faktycznie coś jest na rzeczy....


Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
alternatywkom się spodobaTrombaZaguady pisze: ↑08-01-2024, 19:39Całkiem przyjemnie się tego słucha, ale po ostatnim kawałku musiałem się przejść po pokoju z zażenowania
Mi właśnie ostatni utwór najbardziej zapadł w pamięć. Fajna historia jest tam opowiedzianaTrombaZaguady pisze: ↑08-01-2024, 19:39Całkiem przyjemnie się tego słucha, ale po ostatnim kawałku musiałem się przejść po pokoju z zażenowania
W tym przypadku trudno mówić o oryginał-nieoryginał, gdy to są te same osoby praktycznie. Śmiem wątpić, czy nowy album wydany pod szyldem Mgwah będzie lepszy niż ten. Tzn. nie chodzi o to, że coś z Mgłą nie tak, choć szalikowcem nigdy nie byłem. Bardziej kwestia taka, że po tylu nagranych albumach już chyba serio zostało im tylko nawiązywanie do przeszłości, bo trudno mi sobie wyobrazić dużą woltę w ich stylistyce, która wywróci wszystko. Już KSM prędzej zaskoczy coś tak czuję. Ale może się mylę.
Age of Excuse to ogólnie dobra płyta ale prawie do niej nie wracam w przeciwieństwie do wczesnych albumów. Wydaje mi się, że WHTN było ich opus magnum, jeszcze EIF było u mnie mocno słuchane. Może to nostalgia ale dla mnie Groza=WHTN>Mdłości>FDTN/Presence>EIF>AOE. To tylko pokazuje jaki trzymają poziom bo słabych ani nawet średnich płyt wg. mnie nie mają. Co do KSM to też widzę większy potencjał na coś świeżego niż w przypadku Mgły. BTW. słucham właśnie Apocalypticists i jest to płyta wybitna, lepsza niż AOE.Anzhelmoo pisze: ↑10-01-2024, 17:09Nie wiem, czy w czwartym utworze, ale ogólnie na całym albumie, a nawet w singlu zauważyłem podobieństwo. Myślałem, że tylko ja, ale zerknąłem w komentarze i to powszechna opinia. Ogólnie moim zdaniem niewykorzystany potencjał tego wydawnictwa. Im dalej od Mgły tym fajniej to wychodzi. Moim zdaniem ciut za mało zabawy i eksperymentów, zwłaszcza w warstwie wokalnej, która poza kilkoma wyjątkami jest jednorodna. Nie powiem jednak, że to zły album, będę dawał mu szanse. Nie miałem okazji poznać Michała, ale wydaje mi się, że ma całkiem zbliżony gust, więc na pewno są ukryte smaczki, których nie odnotowałem.
W tym przypadku trudno mówić o oryginał-nieoryginał, gdy to są te same osoby praktycznie. Śmiem wątpić, czy nowy album wydany pod szyldem Mgwah będzie lepszy niż ten. Tzn. nie chodzi o to, że coś z Mgłą nie tak, choć szalikowcem nigdy nie byłem. Bardziej kwestia taka, że po tylu nagranych albumach już chyba serio zostało im tylko nawiązywanie do przeszłości, bo trudno mi sobie wyobrazić dużą woltę w ich stylistyce, która wywróci wszystko. Już KSM prędzej zaskoczy coś tak czuję. Ale może się mylę.