Oczywiście, taki 'Demigod' to sevresowy antywzorzec produkcji płyty. BTW straszenie mnie rozwalało jak w okresie skompresowanego death metalu Nergal śmiał się z prawdzików zarzucajacych to i owo brzmieniu że biedaki, cebulaki, idźćie posłuchać reha Beherit a potem (jak ujawnił duchowy przyjaciel zespołu na T.), N. spotkał KOGOŚ (chodziło bodajże o T.G. Warriora), kto mu wytłumaczył że 'dźwięk musi wybrzmieć', kompresja stała się passe i nagle było wielkie ura-bura 10 lat temu przy premierze E. bo 'dźwięk wybrzemiewa'.Nerwowy pisze: Przecież produkcja Demigod i Apostasy (bo wnioskuję, że o tych płytach mowa w kontekście zrzynki z Nile i Morbid Angel) to jest jakieś nieporozumienie ;D. Trudno sobie chyba wyobrazić gorszy plastik i przeprodukowanie czego dobitnym przykładem są asłuchalne, ponakładane wokale na tym pierwszym. .
Najważniejsza jest mądrość etapu jakby to napisał Michalkiewicz.