
Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16121
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
-
Nasum
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16139
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
O taaak, zdecydowanie jeden z najlepszych koncertów jakie ostatnio widziałem. Relacja wkrótce:)
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11346
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Było bdb w chuj, pod każdym względem.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9116
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Zajebisty wieczór! Pozdro dla wszystkich bdb Kolegów, tych cześciej spotykanych, tych rzadziej spotykanych jak i nowych. Fajnie było przegadac koncerty Vitur (brzmiało i grało to lepiej niz z płyty) i Toughness (mocno sie chłopaki ogarnęli scenicznie, brzmialo i gralo to bdb). Gwiazda wieczoru oczywiscie miazga czaszki, 70 minut czystej finezji i wpierdolu.
Publika też dopisała - luda nawet sporo i do tego bawili się. Cena merczu w miare ok. Piwerko dobre i zimne. Tdzeba mi było takiego wypadu
Publika też dopisała - luda nawet sporo i do tego bawili się. Cena merczu w miare ok. Piwerko dobre i zimne. Tdzeba mi było takiego wypadu
- DST
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2667
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Również bawiłem się znakomicie, może machnę relację potem.
Pozdro dla wszystkich spoko chłopów z którymi fajnie się gawędziło o muzyce itp (Sybir i Zbigniew, Harlequin, Nasum, Asterix). Zajebisty wieczór i mam nadzieję do zobaczenie jeszcze.
Pozdro dla wszystkich spoko chłopów z którymi fajnie się gawędziło o muzyce itp (Sybir i Zbigniew, Harlequin, Nasum, Asterix). Zajebisty wieczór i mam nadzieję do zobaczenie jeszcze.
- Duban
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1130
- Rejestracja: 14-03-2006, 13:32
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Co mieli z CD i po wiela? Obieram kierunek Morsko w sobotę!
If you believe the western sun
is falling down on everyone.
You're breaking free and the morning's come.
If you would know your time has come.
is falling down on everyone.
You're breaking free and the morning's come.
If you would know your time has come.
- DST
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2667
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9116
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Cd po 15 jurków, przeliczali jurko po 4zł, hoodie 200zł, koszul nie pamietam, sybira pytaj bo nakupił banerów reklamowych 
- Duban
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1130
- Rejestracja: 14-03-2006, 13:32
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Senkju!
If you believe the western sun
is falling down on everyone.
You're breaking free and the morning's come.
If you would know your time has come.
is falling down on everyone.
You're breaking free and the morning's come.
If you would know your time has come.
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11346
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Judaszu!Harlequin pisze:Cd po 15 jurków, przeliczali jurko po 4zł, hoodie 200zł, koszul nie pamietam, sybira pytaj bo nakupił banerów reklamowych

Płatność kartą i gotówką (także w lokalnej walucie). Może być problem z rozmiarem M T-shirtów, ale L i XL mieli jeszcze sporo. Na winylach dwa ostatnie albumy, na CD pięć ostatnich, afair.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- Mol
- zahartowany metalizator
- Posty: 3566
- Rejestracja: 03-02-2003, 22:26
- Lokalizacja: Chocianów
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Bedzie restock merchu za kilka dni, na koncercie w Erfurcie powinnny byc pelne rozmiarowki. Co do samego koncertu - miazga, nawet lepiej niz na OEFie kilka dni temu, tam niestety krotszy set no i brzmienie gitary pozostawialo wiele do zyczenia. Bylem zaskoczony frekwencja wczoraj, spodziewalem sie o wiele mniejszej.
-
Nasum
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16139
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Chronicles of lunacy to płyta ze wszech miar udana i mimo tego, że wytężałem słuch jak dotąd nie usłyszałem żadnej niepochlebnej opinii, ba, nie słyszałem nawet aby ktokolwiek słuchający takich dźwięków mógł być nią rozczarowany. oczarowany - jak najbardziej, i po wczorajszej frekwencji można wysnuć wniosek ze nie tylko ja należę do tej grupy. widziałem ich wcześniej tylko raz podczas trasy z Incantation i tym bardziej ostrzyłem sobie zęby na ich występ. Z takich luźnych obserwacji, warto odnotować, ze kariera Defeated Sanity chyba nabrała rozpędu - wcześniej jak wspomniałem, odwiedzili nasz kraj tylko jako rozgrzewacz przed Incantation, a tylko w tym roku odwiedza nasz kraj czterokrotnie. Wypada się tylko cieszyć, i zachęcić tych, którzy jeszcze nie mieli okazji ich zobaczyć, bo zapewniam, ze po stokroć warto.
Warszawski koncert rozpoczął Vitrium - młody zespol który para się death metalem. Nie słyszałem ich nigdy wcześniej, z ciekawością oglądałem ich popisy na scenie, ale widać było, ze brakuje im jeszcze scenicznego otrzaskania. Nie było to złe, grali przez około 30 minut i odniosłem pozytywne wrażenia z ich występu. Problem w tym, ze przyjechałem wyłącznie na gwiazdę wieczoru i szczerze powiedziawszy nie skupiałem się tak mocno na ich muzyce. Być może to błąd, ale postaram się go naprawić przesłuchując ich studyjny materiał. Było dobrze.
