Zadziwiająca krótkowzroczność. Przecież tu nie chodzi o tych 30 turystów/emigrantów/uchodźców przy granicy - dla mnie nawet każdemu można by dać po jednym pałacu biskupim na łebka, żaden problem. Problem, co dalej. Naiwny trup sądzi, że skończyłoby się na 2000. A co, jeśli łukaszence pomógłby logistycznie w procederze sam putin i w perspektywie paru miesięcy zameldowałoby się na granicy 200.000 albo więcej chętnych? Uważasz, naiwny empatysto, że to niemożliwe, mało prawdopodobne? Przecież dla łukaszenki i putina to podwójny czysty zysk - oskubać muslimów z kasy i spróbować zdestabilizować sytuację w UE. A ty i tobie podobni proponujecie polskim władzom współpracę z łukaszenką w procederze swoistego handlu żywym towarem. Jak naiwnym trzeba być, żeby tego nie widzieć? Jeżeli wpuścimy tych 30, to trzeba będzie wpuścić może następne setki tysięcy, bo ich status i cały proceder będzie taki sam.trup pisze: ↑27-08-2021, 12:19Chodzi o NIEUMOŻLIWIENIE dostarczania im jedzenia, niedopuszczanie lekarza, itp. itd ale przede wszystkim o BRAK ROZPOCZĘCIA PROCEDURY dla uchodźców. Przyjmujesz ich do ośrodka. Zapewniasz podstawowe rzeczy i sprawdzasz czy można ich przyjąć czy nie.
Problem to my mamy z władzą. Nie z uchodźcami. Może i nas czeka, ale spróbuj uargumentować że 30 osób na granicy jest w stanie wstrząsnąć 38 milionowym państwem. Niech ich będzie nawet 1000 czy 2000. Nie ma to wpływu na funkcjonowanie państwa a im trzeba po prostu kurwa pomóc. Tyle. Jak się okaże że ktoś z nich to poszukiwany terrorysta albo wielbład przebrany za lamę, to są procedury w takich wypadkach.
Kwestia doraźnej pomocy - przy granicy chyba nadal czeka przynajmniej jedna ciężarówka na wjazd. Białoruś nie chce jej wpuścić, czyli nie życzy sobie naszej pomocy. Jak ty sobie wyobrażasz legalną pomoc przy granicy? Polacy mają ją nielegalnie przekraczać, żeby dostarczyć żywność albo udzielić pomocy lekarskiej? Przecież to znów woda na młyn propagandy łukaszenki: wizerunek Polaków ignorujących granicę. A co, jeśli nielegalnie przekraczający granicę empatyści zostaliby aresztowani przez strażników białoruskich - zgodnie z prawem zresztą. Wtedy nagle kwik rozpaczy i "ratunku, MSZ"? Nierozgarnięty pożyteczny idiota - poseł franek z KO twierdził, że wolno mu przekroczyć granicę... Bez komentarza.
Co do konwencji genewskiej. Nie jestem prawnikiem i nie lubię języka ustaw, uchwał itp., które i tak są często manipulowane z wielu stron. Wielokrotnie słyszałem, jak politycy i publicyści z różnych stron mówili o pierwszym bezpiecznym kraju po przekroczeniu granicy, w którym można prosić o pomoc. Czy to przypadkiem nie jest Białoruś - sama komercyjnie oferująca pomoc?
Nie wiem, może kwestię tą reguluje ten fragment:
Artykuł 31
Uchodźcy przebywający nielegalnie w państwie przyjęcia
1. Umawiające się Państwa nie będą nakładały kar za nielegalny wjazd lub pobyt na uchodźców
przebywających bezpośrednio z terytorium, na którym ich życiu lub wolności zagrażało
niebezpieczeństwo w rozumieniu artykułu 1, i weszli lub przebywają na ich terytorium bez zezwolenia,
pod warunkiem że zgłoszą się bezzwłocznie do władz i przedstawią wiarygodne przyczyny swojego
nielegalnego wjazdu lub pobytu.
Co w języku prawnym oznacza w tym kontekście "bezpośrednio"? Bo logicznie rzecz biorąc, turyści/emigranci/uchodźcy bezpośrednio po opuszczeniu Iraku (ew. Afganistanu) znaleźli się na Białorusi i tam powinni zgłosić się jako uchodźcy. Z drugiej strony, na Białorusi znaleźli się legalnie - ale wtedy oznaczałoby to, że jednak są turystami. Jeżeli jednak pobyt wykroczy poza warunki wizy turystycznej (np. przekroczony termin), to pobyt stanie się nielegalny. W PRL powszechna była praktyka ucieczki z kraju poprzez turystykę i pozostania w kraju, który dał turystyczną wizytę. Tu znów kłania się Białoruś...