Pacjent pisze:My wychowani w erze pieców węglowych i palenia w nich byle czym w okresie PRL-owskiego kryzysu, wdychający siarczany z licznych fabryk, przebywający głównie na placach i boiskach, a nie przed monitorami komputerów, pozbawieni nowoczesnej wiedzy ekologicznej, domagamy się odpowiedzi na pytanie: jakim prawem żyjemy?
Dobre pytanie. Nie wiem czy to miejska legenda, ale kiedyś jakaś grupka naukowców dokonująca pomiarów stężenia zanieczyszczeń w powietrzu a Śląsku znalazła miejsce, w którym teoretycznie ludzie nie powinni żyć - nie wiem, czy było to fizycznie niemożliwe, czy raczej wyjątkowo niewskazane. Tymczasem okazało się, że to było centrum jednego z miast Śląskiej aglomeracji, nie pamiętam, Bytom czy Katowice. W sumie nawet gdyby była to miejska legenda to nie odbiegałoby to aż tak bardzo od prawdy - pamiętam program trzeci telewizji regionalnej, zawsze podawano tam komunikat o stężeniu dwutlenku węgla, siarki, czy cholera wie jeszcze jakich innych zdrowotnych odczynników. Zawsze normy były przekroczone o 50, 80, czy 100%. Zapamiętałem szczególnie jedno takie "ogłoszenie" w którym ze stoickim spokojem poinformowano, że dzisiejsze stężenie jakiegoś syfiastego związku przekroczyło dopuszczalne normy o 500%.