Toughness to już nieco inna para kaloszy, owszem, to nadal death metal, tyle ze mniej techniczny, bardziej skomasowany, masywniejszy, z głębszym wokalem. Ich muzyka porwała mnie bardziej, była bardziej żywiołowa, bardziej sceniczna, muzycy tez jakoś bardziej pewnie stali na deskach sceny. Zażarło, występ mógł się podobać i publika dala temu wyraz. Raczej nie widziałem zbyt wielu zawiedzionych słuchaczy wiec należy trzymać kciuki i czekać na ich kolejny występ. Dobry, solidny, ciekawy repertuar.
Uwielbiam koncerty death metalowych załóg, które składają się z trzech bandów. Pierwszy rozgrzewacz rzucony jest na pożarcie, drugi podnosi temperaturę do poziomu wrzenia a gwiazda wieczoru po prostu rozjeżdża publikę jak walec. Plusem takiego rozwiązania jest to, ze publiczność nie jest jeszcze tak bardzo zmęczona i w tym kulminacyjnym momencie daje z siebie wszystko. Defeated Sanity wyszli na scenę warszawskiego klubu bez gwiazdorki, podpięli graty, sprawdzili brzmienie i po prostu zaczęli grac. Choć określenie tego koncertu jako po prostu zaczęli grac jest nieadekwatne do tonicznej masakry, której byliśmy świadkami. Publiczność szalała, zespol dawał z siebie wszystko, a z głośników wybrzmiewały kolejne utwory. Brzmienie jak dla mnie prima sort. Ich muzyka nie jest łatwa do odtworzenia, to nie są cztery riffy na krzyż i proste blasty - to jak ich utwory są wyrafinowane, jak polne zmian temp i naprawdę pokręconych riffów wie chyba już każdy. Tym bardziej czapki z głów dla muzyków, którzy potrafią na żywo odegrać wszystko z zegarmistrzowska wręcz precyzja, a przy okazji z taka swoboda i polotem, jakby grali wspomniane wyżej prostackie łupu cupu. Nic z tych rzeczy - tutaj usłyszeliśmy sceniczne monstrum, które rozszarpało publikę na strzępy. To prawdziwy buldożer, który zmiażdżył kości, to maszynka do mielenia miesa, która zrobiła z nas mielonkę, w końcu to zespol, który w chwili obecnej gra w swojej lidze. Grali bez zbędnych przerw, bez wytchnienia, bez litości, reakcja publiczności była entuzjastyczna a io sam zespol był zadowolony z koncertu.
Moim skromnym zdaniem był to jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy koncert w tym roku i jak widzę, nie jestem w tej opinii odosobniony. Z muzykami można było sobie zrobić fotkę, przybić piątkę, czy zwyczajnie pogadać. Luzackie podejście. Ceny merchu bardzo przystępne, a zapotrzebowanie spore, bo ich stoisko było po gigu mocno oblegane. Frekwencja spora, piwo zimne, towarzystwo zacne - to był naprawdę bardzo udany wieczor. W tym miejscu chciałbym pozdrowić bardzo dobrych kolegów którzy już się nie udzielają - Marie Konopnicka, Drone, Klemensa i Selfa, a także tych którzy piszą dalej, z różna częstotliwością - mola, DST, Harlequina, Sybira i chyba Asterixa, z którym chyba tylko przybiłem piątkę jak już wychodziłem. Dzięki Panowie za obecność, przybicie piątki i wypicie wspólnego piwka - do następnego razu.
Warszawski koncert rozpoczął Vitrium - młody zespol który para się death metalem. Nie słyszałem ich nigdy wcześniej, z ciekawością oglądałem ich popisy na scenie, ale widać było, ze brakuje im jeszcze scenicznego otrzaskania. Nie było to złe, grali przez około 30 minut i odniosłem pozytywne wrażenia z ich występu. Problem w tym, ze przyjechałem wyłącznie na gwiazdę wieczoru i szczerze powiedziawszy nie skupiałem się tak mocno na ich muzyce. Być może to błąd, ale postaram się go naprawić przesłuchując ich studyjny materiał. Było dobrze.
Toughness to już nieco inna para kaloszy, owszem, to nadal death metal, tyle ze mniej techniczny, bardziej skomasowany, masywniejszy, z głębszym wokalem. Ich muzyka porwała mnie bardziej, była bardziej żywiołowa, bardziej sceniczna, muzycy tez jakoś bardziej pewnie stali na deskach sceny. Zażarło, występ mógł się podobać i publika dala temu wyraz. Raczej nie widziałem zbyt wielu zawiedzionych słuchaczy wiec należy trzymać kciuki i czekać na ich kolejny występ. Dobry, solidny, ciekawy repertuar.
