Księża

[trup]

zadanie z matematyki...

[Ogre]

@Ogre
Niby w czym prowokuje ? Zmieniły mi się poglądy i tyle. Nie pisałem o tym wiele, to wy ciągle wywołujecie mnie do tablicy i każecie przepraszać za każdego księdza.

@Lekcje Religii w szkole
Myślę że to powinno zamknąć temat:
W świetle danych zebranych z diecezji przez Komisję Wychowania KEP w 2015 r. uczestnictwo w lekcjach religii wynosiło 91,5% uczniów szkół podstawowych, w gimnazjach 90,8%, w liceach ogólnokształcących 84,8 %, w technikach i liceach zawodowych 84,6%, a w szkołach zawodowych 89,5%.

Możesz mieć poglądy jakie tylko uważasz za słuszne - to Twoje swięte prawo jako człowieka, który nie jest oficjalnie niczyją własnoscią. Nic mi do tego, to Twoja prywatna sprawa.

Natomiast jeżeli uważasz, że wklejanie paciorków w intencji kogokowiek na forum muzyki ekstremalnej, błyskawiczne reakcje i niemal każdorazowo pozycja broniąca każdego w sutannie na tymże forum, w temacie, który z założenia dyskredytuje kler i kilka innych
Twoich pomniejszych "dziwactw" niesłusznie może być postrzegane jako prowokowanie - dla mnie, dla mnie osobiscie, nie ma sensu pisać czegokolwiek w ujęciu kontunuacji dyskusji.
Odpowiedz sobie sam czy prowokujesz czy nie. Jeżeli uznasz, że nie - mam małą prosbę - nie odpowiadaj na tego posta, na 100% nie dojdziemy do porozumienia.

[535]

Ja może jeszcze dorzucę jedno zdanie. Potem jest dyskusja, czy kościół wpierdala się w każdą dziedzinę życia? No więc właśnie. Nawet jeżeli jest to zwyczajny, jak to mówią modnie trolling, to powyższa dyskusja jest tego najlepszym dowodem. Kolega Bloodcult, aczkolwiek nie tylko on udowodnił, że można się wjebać ze swoim skażonym przez proboszcza przekazem nawet w tak dziwne miejsce jak forum o szarpidrutach. Dziękuję za uwagę.

[trup]

Religia katolicka powinna być poza szkołą. Gdzie? gdziekolwiek byle nie jako element edukacji obowiązkowej.
W szkole jeśli to pod postacią Nauka o Religii - przedmiot o różnych wierzeniach, choć to bez sens, bo wiedza ta mogłaby być częścią innego przedmiotu (historia, wos, etyka...)
Dodałbym, również takie przedmioty jak ekonomia, politologia, społeczeństwo obywatelskie. podstawy filozofii.

[uglak]

ekonomia -> za "moich czasow" byla jako "przedsiebiorczosc", ale mierna. usuneli ja?
politologia -> WOS
społeczeństwo obywatelskie -> WOS
podstawy filozofii -> tutaj akurat cos sie ostatnio dzialo, bo pisali ze moze wejsc nawet od tego roku szkolnego, ale nie wiem na czym sie skonczylo

[trup]

ekonomia -> za "moich czasow" byla jako "przedsiebiorczosc", ale mierna. usuneli ja?
politologia -> WOS
społeczeństwo obywatelskie -> WOS
podstawy filozofii -> tutaj akurat cos sie ostatnio dzialo, bo pisali ze moze wejsc nawet od tego roku szkolnego, ale nie wiem na czym sie skonczylo

I co miałeś na tej przedsiębiorczości?
politologia -> WOS - OK.
społeczeństwo obywatelskie -> WOS - nie do końca... za mało czasu. Bardziej takie praktyczne życie obywatela: sprawy urzędowe, prawa, obowiązki, jak korzystać z administracji publicznej, itp itd. WOS to takie ogólniki...

nauka o myśleniu wymagana od zaraz. natychmiast. zwłaszcza o krytycznym myśleniu.

