Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Plagueis
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2905
- Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
- Lokalizacja: South of Heaven
Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Chyba większość z nas z pewną dozą nieśmiałości i uśmiechem na twarzy wspomina czasy, gdy cały ten tzw. metal zaistniał w życiu i sprawił, że nic już nie było takie samo jak wcześniej. Młody, naiwny człowiek chłonął bezkrytycznie wszystko, co związane było z tematem, a że czasy były takie, a nie inne, wiązało się to z najróżniejszymi sytuacjami, których wspomnienie bawi niezmiennie po latach. Sporo osób udzielających się na tym forum to osoby 40+, które doskonale pamiętają czasy Muzyki Młodych, czystych taśm, przegrywek, nieco później gigantów piractwa pokroju Takt (obecnie legalny), RC (potem MG), Dino, Baron (również zalegalizowany z czasem) etc. i wszystkich akcji, które wówczas miały miejsce, a które "nieco" wykrzywiały obraz rzeczywistości. Płyty wydane pod inna nazwą i z innym tytułem, źle opisane przegrywki, zmieniona kolejność utworów z pominięciem niektórych i tym podobne atrakcje, które sprawiały, że człowiek żył nieświadomy tego, że jest w błędzie i jeszcze swoją mądrość przekazywał dalej.
O tym właśnie niech traktuje ten wątek. Zapodawajcie zabawne historie z czasów metalowego szczeniactwa, pośmiejmy się razem. ;)
Na każdym zebraniu ktoś musi zacząć pierwszy, więc pozwolę sobie przytoczyć historię, która bawi mnie po dziś dzień i przypomina mi się za każdym razem, gdy odpalam "Vengeance of Hell". :D
Gdzieś pod koniec lat 80. kumpel zgrał mi debiut Living Death na taśmę i muszę przyznać, że materiał ten kręcił się u mnie po parę razy dziennie i stał się dość ważnym elementem menu na parę dobrych miesięcy. Problem w tym, że - o czym oczywiście wtedy nie wiedziałem - płyta została nagrana w niekoniecznie odpowiedni sposób i materiał "nieco" nabrał tempa w stosunku do oryginału. Trochę dziwacznie brzmiały wokale, taki thrash'ujący Toy Dolls, ale myślałem, że tak ma być. Niedługo później kupiłem "oryginały" (z Takta) "Protected from Reality" i "Worlds Neuroses" i byłem trochę zdziwiony, że wokalista trochę inaczej śpiewa, ale muzyka też była nieco bardziej zaawansowana, więc w sumie wszystko jakoś się układało w logiczną całość i nie wzbudzało podejrzeń.
Nie pamiętam już, kiedy usłyszałem "normalną" wersję "Vengeance...", ale podejrzewam, że było to już z CD, a więc ładnych parę lat żyłem w przeświadczeniu, że mój przegrywany "oryginał" był właściwie brzmiącym materiałem. Do tej pory nie mogę z tego, a najśmieszniejsze jest to, że trochę mi brakuje owej "oryginalnej" wersji. :D
O tym właśnie niech traktuje ten wątek. Zapodawajcie zabawne historie z czasów metalowego szczeniactwa, pośmiejmy się razem. ;)
Na każdym zebraniu ktoś musi zacząć pierwszy, więc pozwolę sobie przytoczyć historię, która bawi mnie po dziś dzień i przypomina mi się za każdym razem, gdy odpalam "Vengeance of Hell". :D
Gdzieś pod koniec lat 80. kumpel zgrał mi debiut Living Death na taśmę i muszę przyznać, że materiał ten kręcił się u mnie po parę razy dziennie i stał się dość ważnym elementem menu na parę dobrych miesięcy. Problem w tym, że - o czym oczywiście wtedy nie wiedziałem - płyta została nagrana w niekoniecznie odpowiedni sposób i materiał "nieco" nabrał tempa w stosunku do oryginału. Trochę dziwacznie brzmiały wokale, taki thrash'ujący Toy Dolls, ale myślałem, że tak ma być. Niedługo później kupiłem "oryginały" (z Takta) "Protected from Reality" i "Worlds Neuroses" i byłem trochę zdziwiony, że wokalista trochę inaczej śpiewa, ale muzyka też była nieco bardziej zaawansowana, więc w sumie wszystko jakoś się układało w logiczną całość i nie wzbudzało podejrzeń.
