CRYPTOPSY

[est]

Cieszę się panowie, że wam się podoba, ale jak chcecie żyć ze mną w zgodzie i spać spokojnie to musicie wyhamować z tymi porównaniami do cryptopsiopusów magnumów,ok?

[dzik]

Obie są bdb.

[Bonecrusher]

A obadam se

[Nasum]

Ostatnie trzy kawałki z tej płyty są tak fenomenalnie ze sobą połaczone, że uwielbiam słuchać końcówke tej płyty Całość jest bardzo dobra, ale końcówka to swego rodzaju magia.

Serio, dawno tak panowie kanadyjczycy nie dołozyli do pieca jak teraz. Wspaniały album.

[DST]

Ech, chyba trzeba jednak dać tą szansę

[Nasum]

Ech, chyba trzeba jednak dać tą szansę

Ja bym dał Wiadomo, że jak nie podejdzie to nic na siłę, bo to ani potem przyjemne ani pożytku z tego żadnego, katować się płytą, która się nie podoba. Ale jeśli odrzucił Cię pierwszy odsłuch, nawet pierwsze kilka odsłuchów, to warto zrobić kolejne okrążenie. Dla mnie płyta fenomenalna, tutaj aż iskrzy się od dobych riffów i świetnie zaaranżowanych utworów. Optymalny czas trwania, który przemija tak szybko, jakbym siedział obok nasypu kolejowego po którym pędzi z maksymalną prędkością jakiś japoński express "pędzący samuraj" albo inny "harakiri". Uwielbiam pierwsze trzy płyty, ale sentymenty sentymentami - to naprawdę kawał porządnej muzyki na miarę XXI wieku. O poziom wykonania nie masz się co martwić, bo wiele kapel może jedynie śnić o takim poziomie, brzmienie też zacne, mnóstwo smaczków które wychwytuje człowiek po którymś tam odsłuchu, dynamika, która sprawia, że słucha się tego jednym tchem, i co najważniejsze, nie odczuwam tutaj nawet sekundy znużenia.

No co ja będę pierdolił - posłuchaj

[DST]

No panie Nasum, słucham sobie tego od paru dni najczęściej w formie kołysanki przed snem i możliwe, że najlepsza od "OWN". Rytmicznie bardziej mi siedzi, momentami fajne, dość nietypowe solówki, końcówka też ciekawa, taka nie w ich stylu. Wokal też do strawienia o dziwo. Na minus płaskie, generyczne brzmienie - mam wrażenie, że wszystko dudni na dokładnie tym samym poziomie głośności.

[Nasum]

Mi na przykład wokal pasuje idealnie. Ma trochę podobną manierę do Disalvo - świetnie wychodzą mu te wysokie wrzaski.

Końcówka płyty, tak od szóstego kawałka, to poezja. Jak już wspominałem, dla mnie świetnie się to zazębia. Rytmicznie bajka, zresztą mając takiego perkusistę to nic dziwnego. Brzmienie - oczywiście, można polemizować, wytykać, ale całość brzmi dla mnie wystarczająco mocno i selektywnie, więc nie narzekam. Takie płyty nie można słuchać pobieżnie, trzeba się w nie wgryźć, smakować, chłonąć - mnie ta płyta obezwładniła swoją mocą, pomysłami, aranżacjami, dynamiką.

Jest świetna. Jedna z najlepszych płyt tego roku.

[nicram]

Mi na przykład wokal pasuje idealnie. Ma trochę podobną manierę do Disalvo - świetnie wychodzą mu te wysokie wrzaski.

Końcówka płyty, tak od szóstego kawałka, to poezja. Jak już wspominałem, dla mnie świetnie się to zazębia. Rytmicznie bajka, zresztą mając takiego perkusistę to nic dziwnego. Brzmienie - oczywiście, można polemizować, wytykać, ale całość brzmi dla mnie wystarczająco mocno i selektywnie, więc nie narzekam. Takie płyty nie można słuchać pobieżnie, trzeba się w nie wgryźć, smakować, chłonąć - mnie ta płyta obezwładniła swoją mocą, pomysłami, aranżacjami, dynamiką.

Jest świetna. Jedna z najlepszych płyt tego roku.

+666

Od wczoraj w końcu mam CD. Piękna jest to płyta. Brutalna, techniczna a przy tym takie melodie, że hej. Każdy kawałek inny, nie ma się wrażenia obcowania z jakimś bezkształtnym zlepkiem dźwięków, co nie jest takie oczywiste w tym gatunku. Doskonały basik wywija tam, zauważyliście? Kompozycje, klimat, wokal - najwyższa klasa. Jedyne czego bym chciał, to mniej plastikowej produkcji, ale to tylko szczegół. Idzie się do tego przyzwyczaić. Dla mnie bardzo duże, pozytywne zaskoczenie to nowe Cryptopsy.