Now playing / Czego teraz słuchacie v.5

[est]

Taka okladka, że nie mogłem się oprzeć.

[HCDamage]

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

Kurde, JCS to chyba pierwszy zespol, o ktorym dowiedzialem sie, ze gra koncert ,,w okolicy" i chcialem jechac, jak mialem ze 13 lat. Do dzisiaj nie slyszalem ani kawalka.

[HCDamage]

Tomek Rzeszutek (Voc) jak zaczynałem przygodę z tanimi winami i generalnie z alko to mieszkał po sąsiedzku i czasami odgłos prób wystarczył żeby klimat przy upadlaniu jabolem był. Pamiętam jaką podnietę i dumę czułem że z mojego miasta jest taki skład co tak nakurwia. Dużo było zmian w składzie i słychać to na płytach ale Schizowirus + to najbardziej surowy i mielący mózg album moim zdaniem.

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

Tomek Rzeszutek (Voc) jak zaczynałem przygodę z tanimi winami i generalnie z alko to mieszkał po sąsiedzku i czasami odgłos prób wystarczył żeby klimat przy upadlaniu jabolem był. Pamiętam jaką podnietę i dumę czułem że z mojego miasta jest taki skład co tak nakurwia. Dużo było zmian w składzie i słychać to na płytach ale Schizowirus + to najbardziej surowy i mielący mózg album moim zdaniem.

No to nadszedl ten dzien, kiedy poslucham, chociaz nawet nie wiem, co graja

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

Pusto tu cos dzisiaj

[HCDamage]

Tomek Rzeszutek (Voc) jak zaczynałem przygodę z tanimi winami i generalnie z alko to mieszkał po sąsiedzku i czasami odgłos prób wystarczył żeby klimat przy upadlaniu jabolem był. Pamiętam jaką podnietę i dumę czułem że z mojego miasta jest taki skład co tak nakurwia. Dużo było zmian w składzie i słychać to na płytach ale Schizowirus + to najbardziej surowy i mielący mózg album moim zdaniem.

No to nadszedl ten dzien, kiedy poslucham, chociaz nawet nie wiem, co graja

Polecam zapoznać się za kolejnością bo wszystko nie jest na jedno kopyto tylko chłopaki grali jak im się podoba. Wiadomo że coś nie spasuje ale są też takie kosy że klękajcie narody.

[wonsz]

[Nasum]

Najlepsze co wysmażył na swojej patelni Johan. Wielbię .

Ciekawa teza, jeszcze się nie spotkałem aby ktoś mówił, że to najlepsza płyta Tiamat. Zawsze słyszę Clouds albo Wildhoney, natomiast ten album jest mocno pomijany. Przyznaję, że swego czasu lubiłem Wildhoney - wtedy ta płyta sporo namieszała, w sumie lubię nadal, choć druga część albumu jest jeszcze bardziej męcząca niż wtedy. Czekałem więc z zainteresowaniem co też Johan zaserwuje na nowej płycie Tiamat. Już sama okładka rozczarowywała - ale wiadomo, że nie ocenia się muzyki po okładce. Pierwsze dźwięki sprawiły, że zdębiałem, kolejne odbierały mi jakąkolwiek chęć do słuchania dalej i zrezygnowany wyłączyłem i nigdy nie wracałem.

Aż do wczoraj. Bo naprawdę zaintrygowała mnie Twoja wypowiedź. Wiadomo, człowiek z czasem inaczej podchodzi do wielu spraw, i płyty które kiedyś odrzucał, teraz odkrywa na nowo. Załączyłem i .....zdania nie zmieniłem. Wildhoney był już stylistyczną rewolucją, poszukiwaniem czegoś nowego, ale tutaj odpłynął już moim zdaniem za daleko. Przesłuchałem bez zgrzytania zębami, ale to nadal nie moja bajka. Chociaż nie powiem, utwór tytułowy mocno mi się wkręcił i naprawdę mi się podoba. Jeden kawałek to zdecydowanie za mało by uratować ten krążek.

[Nasum]

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

Ciekawa teza, jeszcze się nie spotkałem aby ktoś mówił, że to najlepsza płyta Tiamat. Zawsze słyszę Clouds albo Wildhoney, natomiast ten album jest mocno pomijany. Przyznaję, że swego czasu lubiłem Wildhoney - wtedy ta płyta sporo namieszała, w sumie lubię nadal, choć druga część albumu jest jeszcze bardziej męcząca niż wtedy. Czekałem więc z zainteresowaniem co też Johan zaserwuje na nowej płycie Tiamat. Już sama okładka rozczarowywała - ale wiadomo, że nie ocenia się muzyki po okładce. Pierwsze dźwięki sprawiły, że zdębiałem, kolejne odbierały mi jakąkolwiek chęć do słuchania dalej i zrezygnowany wyłączyłem i nigdy nie wracałem.