[uglak]

I co miałeś na tej przedsiębiorczości?

nie no u mnie byla bieda - teraz, przynajmniej na papierze, wyglada to lepiej: https://www.dlanauczyciela.pl/zasob-178279" onclick="window.open(this.href);return false;

[trup]

na papierze... a co z kadrą nauczającą? jeśli ma to robić pani/pan od historii, informatyki albo polskiego to bez sensu.
Najlepiej jakby przedsiębiorczości uczył katecheta "po toruńskiej uczelni"

[uglak]

to nie jest zadna zaawansowana wiedza - ktos z wyzszym wyksztalceniem pedagogicznym i materialami jest w stanie spokojnie to opanowac i przekazac.

prawda jest taka, ze lepiej, zeby przekazywali te wiedze ludzie z wyksztalceniem pedagogicznym bez specjalizacji w ekonomii niz ludzie po ekonomii, ale bez chocby studium pedagogicznego. wiem co mowie - jestem po technikum, wiec polowa moich nauczycieli byla specjalistami w swoich dziedzinach, ale niekoniecznie potrafila przekazywac wiedze ;-)

[Nerwowy]

Tu się zgodzę, podstawy ekonomii to nie mechanika kwantowa czy to przysłowiowe "rocket science" żeby wymagało ukończenia nie wiadomo jakich studiów by móc je wykładać na poziomie szkoły średniej - wystarczy odrobina ogólnego ogarnięcia i inteligencji chociaż i z tym różnie u nauczycieli bywa z racji zjawiska negatywnej selekcji w tym zawodzie.

Z drugiej strony niby to nie są jakieś wielce skomplikowane zagadnienia, ale nawet na tym poziomie już mogą być podatne na wypaczenia w zależności kto i jak przygotowuje materiały do nauczania przedmiotu oraz w jaki sposób i przez kogo są one później wykorzystywane. Takie kwestie jak podatki czy wydatki rządowe przecież praktycznie od zawsze były osią sporu ekonomistów i każda ze stron dysponuje modelami i badaniami udowadniającymi swoje racje. Przy zideologizowanym podejściu nie jest problemem takiego przestawienia spraw żeby "wyszło na nasze" - słynny przypadek "im większy vat, tym piękniejszy świat" ;D.

[trup]

czyli teoretyk bedzie uczył teorii. Nienajlepiej to wróży. Chyba, że się naprawdę dobrze przygotuje.

[uglak]

Po co więcej na poziomie podstaw?

[trup]

Po co więcej na poziomie podstaw?

bo nie każdy pójdzie na studia? :-)

[uglak]

szkola ma dac solidne podstawy. potem mozna sie samemu doksztalcic w potrzebnym zakresie.

[535]

W obecnej sytuacji już samo ruszenie zagadnienia na etapie podstawówki, byłoby krokiem w dobrym kierunku. Wszystko jest lepsze od popularnego podejścia, że pieniądze biorą się z banku, albo, że rosną na drzewach. Myśmy mieli SKO. I to w pierwszych klasach. Obecnie dzieci mają "darmowe" lekcje religii z przekazem "jakoś to będzie" i "wiara czyni cuda". Efekty widać gołym okiem. Statystyki zadłużenia nie kłamią. Oficjalne.Strach pomyśleć jak to wygląda, gdyby doliczyć szarą strefę. Potem zdziwienie, że ludziska świrują.

[trup]

szkola ma dac solidne podstawy. potem mozna sie samemu doksztalcic w potrzebnym zakresie.

Nie każdy przedsiębiorca (to brzmi dumnie) jest inzynierem, profesorem zwyczajnym czy innym omnibnusem.
Często właśnie Ci który nie poszło z wykształceniem radzą sobie zakładając firmy. Bo rodziny nie było stac, bo choroba, bo lenistwo, brak predyspozycji do nauki....

Mając większa wiedzą (większą niż solidne podstawy) wiedzielby co i jak robić. Jak skorzystać z funduszy dla przedsiębiorców, jakie obowiązki podatkowe, jak sobie radzić z kontrolą podatkową, jak zatrudniać, jak zwalniacć... jak unbezpieczać.... jak finansować, żeby nie przeinwestować, kredyty, instytucje, rynek, .... wszystko. itp. itd. etc.

