08-08-2018, 19:21
The Satanist - album, który sprawia wrażenie świetnego na pierwszy rzut oka, ale bardzo szybko się nudzi, nie ma co w nim odkrywać, wszystko podane na tacy.
Zos Kia Cultus (Here and Beyond) - najlepsze w mojej opinii dokonanie Adama i spółki, świetne aranżacje i odpowiednie proporcje poszczególnych wpływów.
Demigod - znaczny skręt w stronę def metalu, nieco gorszy niż Zośka, ale wciąż bardzo mocna pozycja w dyskografii
Apostasy/Evengelion - nie wiem czemu, ale kompletnie mi nie podeszły nigdy. Ostatnio próbowałem odświeżyć ten drugi i miałem duży problem, by dosłuchać do końca i czerpać z tego przyjemność.
Zanosi się na to, że nowy może być logiczną kontynuacją The Satanist, co raczej nie nastraja optymistycznie. Można grać nieco lżej i zachować atmosferę bezkompromisowości*, ale jak widać Adam woli wydawać produkty, niż albumy muzyczne. Myślę, że stąd ta cała krytyka, z którą się spotyka - poniekąd na własne życzenie.
Z drugiej strony niektórzy chyba przesadzają (nie tyczy się to tylko forum, tylko ogólnie internetów), bo odnoszę wrażenie, że wiele osób wylewa jad na Nergala dla samego wylewania jadu - często bez racjonalnych przesłanek ku temu (zazwyczaj z rzeczami niezwiązanymi ze stricte-muzyką), zachowując się na takim samym poziomie jak Ci katolicy, którzy kradną rurę Mardukowi.
O muzyce Behemotha (nowym wcieleniu) można powiedzieć wiele - obiektywnie nie jest to jednakże rzecz jednogłośnie "chujowa". Owszem, jest koniukturalna, grzeczna, ale zarazem świetnie zaaranżowana, profesjonalna - koniec końców dostajemy rzecz po prostu przeciętną. Bez jakichś większych wzlotów, ale też bez jakiegoś straszliwego szamba. Dla wielu kapel wychwalanych na forum nawet i ten poziom jest nieosiągalny, tak więc...
Absolutnym hitem w tym wątku była dyskusja na temat Zbyszka i insynuacja, że on tak naprawdę tego Behemotha się wstydzi, nie lubi, a robi to tylko po to, by zarobić na swoje trv-niezależne projekty typu Azarath...
Wiele osób też zastanawia się w czym tkwi fenomen Nergala - tkwi on w ciężkiej pracy tylko i wyłącznie, tego odmówić mu nie można. A skoro sobie to wypracował, jak widać, zasługuje na to gdzie jest.
Swoją drogą - nieco abstrahując od głównego wątku - jest miliard szanowanych kapel piwnicznych trv-black, a potem dyskusje na forach, że nikt nie słucha dobrej muzyki i zespoły grają dla garstki. To zawsze trochę śmieszne. Tylko które kapele tak naprawdę w Polsce są profesjonalne i traktują siebie na tyle poważnie by zasługiwać na więcej? Zjawisko te jest widoczne bdb na PL scenie stonerowej, gdzie zarysował się wyraźny podział na kapele z ambicjami, które chcą osiągnąć więcej (Spaceslug, Sunnata), a te, które być może grają równie świetną muzę, ale odpowiada im ten poziom gdzie znajdują się obecnie, traktują muzykowanie jako hobby, ale bez jakichś większych ambicji na bycie lepszym od innych kolegów.
*ten wyraz obok radykalności chyba najczęściej się pojawia w wypowiedziach Nergala opisujących jego własną muzykę, co akurat jest serio zabawne.
Często jest tak...że nie, a potem coraz częściej jest tak...że nie, a potem zwykle jest tak...że nie. I potem zostaje już samo nie.