laty kumpel poznał dziewczynę w internecie i zaczął z nią regularnie pisywać. Podśmiewywałem się trochę z niego, bo nie wierzyłem w sens internetowych randek. Jednak wbrew mojemu sceptycyzmowi ich znajomość się rozwijała, a któregoś dnia po treningu kolega pokazał mi zdjęcie swojej internetowej wybranki.
– Wow! – wykrzyknąłem, bo była naprawdę ładna, by nie rzec: zjawiskowa. Szybko jednak opanowałem emocje i skwitowałem, że nie ma żadnej pewności, czy ona rzeczywiście tak wygląda.
– Będzie okazja się przekonać, gdy ją spotkam – odparł kumpel.
– Jedziesz do niej?
– Nie, ona w wakacje przyjeżdża do mnie.
– Po co czekać do wakacji? – nie rozumiałem, bo była jesień. – Wsiadaj w samochód i jedź do niej – zacząłem go cynicznie podjudzać, nabierając przekonania, że gada z jakimś grubasem w przymałej żonobijce, który robi sobie z niego jaja.
– To nie takie proste, bo ona mieszka na Malcie.
Roześmiałem się, poklepałem kumpla po plecach i powiedziałem (dokładnie pamiętam): „Internetowe znajomości są tyle warte, co maltańska scena deathmetalowa”.
– Przyjeżdża w przyszłym tygodniu – kolega oznajmił podekscytowany ponad pół roku później.
– Wysłałeś jej już przelew na bilety lotnicze, czy może dopłaciłeś też na chorą córkę? – nie kryłem rozbawienia, nie mogąc uwierzyć, jak dorosły i – zdawałoby się – poważny facet mógł uwierzyć, że laska o aparycji gwiazdy filmowej przyjedzie do niego z Malty tylko dlatego, że popisali sobie w internecie.
Kilka dni później siedzę w redakcji, pracuję albo piszę głupoty na forum Masterful. Raptem drzwi się otwierają i wchodzi kumpel… z maltańską księżniczką. Zrywam się z fotela i szczypię się w rękę. To się dzieje naprawdę, a dziewczyna wygląda dokładnie tak jak na zdjęciu. Muszę mieć minę jak Jim Carrey w filmie „Maska” na widok Cameron Diaz.
Chwilę u mnie siedzą, ja próbuję coś stękać po angielsku, a dziewczyna wręcza mi płytę zespołu BEHEADED i mówi, że maltańska scena deathmetalowa daje radę. Chwilę później oni wychodzą z redakcji, by sobie „tydzień pojeździć po Polsce i pozwiedzać pokoje hotelowe”, a ja oszołomiony zostaję w redakcji z płytą w ręku i szczęką na podłodze. Siedzę tak przez tydzień.
Od tamtego czasu minęło już ze 20 lat, Maltanki więcej nie widziałem, a kumpel kilka lat temu zmarł. Pozostał mi BEHEADED, który w tym roku powrócił ze swoją siódmą płytą, z którą właśnie zaczynam przygodę. Co ciekawe, to druga płyta, którą Maltańczycy nagrali dla polskiej wytwórni Agonia Records (nie oznaczę, bo mnie zbanowali). Stosunki polsko-maltańskie są więc w jakiś sposób kontynuowane.
Jedna z ostatnich okazji by w sierpniu postawić mi kawkę

[Triceratops]

Troche jak historia kol mocnego

[gelO]

Ja Go na koncertach nie widziałem dawno. Kiedyś bywał dosłownie wszędzie.

Może Gelo się wypowie bo też bywa wszędzie.

Był we Wrocławiu na feście, pogadane było chwil kilka. Chodzi o Bonego. Zresztą Drona też często spotykam, nawet bardzo.

[Rejwan]

Świeży wypust byłego forumowicza.
Naprawdę istnieją ludzie, którzy wpłacają komuś pieniądze w celu wsparcia takiej "twórczości"?

Ilekroć piszę o BEHEADED, muszę przypomnieć tę historię. Przed wieloma laty kumpel poznał dziewczynę w internecie i zaczął z nią regularnie pisywać. Podśmiewywałem się trochę z niego, bo nie wierzyłem w sens internetowych randek. Jednak wbrew mojemu sceptycyzmowi ich znajomość się rozwijała, a któregoś dnia po treningu kolega pokazał mi zdjęcie swojej internetowej wybranki.
– Wow! – wykrzyknąłem, bo była naprawdę ładna, by nie rzec: zjawiskowa. Szybko jednak opanowałem emocje i skwitowałem, że nie ma żadnej pewności, czy ona rzeczywiście tak wygląda.
– Będzie okazja się przekonać, gdy ją spotkam – odparł kumpel.
– Jedziesz do niej?
– Nie, ona w wakacje przyjeżdża do mnie.
– Po co czekać do wakacji? – nie rozumiałem, bo była jesień. – Wsiadaj w samochód i jedź do niej – zacząłem go cynicznie podjudzać, nabierając przekonania, że gada z jakimś grubasem w przymałej żonobijce, który robi sobie z niego jaja.
– To nie takie proste, bo ona mieszka na Malcie.
Roześmiałem się, poklepałem kumpla po plecach i powiedziałem (dokładnie pamiętam): „Internetowe znajomości są tyle warte, co maltańska scena deathmetalowa”.
– Przyjeżdża w przyszłym tygodniu – kolega oznajmił podekscytowany ponad pół roku później.
– Wysłałeś jej już przelew na bilety lotnicze, czy może dopłaciłeś też na chorą córkę? – nie kryłem rozbawienia, nie mogąc uwierzyć, jak dorosły i – zdawałoby się – poważny facet mógł uwierzyć, że laska o aparycji gwiazdy filmowej przyjedzie do niego z Malty tylko dlatego, że popisali sobie w internecie.
Kilka dni później siedzę w redakcji, pracuję albo piszę głupoty na forum Masterful. Raptem drzwi się otwierają i wchodzi kumpel… z maltańską księżniczką. Zrywam się z fotela i szczypię się w rękę. To się dzieje naprawdę, a dziewczyna wygląda dokładnie tak jak na zdjęciu. Muszę mieć minę jak Jim Carrey w filmie „Maska” na widok Cameron Diaz.
Chwilę u mnie siedzą, ja próbuję coś stękać po angielsku, a dziewczyna wręcza mi płytę zespołu BEHEADED i mówi, że maltańska scena deathmetalowa daje radę. Chwilę później oni wychodzą z redakcji, by sobie „tydzień pojeździć po Polsce i pozwiedzać pokoje hotelowe”, a ja oszołomiony zostaję w redakcji z płytą w ręku i szczęką na podłodze. Siedzę tak przez tydzień.
Od tamtego czasu minęło już ze 20 lat, Maltanki więcej nie widziałem, a kumpel kilka lat temu zmarł. Pozostał mi BEHEADED, który w tym roku powrócił ze swoją siódmą płytą, z którą właśnie zaczynam przygodę. Co ciekawe, to druga płyta, którą Maltańczycy nagrali dla polskiej wytwórni Agonia Records (nie oznaczę, bo mnie zbanowali). Stosunki polsko-maltańskie są więc w jakiś sposób kontynuowane.
Jedna z ostatnich okazji by w sierpniu postawić mi kawkę

o ja pierdykam xD oczu kąpiel

Troche jak historia kol mocnego

o to to

[[V]]

To jest zakupoholik i atencjusz, jebać.

Jak te metale szczezły, że o kasę żebrają za te kocopoły pierdolone bez końca.

Piec kuhwa.