Uwielbiam koncerty death metalowych załóg, które składają się z trzech bandów. Pierwszy rozgrzewacz rzucony jest na pożarcie, drugi podnosi temperaturę do poziomu wrzenia a gwiazda wieczoru po prostu rozjeżdża publikę jak walec. Plusem takiego rozwiązania jest to, ze publiczność nie jest jeszcze tak bardzo zmęczona i w tym kulminacyjnym momencie daje z siebie wszystko. Defeated Sanity wyszli na scenę warszawskiego klubu bez gwiazdorki, podpięli graty, sprawdzili brzmienie i po prostu zaczęli grac. Choć określenie tego koncertu jako po prostu zaczęli grac jest nieadekwatne do tonicznej masakry, której byliśmy świadkami. Publiczność szalała, zespol dawał z siebie wszystko, a z głośników wybrzmiewały kolejne utwory. Brzmienie jak dla mnie prima sort. Ich muzyka nie jest łatwa do odtworzenia, to nie są cztery riffy na krzyż i proste blasty - to jak ich utwory są wyrafinowane, jak polne zmian temp i naprawdę pokręconych riffów wie chyba już każdy. Tym bardziej czapki z głów dla muzyków, którzy potrafią na żywo odegrać wszystko z zegarmistrzowska wręcz precyzja, a przy okazji z taka swoboda i polotem, jakby grali wspomniane wyżej prostackie łupu cupu. Nic z tych rzeczy - tutaj usłyszeliśmy sceniczne monstrum, które rozszarpało publikę na strzępy. To prawdziwy buldożer, który zmiażdżył kości, to maszynka do mielenia miesa, która zrobiła z nas mielonkę, w końcu to zespol, który w chwili obecnej gra w swojej lidze. Grali bez zbędnych przerw, bez wytchnienia, bez litości, reakcja publiczności była entuzjastyczna a io sam zespol był zadowolony z koncertu.
Moim skromnym zdaniem był to jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy koncert w tym roku i jak widzę, nie jestem w tej opinii odosobniony. Z muzykami można było sobie zrobić fotkę, przybić piątkę, czy zwyczajnie pogadać. Luzackie podejście. Ceny merchu bardzo przystępne, a zapotrzebowanie spore, bo ich stoisko było po gigu mocno oblegane. Frekwencja spora, piwo zimne, towarzystwo zacne - to był naprawdę bardzo udany wieczor. W tym miejscu chciałbym pozdrowić bardzo dobrych kolegów którzy już się nie udzielają - Marie Konopnicka, Drone, Klemensa i Selfa, a także tych którzy piszą dalej, z różna częstotliwością - mola, DST, Harlequina, Sybira i chyba Asterixa, z którym chyba tylko przybiłem piątkę jak już wychodziłem. Dzięki Panowie za obecność, przybicie piątki i wypicie wspólnego piwka - do następnego razu.
-
Nasum
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16139
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Co do set listy - wrzucił ja Zulek, wiec każdy może rzucić okiem. Powtórzę raz jeszcze - jeśli ktoś nie widział Niemców na żywo, niechaj jak najszybciej nadrabia zaległości i jeśli ma możliwość, jedzie na najbliższy koncert. Zawód wykluczony.
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11346
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Do Lublina nie dam rady dojechać z przyczyn niezależnych ode mnie, klaruje się natomiast plan sierpniowej wyprawy do dawnej stolicy Polaków.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- gelO
- zahartowany metalizator
- Posty: 3343
- Rejestracja: 01-10-2007, 17:44
- Lokalizacja: Lublin
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
W Lublinie niestety grać nie będą
ale do Morska już bilet kupiłem 
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11346
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
OK, to coś mi się pomyliło.
W każdym razie, rozważam Kraków.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
-
Asterix
- zaczyna szaleć
- Posty: 115
- Rejestracja: 25-02-2018, 13:57
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Było znakomicie pod względem muzyczny i towarzyskim. Defeated... tak jak pisali tutaj koledzy miazga totalna supporty też ok. Pozdrawienia dla Harlequina, Sybira ,DST,Nasuma, Selfa, Drone , Taty. do następnego razu.
-
tomaszm
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10380
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
- Lokalizacja: Doliny
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
W tak zacnym gronie musiało być zajebiscie.
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11346
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
Forumowy aktyw to zawsze wartość dodana (całuski dla Asterixa, prof. Drone'a, DST, Harlequina, Klemensa, Marii, Nasuma, Selfa et consortes), aczkolwiek nawet gdyby zabrakło bdb Kolegów, to percepcja TAKIEGO występu Defeated Sanity pozwoliłaby wystawić jedynie w 100% pozytywną ocenę.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16121
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: Defeated Sanity Wawa 13.07. Voodoo
nawet mimo małachania łapami przez Marie
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist








