Ascetic pisze: ↑17-02-2025, 14:50
Jakby było coś o tym, że żyjemy w matrix to rozważyłbym spotkanie.
Ps. „Piękne” czasy idą dla nich, na które to się w liście powołują. Jak nie żerować na bojaźniach i le(ę)kach? No jak? A, że huja mają do zaaoferowania …
Ps. Dwa. Gdzie te czasy, jak pukali do drzwi i pytali „możemy porozmawiać o bogu?” Te skrypty do gadek im teraz ewidentnie ludzie przygotowani piszą. Coby nie mówić, potrzeba wymusza postęp, za którym podążają. Nie sposób nie docenić. Nie jest to łatwy kawałek chleba, jebać komunały o magikach i nie zostać przegonionym przez drugich sekciarzy, którzy roszczą sobie prawo do wyłączności na to.
Te piękne czasy kiedy chodzili od domu do domu, to jeszcze nie tak całkiem do lamusa odeszły. W lato widziałem prawdziwy desant - co najmniej sześć par otrzymywało ostatnie instrukcje od swego "generała" i z uśmiechem na ustach każda poszła na swój rewir.... Jedna para jeden blok. Choć nie wiem czy to dokładnie jehowi czy nie zielonoświątkowcy -takich dwóch ubranych jak maklerzy giełdowi też kiedyś chadzali po mieście i z biblią w ręku zaczepiali przechodniów - być może to był jakiś grubszy desant, bo panowie mieli nawet plakietki z imionami i nazwiskami, a że to amerykańce byli którzy z takim fajnym akcentem zajeżdżali to udawało im się kogoś tam zaczepić...
Jehowcy zmienili chyba ostatnio taktykę. Bardzo często widzę ich na głównych ulicach albo w pobliżu przystanków komunikacji miejskiej. Stoja obok swojego stojaka na którym prezentują się te ich kolorowe gazetki, z przyklejonym usmiechem na twarzy stoją i czekają aż ktoś ich zagada albo spojrzy na gazetki...Obojętne czy 30 stopni upału czy minus dwadzieścia mrozu, wiatr, deszcz, śnieg - stoją na posterunku.