Przynajmniej chce mu się jeszcze pisać o muzyce co się chwali. Działalność Mariana natomiast już dawno przeistoczyła się w autotematyczne pierdolenie o niczym - coś jak heavy metal traktujący o graniu heavy metalu.
Dzięki jednemu Noisecastowi wbiłem się w Coil, więc propsy. Nie wydaje się też jakiś irytujący ten człowiek. Nie mam FB, więc nie wiem co Maria Konopnicka pisze czy jacyś klerycy. Z tego co jakoś dotarło do mnie rykoszetem o MK to wydaje się być jakimś nostalgicznym typem, który gada o tym jak kiedyś to było a teraz nie ma i jak to zna wszystkich na scenie. I totalnie nie leży mi jego styl pisania - kiedyś gdzieś mi mignął jego opis koncertu Mötorhead, który miał klimat opisu jakiejś średniowiecznej bitwy Za to Trotzky pisze całkiem ok. Pamiętam w jakimś Noise czytałem taki artykulik jego z recenzjami paru płyt black metalowych (było Salvation, Precambrian i Katharsis bodajże) i bardzo fajnie się to czytało.
Ja pierdole bitwy, chyba jesteśmy na tyle dorośli ,że te historie można spuści do sracza. Rynek prasy muzycznej ma się na tyle chujowo ,że w ogóle fajnie ,że coś wychodzi. Z Marią się widziałem w Zawierciu ostattnio. Zbiliśmy piątkii, to jest fajny Chłopak.
Marii ostatnio odjebało, kiedyś częściej pisał o płytach i czasami o takich których nie znałem i mnie tym zachęcił do niektórych pozycji.Obecnie to więcej nagrywa tych zjebanych rolek i płacze o te kawy.Typ ma siana w chuj na 100płyt miesięcznie a płacze o to że mu randomy konta nie doładowali w internetach jak przecież ten fanpej jest za free i on nic za to nie płaci.Skoro stać go na tyle płyt i 3 koncerty w tygodniu to taki płacz jest żenujący.
Kobiety... Kurwa trza z nimi żyć. Moja luba no nie dopuszcza że coś organizuje- system wyparcia. Łatwiej Jej przyjąć ze coś robię po pijaku.
Poklnie, zwyzywa się, znowu nadużywasz a karuzela jedzie dalej.
Bardzo Ja kocham, jest chrześcijanka, ochrzciła nawet mojego syna. Ale syndrom wyparcia to ma.
Co nie zmienia postaci rzeczy ze jest dla mnie najważniejsza. Ci chrześcijanie....
Pochodzę z bardzo rozmiodlonej rodziny i nigdy Kultu bozkow nie kupiłem....
I pewnie nie kupię. Ale ludzie muszą się czymś karmić. Tymi bzdurami religijnym. Ciężko zaakceptować los ze trafisz do trumny jak cała reszta.
Muzułmanie mają dla mężczyzn zaledwie z kilkanaście imion, które powtarzają się do porzygu. Muhammad jest najpopularniejszym, ale za nim jest niewiele innych: Ahmed, Ali, Omer, Hassan, Salman. U mnie w firmie zatrudnia się wielu Hindusów z muzułmańskiej części Indii i jest niedorzecznie wiele powtarzających się imion i nazwisk, np. jest pięciu ludzi nazywających się Ali Raza. Nie mówię, że islam w UK nie jest problematyczny, ale takie dodatkowe info może rzucić jednak inne światło na tę nadreprezentacje Muhammada.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Wkurwia mnie, że moj tata umiera w bólach na raka i ani ja, ani nikt inny nie może nic na to poradzić
Zostaje tylko to czekanie na jego śmierć.
To brzmi, jakbyś sam strasznie cierpiał, i nie ma w tym nic dziwnego. Chyba najlepsze, co można zrobić, to spędzić z nim tyle czasu, ile sie da. Może popytać o jego dzieciństwo? Jak to było gdy był mały? Wiem, że to brzmi trudno, że aż samemu mi gardlo ściska, ale jestem bliski pewności, że chętnie poopowiada o szczęśliwych chwilach jako dzieciak, jeśli tylko może mówić. Moja babcia pod koniec życia tak miała, że zrobiła się na kilka miesięcy bardziej żywotna i wiele opowiadała.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Niestety on już jest w agonii, nie ma znim kontaktu, wszystkie rozmowy jakie mogłem z nim przeprowadzić juz mialy miejsce, tydzień temu ostatni raz powiedziałem mu, że go kocham i mu dziękuję, wtedy jeszcze miał siłę się uśmiechnąć.