[trup]

W obecnej sytuacji już samo ruszenie zagadnienia na etapie podstawówki, byłoby krokiem w dobrym kierunku. Wszystko jest lepsze od popularnego podejścia, że pieniądze biorą się z banku, albo, że rosną na drzewach. Myśmy mieli SKO. I to w pierwszych klasach. Obecnie dzieci mają "darmowe" lekcje religii z przekazem "jakoś to będzie" i "wiara czyni cuda". Efekty widać gołym okiem. Statystyki zadłużenia nie kłamią. Oficjalne.Strach pomyśleć jak to wygląda, gdyby doliczyć szarą strefę. Potem zdziwienie, że ludziska świrują.

+

[uglak]

szkola ma dac solidne podstawy. potem mozna sie samemu doksztalcic w potrzebnym zakresie.

Nie każdy przedsiębiorca (to brzmi dumnie) jest inzynierem, profesorem zwyczajnym czy innym omnibnusem.
Często właśnie Ci który nie poszło z wykształceniem radzą sobie zakładając firmy. Bo rodziny nie było stac, bo choroba, bo lenistwo, brak predyspozycji do nauki....

Mając większa wiedzą (większą niż solidne podstawy) wiedzielby co i jak robić. Jak skorzystać z funduszy dla przedsiębiorców, jakie obowiązki podatkowe, jak sobie radzić z kontrolą podatkową, jak zatrudniać, jak zwalniacć... jak unbezpieczać.... jak finansować, żeby nie przeinwestować, kredyty, instytucje, rynek, .... wszystko. itp. itd. etc.

chcesz uczyc na lekcjach procedur? przeciez to sie zmienia co program. przepisy zreszta tez - nie zrobisz z licealisty specjalisty od prawa pracy i pokrewnych.
jak ktos nie ma do tego glowy albo czasu to zatrudnia ksiegowa. to zaden koszt.

[trup]

szkola ma dac solidne podstawy. potem mozna sie samemu doksztalcic w potrzebnym zakresie.

Nie każdy przedsiębiorca (to brzmi dumnie) jest inzynierem, profesorem zwyczajnym czy innym omnibnusem.
Często właśnie Ci który nie poszło z wykształceniem radzą sobie zakładając firmy. Bo rodziny nie było stac, bo choroba, bo lenistwo, brak predyspozycji do nauki....

Mając większa wiedzą (większą niż solidne podstawy) wiedzielby co i jak robić. Jak skorzystać z funduszy dla przedsiębiorców, jakie obowiązki podatkowe, jak sobie radzić z kontrolą podatkową, jak zatrudniać, jak zwalniacć... jak unbezpieczać.... jak finansować, żeby nie przeinwestować, kredyty, instytucje, rynek, .... wszystko. itp. itd. etc.

chcesz uczyc na lekcjach procedur? przeciez to sie zmienia co program. przepisy zreszta tez - nie zrobisz z licealisty specjalisty od prawa pracy i pokrewnych.
jak ktos nie ma do tego glowy albo czasu to zatrudnia ksiegowa. to zaden koszt.

Nie chodzi o specjalizajcę tylko o świadomość że takie coś istnieje. Bo tak to pan Zdzisław otwiera warzywniak i nie wie co to konto firmowe ani że ktokolwiek może my dac / pożyczyć kasę na start. Albo masz łebskiego nastolatka który np. pisze aplikacje, ale nie wie, co to prawo autorskie i że patent to takie sprytny sposób na rozwiązanie czegoś....
Chodzi o poruszanie się w świecie biznesu.

[Drone]

Oczywiście, lepsze to niż nic. Jaka jest wiedza w społeczeństwie na temat podstawowych zasad działania gospodarki, systemu podatkowego czy ubezpieczeniowego, skoro w każdym badaniu statystycznym wychodzą takie kwiaty, że 60% społeczeństwa uważa, że koszty vat ponoszą tylko przedsiębiorcy albo że świadczenia społeczne rząd daje ze "swoich" pieniędzy. Znam pewnego doktora habilitowanego uczelni technicznej, który też nie ma pojęcia o takich sprawach. Często elementarny brak wiedzy dotyczy ludzi niby wykształconych. Zgadza się, że od razu problemu nie załatwimy, a typowo polska cecha to niecierpliwość. Każdy problem powinien być załatwiony natychmiastowo! A tu trzeba krok po kroku, rozkładać edukację na lata.

Ale żeby było to możliwe, należy przede wszystkim zrobić porządek z Kościołem. Przypominam, że piszemy w temacie o księżach.