
Dla mnie wszystkie płyty są w pytę, że się tak poetycko wyrażę.
W latach 80 gwarantowali znakomicie zaaranżowanego pop rocka, by z początkiem lat 90 wejść do krainy niemal rocka progresywnego, ale bez negatywnych konotacji swetrowo-okularowych. Woman in chains - aranżacja tej pieśni powala do dziś. Elemental z 1993 i Raoul and the kings of spain - inteligentnie zaaranżowany pop rock - szkoda, że te płyty nie odniosły takiego sukcesu, na jaki zasługiwały...'
Ostatnia płyta niezła, ale czegoś jej brakuje...
No i ile razy słyszeliście, że Shout to kawałek Depeche Mode?

Tak wiem, DM też mają taki tytuł w repertuarze