Aż do wczoraj. Bo naprawdę zaintrygowała mnie Twoja wypowiedź. Wiadomo, człowiek z czasem inaczej podchodzi do wielu spraw, i płyty które kiedyś odrzucał, teraz odkrywa na nowo. Załączyłem i .....zdania nie zmieniłem. Wildhoney był już stylistyczną rewolucją, poszukiwaniem czegoś nowego, ale tutaj odpłynął już moim zdaniem za daleko. Przesłuchałem bez zgrzytania zębami, ale to nadal nie moja bajka. Chociaż nie powiem, utwór tytułowy mocno mi się wkręcił i naprawdę mi się podoba. Jeden kawałek to zdecydowanie za mało by uratować ten krążek.

To prawda że okładka jest bękartem swoich czasów, żenującej, raczkującej grafiki komputerowej której symbolem stało się logo Empire, ale "Cold Seed" ma w sobie tę melodię, która trafia mnie w samo serce.

[Nasum]

Ciekawa teza, jeszcze się nie spotkałem aby ktoś mówił, że to najlepsza płyta Tiamat. Zawsze słyszę Clouds albo Wildhoney, natomiast ten album jest mocno pomijany. Przyznaję, że swego czasu lubiłem Wildhoney - wtedy ta płyta sporo namieszała, w sumie lubię nadal, choć druga część albumu jest jeszcze bardziej męcząca niż wtedy. Czekałem więc z zainteresowaniem co też Johan zaserwuje na nowej płycie Tiamat. Już sama okładka rozczarowywała - ale wiadomo, że nie ocenia się muzyki po okładce. Pierwsze dźwięki sprawiły, że zdębiałem, kolejne odbierały mi jakąkolwiek chęć do słuchania dalej i zrezygnowany wyłączyłem i nigdy nie wracałem.

Aż do wczoraj. Bo naprawdę zaintrygowała mnie Twoja wypowiedź. Wiadomo, człowiek z czasem inaczej podchodzi do wielu spraw, i płyty które kiedyś odrzucał, teraz odkrywa na nowo. Załączyłem i .....zdania nie zmieniłem. Wildhoney był już stylistyczną rewolucją, poszukiwaniem czegoś nowego, ale tutaj odpłynął już moim zdaniem za daleko. Przesłuchałem bez zgrzytania zębami, ale to nadal nie moja bajka. Chociaż nie powiem, utwór tytułowy mocno mi się wkręcił i naprawdę mi się podoba. Jeden kawałek to zdecydowanie za mało by uratować ten krążek.

To prawda że okładka jest bękartem swoich czasów, żenującej, raczkującej grafiki komputerowej której symbolem stało się logo Empire, ale "Cold Seed" ma w sobie tę melodię, która trafia mnie w samo serce.

To utwór do którego był teledysk?

W sumie dobrze go wybrali, nie wiem, czy jakikolwiek inny byłby w stanie oddać zawartość tej płyty. Pozostałe są takie mniej..... reprezentatywne. Każdy jest mniej więcej spójny z ogólnym konceptem płyty, ale nie wiem czy by się nadawał jako singiel. Przy Wildhoney jako teledyski wybrano Whatever that hurts i Gaia, i to był strzał w dziesiątkę,. na tej płycie ja jakoś nie widzę takich hiciorów.

No, może poza tytułowym, który naprawdę dobrze buja, ale singiel z niego żaden, zbyt wolny by nakręcić do niego video.

[Olo]

Do tej płyty jeszcze słuchałem Tiamat i uważam, że jak najbardziej była OK. Mnie osobiście nie rozczarowała w tamtym czasie choć moja ulubiona to "Astral Sleep".

Tymczasem leci amerykański Hearse (nie mylić ze szwedzką kontynuacją Furbowl ) - ten Hearse to poboczny projekt muzyków Crucifier/Grand Belial's Key.
Bardzo fajny, klasyczny death-doom, z naciskiem na doom.

[hcpig]

W przypadku Tiamat skandalicznie pomija się nekro jedynkę a przecenia dosyć wiejskie 'Clouds'.

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

W przypadku Tiamat skandalicznie pomija się nekro jedynkę a przecenia dosyć wiejskie 'Clouds'.

To dlatego, że nie ma wielu tak dobrych płyt w tej stylistyce, co "Clouds", a death metalu jest mnóstwo.

[hcpig]

'Clouds' to wypadek przy pracy pomiędzy genialnym 'The Astral Sleep' a bdb 'Wildhoney'.

'Sleeping Beauty' brrrrr...

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

Jeden z najbardziej rozpoznawalnych hitów metalowych tamtych lat, zgadza się

[Kilgore]

[masterful]

'Clouds' to wypadek przy pracy pomiędzy genialnym 'The Astral Sleep' a bdb 'Wildhoney'.

'Sleeping Beauty' brrrrr...

Moralny ban! Nagana! Upomnienie! Jak można tak o Clouds pisać? Patrzę na twoją niefortunną wypowiedź z … z pogardą i wolą wybaczenia !

[Metsejmikin]