Nie pamiętam już, kiedy usłyszałem "normalną" wersję "Vengeance...", ale podejrzewam, że było to już z CD, a więc ładnych parę lat żyłem w przeświadczeniu, że mój przegrywany "oryginał" był właściwie brzmiącym materiałem. Do tej pory nie mogę z tego, a najśmieszniejsze jest to, że trochę mi brakuje owej "oryginalnej" wersji. :D
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
-
- w mackach Zła
- Posty: 961
- Rejestracja: 25-12-2011, 15:29
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Taki trochę temat dla weteranów czy też o weteranach kiedy biegali po świecie w SOFIXACH
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10383
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Mi się przypomniało, że kasety były 60 lub 90. Nie piszę o wypuszczanych przez tzw. wydawców. Mieliśmy w domu takie kasety przegrywane, że przykładowo 50 minut trwała jedna płyta, a na pozostałych 40 inna, już innego
zespołu, czasami brakowało jakiegoś kawałka, bo nie dało rady go całego zmieścić, więc były utwory pourywane. Strona miała 45 minut, a płyta 47, wtedy 2 minuty były zaginione :)
Pamiętam, że Arise Sepy całą poznałem dopiero z cd.
Albo jedna strona to były progrocki ojca, a druga metal brata. I staruszek odpalał nie tą stronę, którą chciał, był wtedy śmiech.
zespołu, czasami brakowało jakiegoś kawałka, bo nie dało rady go całego zmieścić, więc były utwory pourywane. Strona miała 45 minut, a płyta 47, wtedy 2 minuty były zaginione :)
Pamiętam, że Arise Sepy całą poznałem dopiero z cd.
Albo jedna strona to były progrocki ojca, a druga metal brata. I staruszek odpalał nie tą stronę, którą chciał, był wtedy śmiech.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- TheDude
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 6987
- Rejestracja: 23-03-2011, 00:43
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Pamiętam, że zakupiłem kiedyś takie cudo jak na zdjęciu poniżej. Oj, bylo katowanie :)


- Stary Metal
- w mackach Zła
- Posty: 953
- Rejestracja: 21-03-2014, 20:07
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Lata 70 i ówczesne pocztówki dźwiękowe.
Była to prostokątna kartka pocztowa z jakimś zdjęciem, ale tym różniła się od zwykłej pocztówki, że na stronie z fotografią było jedno lub dwa nagrania jakiegoś artysty do odtworzenia na gramofonie. Z tyłu natomiast był opis fotografii, nazwa wykonawcy, tytuł kawałka i miejsce na korespondencję oraz adres pocztowy odbiorcy.
Pewnego dnia poszliśmy do kumpla posłuchać na jego "Bambinie" (nazwa gramofonu) nowej pocztówki, którą dostał od wujka z Francji.
Jeden kawałek jakiejś Suzi Quatro.
Był zajebisty.
Tylko problem, jaki to ma tytuł.
Z tyłu każde słowo po francusku, a nikt nie miał słownika od żabojadów.
Jednak ktoś znał kogoś, kto miał znajomego, który ma słownik.
Dotarliśmy do słownika i tłumaczymy.
I przetłumaczyliśmy, że kawałek nazywa się "Kafle z pieca Ludwika". I tak zostało.
Kiedy przegrywaliśmy sobie na taśmy te nagranie, opisywaliśmy je jako "Kafle z pieca Ludwika.". Po całej szkole owo zajebiste nagranie funkcjonowało pod takim tytułem.
Mało kto wtedy znał angielski, a francuski, to już w ogóle był niczym klingoński.
Aż tu pewnego dnia kumpel od wujka z Francji, mówi, że wujek przyjechał i pytał się, czy płyta się podobała.
"Bardzo", mówi kumpel. Te "Kafle z pieca" przegrali wszyscy znajomi.
Wój ponoć zrobił wielkie oczy "Jakie kafle?"