Niestety on już jest w agonii, nie ma znim kontaktu, wszystkie rozmowy jakie mogłem z nim przeprowadzić juz mialy miejsce, tydzień temu ostatni raz powiedziałem mu, że go kocham i mu dziękuję, wtedy jeszcze miał siłę się uśmiechnąć.
W takim razie myślę, że zrobiłeś to, co najważniejsze. Nie ma już więcej kontroli. Trzymaj się.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Wkurwia mnie, że moj tata umiera w bólach na raka i ani ja, ani nikt inny nie może nic na to poradzić
Zostaje tylko to czekanie na jego śmierć.
Niestety każdy z nas musi to przejść albo przeszedł. Nie zapijaj tego. Wsiądź w auto, ulubiona muza i pojedź gdzieś nad wodę. Jak palisz to odpal szluga i popatrz w tą wodę. Życie płynie, ciągle coś się zmienia, nie mamy na to wpływu i naszym największym adwersarzem jest czas. A my jedziemy dalej. Do oporu.
Niestety ale tak. śmierć jest cyklem. Dzis jesteśmy, jutro może nas nie być. Boli zajebiście śmierć bliskich, bo to zawsze zajebiście boli ale nie wele możemy z tym zrobić. Jak przejść i zaakceptować postać rzeczy.
Cześto jak jestem np na grobach najbliższych to potrafię godzinę spędzić. NIe chodzi o jakieś zapalanie świeczki, rozamawiam- pewnie sam do siebie- wychodzę z cmentarza i pierwsze co robię daje sobie liścia po gębie żeby się pozbierać. Bo tęsknie. Kurewnie.
Ostatnio zmieniony 20-10-2024, 16:33 przez tomaszm, łącznie zmieniany 3 razy.
Niestety on już jest w agonii, nie ma znim kontaktu, wszystkie rozmowy jakie mogłem z nim przeprowadzić juz mialy miejsce, tydzień temu ostatni raz powiedziałem mu, że go kocham i mu dziękuję, wtedy jeszcze miał siłę się uśmiechnąć.
Miałem podobną sytuację w rodzinie ostatnio. Koleś po walce z rakiem i przerzutami wrócił z wakacji i po wakacjach wymeldował się w przeciągu dwóch tygodni. Dwa lata po zawarciu małżeństwa umarł leżąc obok owdowiałej już żony. Siedzieliśmy z nią przez tydzień ogarniając pogrzeb, próbując ją zająć grą w kalambury itd, pojechałem z nią zidentyfikować zwłoki. Zrobiło to na mnie znacznie większe wrażenie emocjonalnie niż myślałem, także tym bardziej wysyłam pozdrowienia. Trzymaj się.
Będzie boleć bo to zawsze boli. Ciepienie jak umierają bliscy. Zostaje cmentarz i rozmowy z zmarłymi. Jebaćte święta zmarłych, ja na grobach jestem regularnie i rozmawiam. W dupie mam też opinię, mam potrzebę jadę na grób matki, dziadków i potrzebuję tego . Sobie rozmawiam.
To ważne. Rozmawiam z zmarła matką. Przytułiłbym Jej truchło ale Ona nie żyje a ja rozmowy prowadzę.
Brakło mi czasu powiedzieć Jej jak bardzo Ją kocham.
Reszta to pustka.
Jak matka mi strzeliła samobója nie mogłem w to uwierzyć. Przyjechałem do kacnelari- teraz się zapije. Nie wkurwiajcie mnie- wszystkie głowy pochylone w kancelarii. Musiałem zwalczyć demony.Czułęm się startsznie- bo to życie pewne relacje.Dzisiaj jak jestem nad grobem to jedyne co mogę powiedzieć- tęsknie zajebiście mamo. Czego bym nie dał żeby to wyglądało icznaczej jak wygląda.
Życie jest totalnie popierdoolone. Jak jestem nad grobami bliskich sam ze sobą prowadzę dialog ale tęsknię w chuj.
Jestem człowiekiem i wykazuje symptomy człowieczeństwa
Kochałeś Tate i to jest najważniejsze. Helion to jest najważniejsze.
Obdarzyłes Ojca najsilniejszym uczuciem. Miłośća silniejszego uczucia nie ma na śweicie. Nigdy nie było.
Idać na cemtarz serce Ci będzie pękać Bo będzie. Ale przypomnij sobie najlepsze chwile.
Za to Trotzky pisze całkiem ok. Pamiętam w jakimś Noise czytałem taki artykulik jego z recenzjami paru płyt black metalowych (było Salvation, Precambrian i Katharsis bodajże) i bardzo fajnie się to czytało.
