Trochę więcej kupowałem w pierwszej połowie roku. Kolejna porcja powyżej. Uzupełnienie Tankardów. Znowu mam wszystkie pełniaki. Zajebiście lubię Niemiaszków. Nigdy mnie nie zawiedli, a przy tak bogatej dyskografii to prawdziwa sztuka. Oba tytuły z Bonito. Aż dziwne, że tyle czasu zajeło mi zakupienie "Thirst"...
"Boneshaker" to początek - zaczynam uzupełniać koncertówki Motörhead. Studyjnych więcej nie będzie, trzeba tę pustkę jakoś zapełnić.
Lowbrow od Maryśki Konopnickiej, bo w trakcie ostatniej czerwcowej biby okazało się, że ma podwójne. Kiedy oba pełniaki Hamburgeiros się ukazywały olałem je całkowicie i już widzę, że to był kolosalny błąd. "Sex. Violence. Death." to jest granie idealnie dla mnie. Dobrze, że West zakończył współpracę z Six Feet Under, bo to co mamy tutaj, choć w zbliżonym stylu, jest zdecydowanie lepsze. Żadnej płyty SFU tak nie katowałem. Ba - żadnej nie katowałem w ogóle. Tu nie mogę przestać. Podoba mi się nawet bardziej od większości dorobku Obituary! Szkoda, że przepadli z tym swoim całkowicie niekomercyjnym graniem, na dodatek wydanym w mało łaskawych dla death metalu czasach. Okazuje się, że Panowie z Nasty Savage umieli młócić z klasą o jaką ich nie podejrzewałem. Ależ to brzmi!
Martyr z Discogs. Nigdy nie byłem fanem Krabathor i jakoś tak wyszło, że machnąłem ręką na ich kolaborację z samym Speckmannem. Błąd, bo przecież od lat wiem, że czego się Paul dotknie to zamienia w złoto. Pora sprawdzić rzetelnie "Unfortunately Dead" i "Dissuade Truth". "Murder X: The End of the Game" to kolejny chlubny punkt w CV Rumcajsa.
W ogóle obie te płyty zajebiście się prezentują na tle współczesnego pretensjonalnego Śmierć Metalu dla fizjologów, tełologów i koneserów ambitnych dźwięków.