"No na tej pocztówce" mówi kumpel.
I tutaj wujek ryknął śmiechem. "Kafle z pieca? Owszem, ale to jest na zdjęciu. Kafle z pieca Ludwika XVII". A nagranie miało tytuł "Can the Can", czego w słowniku francuskiego z wiadomych względów nie znaleźliśmy i zostały słowa, jakie daliśmy radę przetłumaczyć czyli "Kafle z pieca".
Do dzisiaj, kiedy słyszę ten kawałek,mówię, "oho, kafle z pieca lecą"
Była to prostokątna kartka pocztowa z jakimś zdjęciem, ale tym różniła się od zwykłej pocztówki, że na stronie z fotografią było jedno lub dwa nagrania jakiegoś artysty do odtworzenia na gramofonie. Z tyłu natomiast był opis fotografii, nazwa wykonawcy, tytuł kawałka i miejsce na korespondencję oraz adres pocztowy odbiorcy.
Pewnego dnia poszliśmy do kumpla posłuchać na jego "Bambinie" (nazwa gramofonu) nowej pocztówki, którą dostał od wujka z Francji.
Jeden kawałek jakiejś Suzi Quatro.
Był zajebisty.
Tylko problem, jaki to ma tytuł.
Z tyłu każde słowo po francusku, a nikt nie miał słownika od żabojadów.
Jednak ktoś znał kogoś, kto miał znajomego, który ma słownik.
Dotarliśmy do słownika i tłumaczymy.
I przetłumaczyliśmy, że kawałek nazywa się "Kafle z pieca Ludwika". I tak zostało.
Kiedy przegrywaliśmy sobie na taśmy te nagranie, opisywaliśmy je jako "Kafle z pieca Ludwika.". Po całej szkole owo zajebiste nagranie funkcjonowało pod takim tytułem.
Mało kto wtedy znał angielski, a francuski, to już w ogóle był niczym klingoński.
Aż tu pewnego dnia kumpel od wujka z Francji, mówi, że wujek przyjechał i pytał się, czy płyta się podobała.
"Bardzo", mówi kumpel. Te "Kafle z pieca" przegrali wszyscy znajomi.
Wój ponoć zrobił wielkie oczy "Jakie kafle?"
"No na tej pocztówce" mówi kumpel.
I tutaj wujek ryknął śmiechem. "Kafle z pieca? Owszem, ale to jest na zdjęciu. Kafle z pieca Ludwika XVII". A nagranie miało tytuł "Can the Can", czego w słowniku francuskiego z wiadomych względów nie znaleźliśmy i zostały słowa, jakie daliśmy radę przetłumaczyć czyli "Kafle z pieca".
Do dzisiaj, kiedy słyszę ten kawałek,mówię, "oho, kafle z pieca lecą"
We're the metal generation
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
-
- w mackach Zła
- Posty: 961
- Rejestracja: 25-12-2011, 15:29
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Takie pocztówki można było zrobić w Uć na Pietrynie . W mym rodzinnym domu było ich mnóstwo . Jedną szczególnie pamiętam - Bogdan Łazuka i utwór " Bogdan Bogdan trzymaj się " a w jego trakcie moja matuś składa imieninowe życzenia mojemu tacie oraz życzy szybkiego powrotu z wojska :-)
- devastator77
- zahartowany metalizator
- Posty: 4587
- Rejestracja: 04-09-2016, 10:26
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
U mnie w domu też było ich mnóstwo.Matka za panny je zbierała i z koleżankami przy węgierskim lub rumuńskim winie je słuchały.
Kogo ty we mnie
wszystkimi dziennie
nocami straszysz?
wszystkimi dziennie
nocami straszysz?
