
zdecydowanie powinien dołączyć do świątecznych kvltów
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo
aż tak to nie, film jest poprawny i tyle, takie 6/10 i do zapomnienia (jak większość w tej serii), aż się prosi żeby ktoś w końcu zrobił jakiś porządny gore z Michaelem Myersem a nie kolejny powtarzalny slasher dla nastolatków...[V] pisze:
Jako wielki fan serii stwierdzam ,że to jest bardzo dobre ale może trochę zbyt sterylne,brakuje mi jakiejś surowej mocy i piekła na pełnej kurwie plus więcej złowieszczej atmosfery ale i tak - jest to bardzo dobry film.
oglądałem dzień wcześniej, aż się wkurwiłem, że nie polazłem na to do kina[V] pisze:
Absolutnie fantastyczny.Piękne zdjęcia.Niesamowity klimat.
no raczej;)Biały pisze:ja jej nie czuję, ani teraz ani wtedy, ale to już mój problem
Padaka.byrgh pisze:
Moja ulubiona jest podobna, ale z drugiej strony, zza pleców Myersa wpatrującego się w Laurie.[V] pisze:
podbijam pytankomaciek z klanu pisze:Był ktoś w kinie na Kursk? Warto ?
Nasum pisze:
Jakimś wybitnym krytykiem filmowym nie jestem, więc nie spodziewajcie się, że będę tu opisywał grę poszczególnych aktorów, wyrazistość postaci czy inne tego typu bzdety. Natknąłem się na opinie, że to ckliwy, pełen patosu film - no kurwa, a jaki niby miał być? Śmieszny? A może więcej gagow powinni tam dorzucić? Nie jest to też film dokumentalny, dlatego też aktorzy mówią po angielsku, bo i taki zarzut słyszałem, że film traci na wiarygodności, bo nie słychać tam języka rosyjskiego.....
Widocznie miałem inne oczekiwania, a i mój gust filmowy nie jest wyrobiony, a wyciosany z kamienia za pomocą tłuczka, bo odebrałem go zupełnie inaczej. Historia jest znana wszystkim, każdy o Kursku słyszał, każdy wie jakie jest zakończenie tej historii więc reżyser raczej skupił się na faktach dodając jak najmniej od siebie. Wiadomo, wszystkie dialogi czy wydarzenia przedstawione na pokładzie statku są tylko i wyłącznie spekulacją, ale tutaj też nie poniosła go wyobraźnia i raczej nie mamy przesadnego patosu czy jedynie słusznej linii ukazującej niezłomnych marynarzy najwspanialszej z flot. Niektóre sceny klaustrofobiczne są przeplatane tymi na powierzchni, zarówno na okrętach nawodnych jak i w bazie marynarki, przez co możemy spojrzeć na katastrofę z kilku punktów widzenia. Świetne ukazanie opłakanego stanu floty północnej, która prócz wroga zewnętrznego musi zwalczać o wiele groźniejszego, pożerającego ją niczym rdza, ukrytego wroga wewnętrznego, którego nie można wskazać palcem, którego nie można zobaczyć, a jedynie doświadczyć. Mizerne wynagrodzenia oficerów, którzy muszą sprzedać swoje zegarki by kupić "akcesoria" na ślub kolegi, korupcja - sprzedaż batyskafu ratunkowego zachodnim firmom, by mogły podziwiać Titanica; nam się nie przyda bo okręty są niezatapialne, bylejakość w dbaniu o sprzęt - tu się kłania scena gdy batyskaf ratunkowy nie potrafi "przyssać" się do włazu w przedziale 9 gdzie uwięzieni są marynarze, bo nikt nie wymieniał uszczelek.... Aż w końcu biurokratyzm, który nie pozwala na udzielenie żadnej informacji, powszechna paranoja z utrzymaniem wszystkiego w tajemnicy, od wypadku, poprzez sprzęt, bo przecież zachodni nurkowie nie będą uwalniać marynarzy, to szpiedzy, którzy wykradną nam naszą technologię... Duma, która nie pozwalała przyznać się do błędu, do bolączek trawiących chyba nie tylko marynarkę, ale cały naród, system, który wykoślawił wszystko co tylko napotkał, który usprawiedliwiał każdą ofiarę tworząc iluzoryczną wizję potęgi nie licząc się z bólem i cierpieniem zwyczajnych ludzi. Bo przecież " wiedzieli na co się piszą, przysięgali że będą gotowi złożyć ofiarę własnego życia w obronie ojczyzny". Ojczyzny, która koniec końców się na nich wypięła, bo nie potrafiła w żaden sposób im pomóc, a nawet nie potrafiła się przyznać do tego, że nie potrafi.
W filmie brakowało mi jedynie podania konkretnych dat , które odmierzałyby czas, bo w filmie nie potrafimy dowiedzieć się, czy to pierwszy dzień od katastrofy, czy drugi, trzeci... Poza tym, uważam całość za bardzo udaną. Skojarzenia w "Łowcą jeleni" są bardzo widoczne - ślub na początku, pogrzeb na końcu, pewne cechy postaci - ciekawe, czy zamierzone, czy po prostu tak wyszło? Muzyka bardzo na plus, oszczędna, minimalistyczna, przejmująca. Szczerze polecam, brakowało mi takich filmów, bo ostatnio natrafiałem na same badziewia, o których nie warto było pisać, a jak już coś naskrobałem, to po to, by wylać żółć i zniesmaczenie i ostrzec innych przed popełnieniem tego samego błędu. Tutaj jest inaczej, film bardzo dobry.
Tych galonów krwi i gorowej jazdy też nie doświadczyłem a śledzę scenę slasherową na bieżąco. Dla mnie główny problem w tych filmach to fakt, że to właśnie nie są horrory :) wszystko jest ujęte w klimacie halloweenowej szkolnej imprezy dla nastolatków i nigdy nie wychodzi ponad to. Aż prosi się o jakiś rasowy slasher, który pokaże horror morderstwa w pełnej krasie - strach ofiary, bezsilność w obliczu rychłej śmierci, jakiś błysk strachu w oczach i ten moment nieodpartego zaskoczenia w oczach... 99% to pierdolenie małolatów w otoczce powtarzalnych i przewidywalnych zabójstw, bez efektu zaskoczenia. To trochę jak oglądanie soft porno, niby spoko ale jednak nie.[V] pisze:Jedynka to legendarny film,dla mnie na pewno kultowy.Horror pełną gębą,szkoda ,że dzisiaj dla wielu ludzi ten gatunek kojarzony jest z galonami krwi i gorową jazdą,zupełnie nie o to w tym wszytskim chodzi (przynajmniej wg mnie) Dzieło Carpentera jest kompletne tak jak np De mysteriis dom sathanas.
akurat kreskówkowych super bohaterów raczej nie ogladam ;) ale nigdy nie mów nigdy ;)est pisze:
i mogę serdecznie polecić nie tylko Żułkowi ;)