- Plagueis
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2905
- Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
- Lokalizacja: South of Heaven
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Nie inaczej, w sumie takie było założenie. ;)AdrianSmith pisze:Taki trochę temat dla weteranów czy też o weteranach kiedy biegali po świecie w SOFIXACH
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1092
- Rejestracja: 26-02-2018, 19:47
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
A propos obcinania utworów na kasetach dostępnych na poczatku lat 90tych....Pierwsze co mi przyszło do głowy to zdziwienie kumpla pewnego wieczoru, kiedy usłyszał całe "Dying" Obituary po raz pierwszy :-D Niedlugo po ukazaniu się albumu kupił na jedynym bazarze w mojej rodzinnej pipidówie kopię bezlicencyjną Cause of Death, na której ten numer zaczynał się od momentu wejścia wokalu:-D
- Stoigniew
- zahartowany metalizator
- Posty: 4055
- Rejestracja: 09-01-2012, 18:20
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
w Sofixach to biegali burżuje,Plagueis pisze:Nie inaczej, w sumie takie było założenie. ;)AdrianSmith pisze:Taki trochę temat dla weteranów czy też o weteranach kiedy biegali po świecie w SOFIXACH
Relaxy to był kvlt eternal ! :)
- Alkoholokaust
- postuje jak opętany!
- Posty: 633
- Rejestracja: 09-01-2007, 13:49
- Lokalizacja: delirium
- Kontakt:
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Miałem z takta czy tam mg Carnage - Dark Recollections, na którym nagrane tak naprawdę było Cadaver - Hallucinating Anxiety. Przez kilka dobrych lat byłem pewien że to materiał Carnage i nawet zabierałem głos w sprawie tego albumu w dyskusjach z kolegami.
Mam też jeszcze gdzieś taki składak, dobór kapel z właściwą dla polskiego pirata logiką:

Miny ówczesnych fanów Metaliki po zakupie składanka i odpaleniu Infecting the Crypts musiały być bezcenne.
Mam też jeszcze gdzieś taki składak, dobór kapel z właściwą dla polskiego pirata logiką:

Miny ówczesnych fanów Metaliki po zakupie składanka i odpaleniu Infecting the Crypts musiały być bezcenne.
hare hare supermarket
nsbm.pl
nsbm.pl
- Stoigniew
- zahartowany metalizator
- Posty: 4055
- Rejestracja: 09-01-2012, 18:20
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
moja pierwsza kaseta to było moje ukochane AC/DC "The razors edge". oczywiście jakiś pirat z firmy bravo czy chuj wie tam czego. Okładka to był kolaż zdjęć (w sumie fajna była) i zawierała 10 numerów. Ja dopiero w dobie internetu wieeele lat później uświadomiłem sobie że ten album zawiera 12 numerów :) Nie było "If you dare" i "Lets make it".
Do dzisiaj jak sobie co jakiś czas zapuszczam tę świetną płytę to te dwa numery są jakieś takie dla mnie inne, jakby nowe, :):)

Do dzisiaj jak sobie co jakiś czas zapuszczam tę świetną płytę to te dwa numery są jakieś takie dla mnie inne, jakby nowe, :):)

- Stary Metal
- w mackach Zła
- Posty: 953
- Rejestracja: 21-03-2014, 20:07
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Mam podobnie jak Ty.
Na płycie Manowar Kings of Metal, którą kupiłem na kasecie diabli wiedzą przez kogo wydanej, brakowało kawałka Pleasure Slave, natomiast The Warriors Prayer kończyło się na słowach "And The Four Spoke The Words Of The
Warriors Prayer"... I koniec.
Wiele lat później, kiedy kupiłem płytę, wielkim zaskoczeniem było, że jest tam coś jeszcze. I do dzisiaj zarówno Pleasure Slave jak i "druga" część modlitwy są dla mnie jakieś takie nowsze.
Zresztą płyta kupiona na kasecie, za cały żołd, bo byłem wtedy w wojsku, miała tak potężne działanie, że pewnej nocy, na ćwiczeniach obozu socjalistycznego - chyba"Tarcza 88", po jej przesłuchaniu i spożyciu dużej ilości bimbru, poszliśmy przez las na poligonie, do obozu Ruskich zajebać im sztandar.
Dobrze, że bimbru było dużo, a do kacapów daleko i popijając dla kurażu padliśmy po drodze, bo jak nic by nas odstrzelili.
Na płycie Manowar Kings of Metal, którą kupiłem na kasecie diabli wiedzą przez kogo wydanej, brakowało kawałka Pleasure Slave, natomiast The Warriors Prayer kończyło się na słowach "And The Four Spoke The Words Of The
Warriors Prayer"... I koniec.
Wiele lat później, kiedy kupiłem płytę, wielkim zaskoczeniem było, że jest tam coś jeszcze. I do dzisiaj zarówno Pleasure Slave jak i "druga" część modlitwy są dla mnie jakieś takie nowsze.
Zresztą płyta kupiona na kasecie, za cały żołd, bo byłem wtedy w wojsku, miała tak potężne działanie, że pewnej nocy, na ćwiczeniach obozu socjalistycznego - chyba"Tarcza 88", po jej przesłuchaniu i spożyciu dużej ilości bimbru, poszliśmy przez las na poligonie, do obozu Ruskich zajebać im sztandar.
Dobrze, że bimbru było dużo, a do kacapów daleko i popijając dla kurażu padliśmy po drodze, bo jak nic by nas odstrzelili.
We're the metal generation
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15847
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Fajny temat ;-) jak zbiorę siły to coś napiszę ;-)
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 593
- Rejestracja: 19-02-2018, 10:16
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Mój pierwszy wpis, bo temat ciekawy. W latach 90 kupiłem na kasecie Leprosy, ale nie zgadzało mi się coś w ilości utworów, więc kupiłem książeczkę z tłumaczeniami by sprawdzić teksty - żaden nigdzie nie pasował. Po kilku latach słuchając u kolegi Morgoth Cursed byłem w niemałym szoku, bo to wg mojego ww zakupu było Leprosy :)
12345
- SODOMOUSE
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11082
- Rejestracja: 21-06-2006, 20:27
- Lokalizacja: POSERSnań
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
temat był prany już wiele lat temu, ale chyba poprzez czyścicieli kamienic (forum), wątki poszły do kosza + pojawiło się kilku nowych
użytkowników. Zatem może odgrzewany kotlet, będzie znowu smaczny.
użytkowników. Zatem może odgrzewany kotlet, będzie znowu smaczny.
NYCHTS
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
- Stary Metal
- w mackach Zła
- Posty: 953
- Rejestracja: 21-03-2014, 20:07
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Jak rzekł Akiba ben Josef prawie 2 tysiące lat temu : "Wszystko już było"SODOMOUSE pisze:temat był prany już wiele lat temu, ale chyba poprzez czyścicieli kamienic (forum), wątki poszły do kosza + pojawiło się kilku nowych
użytkowników. Zatem może odgrzewany kotlet, będzie znowu smaczny.
We're the metal generation
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
- Plagueis
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2905
- Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
- Lokalizacja: South of Heaven
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
W sumie nie byłem tego świadomy, więc kotlet nie odgrzewany, a usmażony na nowo. ;) Ważne, żeby było zabawnie i wspominkowo. ;)SODOMOUSE pisze:temat był prany już wiele lat temu, ale chyba poprzez czyścicieli kamienic (forum), wątki poszły do kosza + pojawiło się kilku nowych
użytkowników. Zatem może odgrzewany kotlet, będzie znowu smaczny.
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Nie ma niczego zabawnego w siermiężnej rzeczywistości tamtych lat. Podobnie jak w obecnym powszechnym skurwieniu tematyki "okołometalowej".
- Plagueis
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2905
- Rejestracja: 19-02-2015, 16:22
- Lokalizacja: South of Heaven
Re: Metalowe przedszkole: historie niesamowite
Przyszedł maruda. ;)
W samej rzeczywistości nie ma, ale my tutaj nie o rzeczywistości, a o najróżniejszych sytuacjach, które w owej rzeczywistości się rozgrywały i których wspomnienie jest na dzień dzisiejszy zabawne. Po prostu.
W samej rzeczywistości nie ma, ale my tutaj nie o rzeczywistości, a o najróżniejszych sytuacjach, które w owej rzeczywistości się rozgrywały i których wspomnienie jest na dzień dzisiejszy zabawne. Po prostu.
"Argument stoi pierwszy, wykręt na szarym końcu."